~Następny dzień~
Siedziałam w salonie i oglądałam telewizje, gdy usłyszałam pukanie. Byłam pewna że to listonosz.
Otworzyłam, a w drzwiach stał Harry z bukietem róż. Otworzyłam szeroko oczy.
- Możemy porozmawiać? - spytał niepewnie. Wpuściłam go do środka. Usiedliśmy w salonie.
- Ja chciałem cię przeprosić...
- To ja cię przepraszam - przerwałam mu - Wiesz jak się bałam. Myślałam że... - głos mi się załamał, a z oczu zaczęły lecieć łzy. Chłopak przytulił mnie i wreszcie poczułam się bezpiecznie.
- Nie potrzebnie cię osądziłem - szepną - Mam nadzieje że mi to kiedyś wybaczysz.
- Mam nadzieje że mi wybaczysz że cię odtrąciłam. - powiedziałam. Hazz uśmiechną się i przybliżył się do mnie. Nasze usta prawie się spotkały. Czułam jego gorący oddech.
Złapałam go za rękę.
- Poczekaj. - powiedziałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- No co? Chce zacząć od początku. Tylko normalnie...
- Czyli nie mogę cię już porwać? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie. Masz to zrobić normalnie. - powiedziałam. Chłopak uśmiechną się. Podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Cześć, jestem...
- Poczekaj - przerwałam mu.
- Co znowu? - spytał
- Daj mi 2 minuty. - powiedziałam i uciekłam na górę. Na pewno ją mam. Jestem pewna...
Już po chwili byłam na dole.
- Jestem! - krzyknęłam.
- Miały być dwie minuty, a nie... - spojrzał na mnie. Założyłam tę samą białą sukienkę. Tę którą tamtego dnia miałam na sobie i rozpuściłam włosy. Chwile się we mnie wpatrywał. Zaraz jednak ogarną się podszedł do mnie szybko i podał mi rękę.
- Cześć, jestem...
- Poczekaj - znów mu przerwałam. Chłopak westchną.
- Co tym razem? - spytał.
- Zabierz mnie tam gdzie mnie wtedy widziałeś. - powiedziałam. Chłopak uśmiechną się i zawiózł mnie w odpowiednie miejsce.
- Gdzie stałeś? - spytałam.
- Tam - pokazał na kawiarenkę w pobliżu - a ty szłaś tamtą ulicą - pokazał na odpowiednią ulice.
- Już, idź. - powiedziałam i poszłam w kierunku ulicy.
Szłam ulicą i nagle zobaczyłam że Harry biegnie w moim kierunku.
- Cześć - powiedział podając mi rękę - Jestem Harry.
- Alex - podałam mu rękę.
- Piękne imię - powiedział i pocałował mnie w rękę. Poczułam jak się rumienie.
- Musiałem podejść do ciebie, gdyż zachwyciłaś mnie swoją urodą. Wyglądasz jak anioł. Musiałem ci to powiedzieć bo nie chciałbym potem zrobić jakiejś głupoty. Na przykład porwać cię, czy coś - uśmiechną się łobuzersko.
- Dziękuje za te komplementy. - powiedziała spokojnie.
- Może poznamy się lepiej? - zapytał.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się - Ale najpierw... - przyciągnęłam zdziwionego chłopaka do siebie i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, który po chwili szoku odwzajemnił.
- No to gdzie mnie zabierzesz? - spytałam go.
Spojrzał na mnie jak na jakąś idiotkę i zaczął się śmiać.
- No dobra. Nie wiem gdzie. Ważne, że z tobą...
___________________________________________________
To już koniec...
Nic dodać, nic ująć.
Mam nadzieje, że chociaż trochę podobała wam się ta historia.
Jeszcze dziś otwieram I can feel you cry.
Więc zapraszam wszystkich do czytania.
Historia szalonej miłości członka One Direction (Harry Styles) do pewnej zwykłej dziewczyny. Miłość tak zmieniła tego chłopaka, że jest dla niej gotowy... no nie wiem... np. dopuścić się przestępstwa jakim jest porwanie...
wtorek, 11 listopada 2014
czwartek, 6 listopada 2014
Rozdział 21
*Perspektywa Harrego*
- (...)Kocham cię. - powiedziałem i zamknąłem oczy. Czułem że to mój koniec.
- Błagam! Nie! Harry! My z Louisem to nic! On wtedy lunatykował! Błagam obudź się! Proszę, nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie! - krzyczał. Ona mówi prawdę. Lou często lunatykuje. Boże jakim ja jestem idiotą. Jak mogłem być taki głupi.
Nie, nie mogę jej zostawić. Musze się obudzić. Musze być przy niej. Chce, ale nie mogę.
Do sali wszedł lekarz i rozpoczął reanimacje. Pomiędzy tym wszystkim słyszałem jego szept:
- Dalej chłopie, dasz rade. Jesteś silny. Na korytarzu czeka na ciebie dziewczyna która cię kocha. Nie zostawiaj jej. On cię potrzebuje. Walcz...
Lekarz skończył reanimacje i powiedział do pielęgniarki:
- Serce pracuje, tylko nie wiem czy się wybudzi.
Żyje! Teraz muszę się wybudzić. Musze...
Siedziałam na korytarzu czekając na lekarza. Gdy wyszedł z sali powiedział:
- Przykro mi, ale...
Więcej nie słuchałam. Uciekłam. Biegłam przed siebie. Nie mogłam znieść myśli że on nie żyje. Chciałam uciec jak najdalej i być sama. Nienawidzę siebie...
Wróciłam do chłopaków i zamknęłam się u Harrego w pokoju. Usiadłam na łóżku i chyba zaczęłam się trząść. Wszystko było rozmazane. Miałam totalną pustkę w głowie.
Nagle do pokoju wszedł Niall. Potem już nic nie widziałam, tylko słyszałam ich głosy.
- Liam! - krzykną chłopak.
- Co?! - spytał tamten.
- Liam, kurwa choć tu!
Usłyszałam otwierające się drzwi.
- Ja pierdole. Co się dzieje? - spytał.
- Chyba ma atak paniki.
Ciężko mi było złapać oddech. Cały czas płakałam co tylko utrudniało sprawę.
- Alex, co ty ze sobą robisz. Przecież Hazzowi nic nie jest. - powiedział. Ta jasne. Przecież wiem co słyszałam
Poczułam jak owija mnie ramionami i przytula do siebie, ale ja dalej nie mogłam się ogarnąć.
Po chwili wszystko się uspokoiło, a ja chyba zasnęłam.
Kiedy się obudziłam, dowiedziałam się, że Harry żyje... To najważniejsze.
Nie wstawałam z łóżka, bo Niall uparł się, że muszę się oszczędzać.
Miałam dużo czasu żeby myśleć. Wiem że nie zakochałam się w Harrym, ale wiem też że żeby się zakochać trzeba tę osobę lepiej poznać. Tylko nie wiem czy Harry będzie chciał mnie znać.
Każdy z chłopaków gdzieś pojechał, a został tylko Niall. Wiedziałam że mogłam mu zaufać.
- Wiesz, musimy pogadać. - powiedziałam do chłopaka.
- O co chodzi? Coś mi się nie podoba to w jaki sposób to mówisz. - spojrzał na mnie mrużąc śmiesznie oczy.
- Mam do ciebie prośbę...
Jechaliśmy...
Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy. Niall był na mnie zły że chce tak bez pożegnania odejść, uciec...
- Niall - zaczęłam. Nie opowiedział.
- Niall - powtórzyłam. Nadal nic.
- Niall, proszę cię. Nie chce stracić najlepszego przyjaciela. Nie rób mi tego.
Chłopak zatrzymał samochód i spojrzał na mnie. Przytulił mnie i szepną:
- Przepraszam...
- To ja przepraszam. Wiem że ucieczka to nie jest wyjście, ale ja nie potrafię inaczej...
- Będę bardzo tęsknić - szepną mi na ucho.
- Ja też. - opowiedziałam.
- Nie możemy się widywać? - spytał.
- Niall, ja nie dam rady. Zresztą, będziemy rozmawiać przez telefon. Nie ucinamy kontaktu. - wytłumaczyłam mu.
- Wiem, ale to nie to samo. Zresztą myślę że niedługo się zobaczymy. - powiedział pewnie. Spojrzałam na niego pytająco.
- No co? myślisz że Hazz nie będzie cię szukał? Oj, w takim razie za słabo go znasz. - powiedział i jeszcze raz mocno mnie przytulił i szepną:
- Do zobaczenia.
- Do usłyszenia. - powiedziałam.
Odjechał, a ja postanowiłam co muszę zrobić... Wiedziałam że może tu przyjechać. Pierwsza myśl muszę się przeprowadzić...
~2 miesiące później~
Niall codziennie dzwoni. Harry jeszcze się nie wybudził, ale lekarze są dobrej myśli. Z resztą chłopaków nie utrzymuje kontaktu. Całe dni spędzam u siebie w domu.
Nie przeprowadziłam się. Szczerze mówiąc mam cichą nadzieje że kiedyś tu przyjedzie i będę mu mogła wszystko wytłumaczyć...
Tego dnia zadzwonił Niall.
- Hej Alex - przywitał się.
- Cześć
- Musze ci coś powiedzieć - zaczął, a ja miałam w głowie tysiące scenariuszy. Jeden gorszy od drugiego.
- O co chodzi? - zapytałam niepewnie.
- Yyyy, Harry się obudził - powiedział szybko. Przełknęłam ślinę i poczułam że robi mi się duszno.
- To... dobrze. - powiedziałam cicho.
- Alex... On się cały czas pyta o ciebie. Nie chce jeść, nie chce nic... powiedział że musi z tobą pogadać. Że musi cię przeprosić...
- Nie wiem co mam powiedzieć, ale to zły pomysł żebyśmy rozmawiali. Lepiej żeby o mnie zapomniał i...
- Nie Alex... - przerwał mi - On nie zapomni. To nie możliwe. Nie podda się. Nie ma szans.
- Ja... nie wiem. Niall, nie wiem co mam zrobić. - powiedziałam szczerze.
- Powinnaś z nim porozmawiać. - stwierdził. Rozmawialiśmy jeszcze chwile.
____________________________________________
Przed ostatni.
Wiem, że spóźniony,
ale mam trochę problemów
i chyba czeka mnie przeprowadzka.
Ale mam nadzieje, że dalej będe prowadziła blogi,
mimo wszystko.
Pozdrawiam.
Przed ostatni.
Wiem, że spóźniony,
ale mam trochę problemów
i chyba czeka mnie przeprowadzka.
Ale mam nadzieje, że dalej będe prowadziła blogi,
mimo wszystko.
Pozdrawiam.
sobota, 1 listopada 2014
Rozdział 20
Wybiegłam z budynku i pobiegłam pod drzewo pod którym wtedy siedzieliśmy. To tu powiedział mi że się we mnie zakochał. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Niczego nie byłam pewna. Zresztą teraz też nie wiem co do niego czuje, ale jeśli przeze mnie coś mu się stanie nigdy sobie tego nie wybaczę.
Zauważyłam że na gałęzi coś wisi. Torebka w której była koperta.
Wyjęłam ją ostrożnie. Na kopercie było napisane moje imię. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać:
Po 2 godzinach wróciłam do chłopaków. Chłopacy zaczęli mnie wypytywać gdzie byłam, ale szybko uciekłam i zamknęłam się w pokoju Harrego.
Po kolejnej godzinę do drzwi ktoś zapukał. Nie opowiedziałam.
- To ja, Niall. Alex, proszę otwórz mi. - powiedział błagalnym tonem.
- Daj mi spokój! - krzyknęłam.
- Proszę cię, otwórz te drzwi. - powiedział spokojnie.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam kluczyk. Blondyn od razu wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
Podszedł i bez słowa mnie przytulił. Kiedy się trochę uspokoiłam spytał:
- Gdzie byłaś?
- Ja... - nie mogłam nic powiedzieć. Podałam mu kopertę, kiedy chłopak skończył czytać powiedział:
- To nie koniec. Na pewno nic mu nie jest. Zobaczysz że wszystko się ułoży.
- Niall, to list pożegnalny. nie pisze się takich listów od tak sobie. On...
- Nawet tak nie mów - przerwał mi. - Zobaczysz że wszystko się ułoży.
- Przestałam wierzyć w szczęśliwe zakończenia. - powiedziałam. Jeszcze chwile chłopak siedział u mnie, a potem kazał mi się położyć.
Zasnęłam u Hazza w pokoju. Wszędzie otaczał mnie on.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Nie chciałam żyć, a co dopiero wstawać.
Podniosłam się i postanowiłam wreszcie zobaczyć naszyjnik. Było te serduszko z datą:
Kiedy mnie porwał.
Po drugiej stronie był napis ,,Na zawsze''.
Zaczęłam płakać. Nie mogę powiedzieć że byłam w nim zakochana, ale on traktował mnie tak dobrze, a ja...
Założyłam naszyjnik i ogarnęłam się. Mapę schowałam pod poduszkę i zeszłam na dół.
Chłopacy siedzieli przed telewizorem, który był wyłączony. Wpatrywali się w telefon leżący na stole.
Liam zauważył że zeszłam i podbiegł do mnie. Przytuliłam go i łzy znowu zaczęły lecieć po policzkach.
Siedzieliśmy tak już 3 godziny i patrzyliśmy na telefon. Z tego co na szybko tłumaczył mi Liam, to zadzwonili do wszystkich okolicznych szpitali i policji. Jako pierwszych mają zadzwonić na ten telefon, leżący na stole.
Wtedy telefon odezwał się. odebrał Liam i włączył głośnik.
- Dzień dobry. Chciałem powiadomić że odnaleziono waszego kolegę. Skoczył z mostu... - w tym momencie wybuchłam płaczem i Niall wyprowadził mnie na zewnątrz.
Stałam w objęciach chłopaka i cały czas płakałam. Cały czas trzymałam za naszyjnik...
Kiedy się uspokoiłam wróciliśmy do środka, gdzie chłopacy się ubierali i szykowali.
- O co chodzi? - spytał Niall.
- On żyje... Jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Przeżył dzięki szybkiej interwęcji ratowników i lekarzy. Jedziemy do niego. - powiedział i dalej się szykował.
Horan spojrzał na mnie wyczekująco.
- Niall, ja nie pojadę... Nie mogę.
- Pojedziesz. Nie zostawimy cie tu samej. - powiedział pewnie. Wziął mnie za rękę i pociągną do samochodu.
Stałam pod salą Harrego. Nie obudził się. Jest w śpiączce. Chłopacy weszli do niego i siedzieli u niego godzinę, ale ja bałam się. Siedziałam na korytarzu.
Chcieli mnie zabrać do domu, ale nie zgodziłam się. Musze tu być. Być z nim...
Stałam przed salą i chciałam wejść, ale jakaś siła nie pozwalała mi na to. Byłam za słaba.
W końcu otworzyłam drzwi Zobaczyłam to czego się bałam...
Harry leżał z zamkniętymi oczami, podłączony do różnych kabli, które - jak sądzę - podrzemują jego życie.
Od razu łzy napłynęły mi do oczu. Jak to jest możliwe?
Zaczęłam się cofać, kiedy usłyszałam jego głos:
- Alex - szepną cicho. Odwróciłam się w jego stronę. Przewiercał mnie swoimi zielonymi oczami.
Stałam nie mogąc się ruszyć. Patrzyłam na niego, a z oczu leciały mi łzy.
Zdjął sobie maseczkę i powiedział:
- To na prawdę ty. Myślałem że już nigdy cie nie zobaczę.
Podeszłam do niego i usiadłam na krzesełku obok.
- Ja... tak strasznie mi przykro... Nie chciałam... - zaczęłam się jąkać.
- Csiiiii, spokojnie. Wszystko jest dobrze. - powiedział po cichu - Ja chce tylko żebyś była szczęśliwa z Lou. I pamiętaj: Kocham cię. - powiedział i zamkną oczy.
- Błagam! Nie! Harry! My z Louisem to nic! On wtedy lunatykował! Błagam obudź się! Proszę, nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie! - krzyczałam tak głośno, aż przyszedł lekarz i kazał mi wyjść.
Siedziałam i płakałam na korytarzu.
__________________________________________
Zauważyłam że na gałęzi coś wisi. Torebka w której była koperta.
Wyjęłam ją ostrożnie. Na kopercie było napisane moje imię. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać:
Droga Alex,
Nawet sobie nie wyobrażasz jaki jestem tobie zakochany.
Zakochałem się w tobie w chwili w której cię ujrzałem.
Wyglądałaś jak anioł i w pierwszej chwili tak pomyślałem.
Od razu poczułem że nie mogę bez ciebie żyć.
Każda sekunda bez ciebie to męczarnia i smutek.
Jeśli nie mogę być z tobą to moje życie straciło sens...
Nie obwiniaj się.
To nie twoja wina.
Chce tylko żebyś była szczęśliwa.
Decyzja żeby cię porwać, była najlepszą w moim życiu.
Mogłem z tobą spędzić te 3 dni i to były
najszczęśliwsze dni w moim życiu.
Prawie niczego nie żałuje.
Pamiętaj o mnie i o tym że bardzo,
ale to bardzo cię kocham.
W torebce zostawiłem mapę z
zaznaczoną drogą do ciebie.
Jest tam też naszyjnik.
Na zawsze twój
Harry
Skończyłam czytać i zaniosłam się płaczem. Jak mogłam zrobić coś takiego. Przeze mnie to on będzie cierpiał. Ile bym dała żeby cofnąć czas.Po 2 godzinach wróciłam do chłopaków. Chłopacy zaczęli mnie wypytywać gdzie byłam, ale szybko uciekłam i zamknęłam się w pokoju Harrego.
Po kolejnej godzinę do drzwi ktoś zapukał. Nie opowiedziałam.
- To ja, Niall. Alex, proszę otwórz mi. - powiedział błagalnym tonem.
- Daj mi spokój! - krzyknęłam.
- Proszę cię, otwórz te drzwi. - powiedział spokojnie.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam kluczyk. Blondyn od razu wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
Podszedł i bez słowa mnie przytulił. Kiedy się trochę uspokoiłam spytał:
- Gdzie byłaś?
- Ja... - nie mogłam nic powiedzieć. Podałam mu kopertę, kiedy chłopak skończył czytać powiedział:
- To nie koniec. Na pewno nic mu nie jest. Zobaczysz że wszystko się ułoży.
- Niall, to list pożegnalny. nie pisze się takich listów od tak sobie. On...
- Nawet tak nie mów - przerwał mi. - Zobaczysz że wszystko się ułoży.
- Przestałam wierzyć w szczęśliwe zakończenia. - powiedziałam. Jeszcze chwile chłopak siedział u mnie, a potem kazał mi się położyć.
Zasnęłam u Hazza w pokoju. Wszędzie otaczał mnie on.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Nie chciałam żyć, a co dopiero wstawać.
Podniosłam się i postanowiłam wreszcie zobaczyć naszyjnik. Było te serduszko z datą:
Kiedy mnie porwał.
Po drugiej stronie był napis ,,Na zawsze''.
Zaczęłam płakać. Nie mogę powiedzieć że byłam w nim zakochana, ale on traktował mnie tak dobrze, a ja...
Założyłam naszyjnik i ogarnęłam się. Mapę schowałam pod poduszkę i zeszłam na dół.
Chłopacy siedzieli przed telewizorem, który był wyłączony. Wpatrywali się w telefon leżący na stole.
Liam zauważył że zeszłam i podbiegł do mnie. Przytuliłam go i łzy znowu zaczęły lecieć po policzkach.
Siedzieliśmy tak już 3 godziny i patrzyliśmy na telefon. Z tego co na szybko tłumaczył mi Liam, to zadzwonili do wszystkich okolicznych szpitali i policji. Jako pierwszych mają zadzwonić na ten telefon, leżący na stole.
Wtedy telefon odezwał się. odebrał Liam i włączył głośnik.
- Dzień dobry. Chciałem powiadomić że odnaleziono waszego kolegę. Skoczył z mostu... - w tym momencie wybuchłam płaczem i Niall wyprowadził mnie na zewnątrz.
Stałam w objęciach chłopaka i cały czas płakałam. Cały czas trzymałam za naszyjnik...
Kiedy się uspokoiłam wróciliśmy do środka, gdzie chłopacy się ubierali i szykowali.
- O co chodzi? - spytał Niall.
- On żyje... Jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Przeżył dzięki szybkiej interwęcji ratowników i lekarzy. Jedziemy do niego. - powiedział i dalej się szykował.
Horan spojrzał na mnie wyczekująco.
- Niall, ja nie pojadę... Nie mogę.
- Pojedziesz. Nie zostawimy cie tu samej. - powiedział pewnie. Wziął mnie za rękę i pociągną do samochodu.
Stałam pod salą Harrego. Nie obudził się. Jest w śpiączce. Chłopacy weszli do niego i siedzieli u niego godzinę, ale ja bałam się. Siedziałam na korytarzu.
Chcieli mnie zabrać do domu, ale nie zgodziłam się. Musze tu być. Być z nim...
Stałam przed salą i chciałam wejść, ale jakaś siła nie pozwalała mi na to. Byłam za słaba.
W końcu otworzyłam drzwi Zobaczyłam to czego się bałam...
Harry leżał z zamkniętymi oczami, podłączony do różnych kabli, które - jak sądzę - podrzemują jego życie.
Od razu łzy napłynęły mi do oczu. Jak to jest możliwe?
Zaczęłam się cofać, kiedy usłyszałam jego głos:
- Alex - szepną cicho. Odwróciłam się w jego stronę. Przewiercał mnie swoimi zielonymi oczami.
Stałam nie mogąc się ruszyć. Patrzyłam na niego, a z oczu leciały mi łzy.
Zdjął sobie maseczkę i powiedział:
- To na prawdę ty. Myślałem że już nigdy cie nie zobaczę.
Podeszłam do niego i usiadłam na krzesełku obok.
- Ja... tak strasznie mi przykro... Nie chciałam... - zaczęłam się jąkać.
- Csiiiii, spokojnie. Wszystko jest dobrze. - powiedział po cichu - Ja chce tylko żebyś była szczęśliwa z Lou. I pamiętaj: Kocham cię. - powiedział i zamkną oczy.
- Błagam! Nie! Harry! My z Louisem to nic! On wtedy lunatykował! Błagam obudź się! Proszę, nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie! - krzyczałam tak głośno, aż przyszedł lekarz i kazał mi wyjść.
Siedziałam i płakałam na korytarzu.
__________________________________________
Przepraszam, że tak długo.
Tak jak pisałam mam problemy w domu,
ale załatwiłam to jakoś.
Bardzo dziękuje Niall Mofos.
Myślałam, że nikt już tego nie czyta.
Tak więc do następnego :*
środa, 8 października 2014
Rozdział 19
Od godziny chodziłam w kółko po pokoju, co chwile wycierając łzy z moich policzków.
Martwię się o niego.
Od kąt w trakcie tej akcji Louis zabrał mnie do domu, Harry nie wrócił. Nie wrócił, nie zadzwonił, nie napisał... Boże, martwię się.
Wymknęłam się po cichu z pokoju Niall'a, kiedy ten brał prysznic.
Weszłam do pokoju Hazzy.
Kiedy tylko przekroczyłam próg, zaczęłam mieć wątpliwości. No bo to przecież niezbyt kulturalnie, jak wchodzę do czyjegoś pokoju, kiedy go nie mam, ale ja przecież nie będę mu grzebać po szafkach, tylko chcę sobie tam posiedzieć i poczekać na niego...
Minęła kolejna godzina, a chłopka jak nie było, tak go nie ma...
Położyłam się w jego łóżku z nadzieją, że zasnę, ale nic z tego. Zamiast spać moczyłam jego poduszkę łzami.
Przecież nie mam pojęcia co tam się dzieje...
Może Harry jest teraz w areszcie i zamkną go w więzieniu?
Albo wszystko się odwróciło i Luke pobił Harrego, albo zrobił mu coś jeszcze gorszego...
Na tą myśl z moich ust wydobył się cichy szloch.
Poczułam ciepłą i silną dłoń na mojej tali.
- Hej, wszystko będzie dobrze, tylko już nie płacz.
Przyciągną mnie bliżej siebie, że moje plecy, całą długością przywarły do jego torsu.
- Już wszystko dobrze, jestem tu i nigdzie się nie wybieram...
***
Kiedy tylko otworzyłam oczy, zaczęłam rozglądać się po pokoju.
Nie ma go...
W więc to był tylko sen...
Drzwi otworzyły się i staną w nich Harry.
- No nie... - mrukną pod nosem - Miałem nadzieje, że będziesz miała miłą pobudkę u mojego...
Nie dokończył, gdyż rzuciłam mu się na szyje. Opatulił mnie swoimi ramionami i było mi tak dobrze...
- Wiesz ty co! - oderwałam się od niego gwałtownie, a on spojrzał na mnie zdziwiony - Nastraszyłeś mnie. Nie masz pojęcia jak się martwiłam!
Loczek zaśmiał się uroczo i znów przycisną mnie do siebie.
- Dziękuje - szepnęłam - Ja... ja nie wiem, co by się stało, gdyby nie ty i...
- Już dobrze.
- Poczekaj. - odezwałam się nagle - Ale co ty tam robiłeś? - zapytałam.
- Serio myślałaś, że bym cię puścił tak po prostu samą, gdybym nie miał pewności, że czegoś nie poodwalacie? - zapytał retorycznie.
- Dzięki za zaufanie. - mruknęłam pod nosem.
- Tobie ufam, ale całej reszcie już nie. - powiedział pewnie, gładząc mnie po włosach.
~Następnego dnia~
Rano obudził mnie Louis, który położył się na mnie.
No przepraszam, ale to nie jest normalne...
- Louis, co ty robisz?! - starałam się zepchnąć chłopaka ze mnie, ale na pewno nie waży tyle, na ile wygląda.
- Cholera, Louis zejdź ze mnie! - krzyknęłam, a chłopak otworzył zdziwiony oczy. Wyglądał jakby się dopiero co wstał.
- To nie jest zabawne. Co ty sobie myślisz? I zejdź ze mnie wreszcie. - powiedziałam na jednym oddechu, ale chłopak nadal na mnie leżał i delikatnie się uśmiechną.
- Pozwól że się wytłumaczę - powiedział.
- Nie możesz najpierw ze mnie zejść? - spytałam próbując go zepchnąć.
- Nie mogę, bo jesteś bardzo wygodna. - powiedział z uśmiechem od ucha do ucha i położył głowę na moim brzuchu.
- Louis, bo zacznę krzyczeć. - powiedziałam i spojrzałam na chłopaka, który dalej nie miał zamiaru ze mnie zejść.
- Prawie wszyscy wyszli. Zostaliśmy tylko ja, ty i Hazz, ale on siedzi u siebie ze słuchawkami na uszach i nic nie słyszy. - powiedział dalej uśmiechając się łobuzersko.
- Jesteś psychiczny - powiedziałam i dalej próbowałam go z siebie zepchnąć.
- Miałem ci wytłumaczyć jak się tu znalazłem...
- Więc słucham. - zachęciłam go sarkastycznie.
- Cierpię na rzadką przypadłość, która nazywa się... Dobra, po prostu lunatykuje. - powiedział, a ja wybuchłam nie kontrolowanym śmiechem. Kiedy się uspokoiłam powiedziałam:
- To wyjaśnia dlaczego na mnie leżysz. Teraz wyjaśnij dlaczego nie chcesz wstać. - powiedziałam.
- Już ci mówiłem, jesteś bardzo wygodna. - stwierdził i ułożył się na mnie.
- Nie wiem jak ty ale ja chce jeszcze spać, a tak nie usnę. - powiedziałam i spojrzałam chłopakowi w oczy.
- No dobra... - powiedział i sturlał się obok mnie.
- Serio? - zapytałam. On serio zamierza spać ze mną?
- Jak najbardziej serio. - powiedział przekręcając się na brzuch.
Pffff... Miałam to gdzieś i poszłam spać...
Obudziło mnie tłuczone szkło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam w jakiej pozycji śpi Louis. Ja leżałam normalnie na boku, ale on z ręką na mojej tali i zarzucił na mnie jedną nogę.
Jego nie obudziło tłuczone szkło. Postanowiłam że dam mu pospać. Wstałam delikatnie żeby go nie obudzić i poszłam na dół, gdzie zastałam potłuczone lustro i Harrego wybiegającego z domu.
O co chodzi? Co mu się stało? Nic nie rozumiem.
W pierwszej chwili miałam za nim pobiedź, ale zrezygnowałam i wzięłam się za zbieranie tych szkieł...
Prawie skończyłam zbierać...
Wtedy do mieszkania weszli Liam, Zayn, Niall...
Zaraz podbiegł do mnie i zaczął
- Kto to potłukł? - spytał Liam.
- No Harry i...
- Ale jak to się stało? - spytał Liam.
- Jak byś mi nie przerywał w połowie zdania to bym powiedziała.
- Dobra, mów.
- A więc obudził mnie dźwięk szkła i zbiegłam na dół i zobaczyłam potłuczone lustro i Harrego wybiegającego na dwór i... to koniec. - wytłumaczyłam.
- A gdzie jest Lou? - spytał Zayn.
- U Niall'a w pokoju. - wszyscy spojrzeli na mnie jak na wariatkę - Lunatykował. - wytłumaczyłam i od razu zrozumieli.
- Co tym razem zrobił? - spytał Zayn. - Kiedyś przyszedł do mnie i przez sen prosił mnie o rękę, nazywając mnie księżną marchewką. - zacząć się śmiać.
- No, on przyszedł rano i się na mnie położył, a kiedy go obudziłam nie chciał ze mnie zejść. W końcu zszedł ze mnie i położył się obok i zasnęliśmy. - opowiedziałam.
- On jest naprawdę nienormalny. - powiedział Liam - A mówiłem żeby go tu nie zostawiać. Zawsze musi coś odwalić. - mówił bardziej do siebie niż do nas.
- Ale o co chodzi? - spytałam niepewnie.
- Zayn, zadzwoń do Hazza. - rozkazał chłopakowi, olewając moje pytanie.
- Już idę - powiedział chwytając telefon i wyszedł na dwór.
- Niall, idź obudź tego idiotę. Niech tu przyjdzie. - powiedział, a blondyn kiwną głową i znikną na schodach.
- Liam, o co chodzi? - spytałam znowu.
- Wiesz, jak by ci to powiedzieć... - zaczął się zastanawiać. -
- Dobra. Harry tak oszalał na twoim punkcie, że kiedy zobaczył cię w jedynym łóżku z Louisem to sama możesz się domyślić co pomyślał. - wytłumaczył.
- I co?
- No teraz w najlepszym wypadku, spróbuje zrobić sobie krzywe, a w najgorszy wysadzić cały budynek, albo coś innego, razem z sobą. - powiedział, a mi w oczach stanęły łzy. Boże, co ja zrobiłam. Nie wybaczę sobie jeśli on coś sobie zrobi.
____________________________________
Nie podoba mi się ten rozdział,
tak jak całe opowiadanie.
Mam zamiar doprowadzić je do końca
i skupić się na pozostałych dwóch blogach.
Buziaki i paaa :*
sobota, 4 października 2014
Rozdział 18
- Ale sobie laskę sprowadziłeś, Tommilson... - krzykną jakiś chłopak, wstając od stolika i witając się z Louisem. Miał blond włosy i brązowe oczy.
- Hej, to jest Alex - przedstawił mnie. - I łapy precz, Luke.
Chłopak parskną śmiechem - Dlaczego? I tak nic mi nie zrobisz... - powiedział, podnosząc drinka do ust.
- Ja nie... - powiedział Lou, zakładając ręce na klatkę piersiową - ale ona podoba się Harremu...
Blondyn zakrztusił się napojem i spojrzał rozbawiony na mojego towarzysza, a później obrzucił mnie spojrzeniem.
- Styles i ona? - powiedział kpiąco.
- Mhmmm...
- Nie uwierzę w to. Przecież on woli ostre dziewczyny...
- Może tak, może nie, ale ją bardzo polubił. - zaakcentował słowo 'bardzo'. - Chyba nie chcesz działać mu na nerwy? - pasiasty uniósł jedną brew, a Luke machną zrezygnowny ręką.
- Dobra, dobra. To tylko żarty... - zaśmiał się nerwowo.
Po przedstawieniu mi reszty znajomych Louisa - tz. z Caroline, wredną dziewczyną Luka, Lili i Philipem - zabawnym rodzeństwem i radosną, rudowłosą dziewczyną o imieniu Monic - usiedliśmy przy stole i zaczęła się rozmowa...
Kiedy usłyszałam imię 'Lili', od razu zakręciło mi się w głowie i stanęły mi łzy w oczach.
Oczywiście troskliwy Lou chciał mnie wyprowadzać na zewnątrz, ale wzięłam głęboki wdech i usiadłam przy stole.
Panna Caroline zabijała mnie wzrokiem i posyłała zgryźliwe uwagi, ale jakoś to przeżyłam...
'To będzie ciekawy wieczór...' - pomyślałam.
***
- No to idziemy do klubu? - spytał Philip.
- No jasne! - przytakną mu uradowany Luke.
Za to Louis zalał mnie pytaniami, czy nie chce wrócić do domu i w kółko powtarzał, że on mnie odwiezie i żebym się nie martwiła.
- Spokojnie Lou, pójdę z wami. Przyda mi się odskocznia od waszego domu. Nie to żeby coś, ale nie mogę wyjść na spacer, bo dostajecie wariacji...
Zajęliśmy stolik w klubie. Od razu, kiedy Luke poprosił swoją dziewczynę do tańca, Lili doskoczyła do mnie i zaczęła nawijać.
- Jak dobrze, że sobie poszła, wreszcie możemy normalnie pogadać...
- To wy się nie lubicie? - spytałam zdziwiona.
- Pffff... Jak można lubić taką jędze. Na pewno z Lukem są siebie warci... - stwierdziła.
Rozmowa się kręciła do puki nie podszedł do mnie Phlip i nie poprosił mnie do tańca.
Zgodziłam się... Tańczyłam z nim, z Louisem, z jakimś obcym chłopakiem, który był bardzo miły. Bez żadnych zboczonych ruchów. Zatańczyliśmy, pogadaliśmy, dał mi swój numer i powiedział, że się śpieszy, ale jak będę miała czas to mam zadzwonić.
Miło, że w klubach są normalni faceci, a nie tylko napaleni idioci...
Miałam właśnie iść z powrotem do stolika, kiedy przede mną pojawił się Luke.
- Można prosić?
- Może następny taniec. Muszę odpocząć. - powiedziałam i miałam iść do stolika, ale pociągną mnie za nadgarstek i przyciągną blisko siebie.
- Jeden taniec... - szepną mi na ucho. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy objął mnie mocno i zdecydowanie w tali. Zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Cholernie się bałam...
Wzrokiem szukałam, którego kolwiek z nowych znajomych, a najlepiej Louisa, ale jak na złość nikogo nie widziałam.
Moje serce biło jak oszalałe, a nogi się pode mną ugięły...
Chciałam krzyczeć, ale głos ugrzązł mi w gardle.
Ratunku...
Ostatnie co poczułam to jak jego ręce wślizgnęły się pod moją koszulkę.
Po chwili, tak szybko jak się tam znalazły, tak szybko z stamtąd zniknęły.
Obejrzałam się w kierunku, gdzie przed chwilą stał chłopak, oriętując się, że ze strachu mocno zacisnęłam oczy.
To co zobaczyłam przeraziło mnie.
Luke leżał przywarty do ziemi przez Harrego, który okładał go pięściami po całym ciele...
To się nie dzieję na prawdę...
________________________________
Wróciłam po długiej przerwie...
Przepraszam za to, ale miałam małe problemy ze... wszystkim.
A po za tym brak weny też dał o sobie znać...
Wiem że krótki, ale chciałam skończyć w tym momencie.
Oto nowy blog, który jest tłumaczeniem:
- Hej, to jest Alex - przedstawił mnie. - I łapy precz, Luke.
Chłopak parskną śmiechem - Dlaczego? I tak nic mi nie zrobisz... - powiedział, podnosząc drinka do ust.
- Ja nie... - powiedział Lou, zakładając ręce na klatkę piersiową - ale ona podoba się Harremu...
Blondyn zakrztusił się napojem i spojrzał rozbawiony na mojego towarzysza, a później obrzucił mnie spojrzeniem.
- Styles i ona? - powiedział kpiąco.
- Mhmmm...
- Nie uwierzę w to. Przecież on woli ostre dziewczyny...
- Może tak, może nie, ale ją bardzo polubił. - zaakcentował słowo 'bardzo'. - Chyba nie chcesz działać mu na nerwy? - pasiasty uniósł jedną brew, a Luke machną zrezygnowny ręką.
- Dobra, dobra. To tylko żarty... - zaśmiał się nerwowo.
Po przedstawieniu mi reszty znajomych Louisa - tz. z Caroline, wredną dziewczyną Luka, Lili i Philipem - zabawnym rodzeństwem i radosną, rudowłosą dziewczyną o imieniu Monic - usiedliśmy przy stole i zaczęła się rozmowa...
Kiedy usłyszałam imię 'Lili', od razu zakręciło mi się w głowie i stanęły mi łzy w oczach.
Oczywiście troskliwy Lou chciał mnie wyprowadzać na zewnątrz, ale wzięłam głęboki wdech i usiadłam przy stole.
Panna Caroline zabijała mnie wzrokiem i posyłała zgryźliwe uwagi, ale jakoś to przeżyłam...
'To będzie ciekawy wieczór...' - pomyślałam.
***
- No to idziemy do klubu? - spytał Philip.
- No jasne! - przytakną mu uradowany Luke.
Za to Louis zalał mnie pytaniami, czy nie chce wrócić do domu i w kółko powtarzał, że on mnie odwiezie i żebym się nie martwiła.
- Spokojnie Lou, pójdę z wami. Przyda mi się odskocznia od waszego domu. Nie to żeby coś, ale nie mogę wyjść na spacer, bo dostajecie wariacji...
Zajęliśmy stolik w klubie. Od razu, kiedy Luke poprosił swoją dziewczynę do tańca, Lili doskoczyła do mnie i zaczęła nawijać.
- Jak dobrze, że sobie poszła, wreszcie możemy normalnie pogadać...
- To wy się nie lubicie? - spytałam zdziwiona.
- Pffff... Jak można lubić taką jędze. Na pewno z Lukem są siebie warci... - stwierdziła.
Rozmowa się kręciła do puki nie podszedł do mnie Phlip i nie poprosił mnie do tańca.
Zgodziłam się... Tańczyłam z nim, z Louisem, z jakimś obcym chłopakiem, który był bardzo miły. Bez żadnych zboczonych ruchów. Zatańczyliśmy, pogadaliśmy, dał mi swój numer i powiedział, że się śpieszy, ale jak będę miała czas to mam zadzwonić.
Miło, że w klubach są normalni faceci, a nie tylko napaleni idioci...
Miałam właśnie iść z powrotem do stolika, kiedy przede mną pojawił się Luke.
- Można prosić?
- Może następny taniec. Muszę odpocząć. - powiedziałam i miałam iść do stolika, ale pociągną mnie za nadgarstek i przyciągną blisko siebie.
- Jeden taniec... - szepną mi na ucho. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy objął mnie mocno i zdecydowanie w tali. Zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Cholernie się bałam...
Wzrokiem szukałam, którego kolwiek z nowych znajomych, a najlepiej Louisa, ale jak na złość nikogo nie widziałam.
Moje serce biło jak oszalałe, a nogi się pode mną ugięły...
Chciałam krzyczeć, ale głos ugrzązł mi w gardle.
Ratunku...
Ostatnie co poczułam to jak jego ręce wślizgnęły się pod moją koszulkę.
Po chwili, tak szybko jak się tam znalazły, tak szybko z stamtąd zniknęły.
Obejrzałam się w kierunku, gdzie przed chwilą stał chłopak, oriętując się, że ze strachu mocno zacisnęłam oczy.
To co zobaczyłam przeraziło mnie.
Luke leżał przywarty do ziemi przez Harrego, który okładał go pięściami po całym ciele...
To się nie dzieję na prawdę...
________________________________
Wróciłam po długiej przerwie...
Przepraszam za to, ale miałam małe problemy ze... wszystkim.
A po za tym brak weny też dał o sobie znać...
Wiem że krótki, ale chciałam skończyć w tym momencie.
Oto nowy blog, który jest tłumaczeniem:
Newly Wed Harry
Dziękuje i buziaki :*
czwartek, 11 września 2014
Rozdział 17
~Oczami Alex~
Obudziłam się w świetnym humorze. Zeszłam na dół, zauważając, że wszyscy jeszcze śpią.
Zrobiłam omlety na śniadanie i zostawiłam je w kuchence. Niech sobie dalej śpią, a ja postanowiłam wyjść na spacer.
Ubrałam się i ruszyłam w stronę parku.
Siedziałam tam dosyć długo, rozmyślając o wszystkim. O Harrym, o wczorajszym dniu...
Kiedy wróciłam do domu była godzina 14:00.
Weszłam do domu, od razu wpadając na Niall'a.
- Gdzieś ty była tyle czasu?
- Tak Nailer, też się ciesze, że cię widzę. - uśmiechnęłam się.
- Wiesz jakiego stracha nam napędziłaś? Harry zamkną się w pokoju, bo pomyślał, że uciekłaś. - powiedział przez śmiech.
- To go uświadom, bo jeszcze w depresje popadnie.
Poszłam do kuchni i stamtąd usłyszałam krzyk:
- Już możesz wyjść z tego załamania psychicznego! Wróciła! Wyszła tylko na spacer!
Zaśmiałam się cicho i wlałam sobie soku.
Po chwili do kuchni wszedł blondyn.
- I co? - zapytałam.
- Ja się drę jak opętany, a tego nie ma w pokoju... Napisałem mu SMS'a, żeby się nie martwił.
- Nie wiem co wy macie... Nie jestem małym dzieckiem, a wy robicie problem, że wyszłam na krótki spacerek.
- Martwimy się. - stwierdził - Harry szczególnie. - dodał już szeptem.
- Jasne... A gdzie reszta? - spytałam.
- Liam u przyjaciela, Zayn u Pierre, Louis poszedł na siłownie, ale zaraz powinien wrócić, Harry... wszędzie, a ja tu. - uśmiechną się.
- Nie wiedziałam, że Lou chodzi na siłownie. - stwierdziłam.
- Możliwe... Chodzi dwa razy w tygodniu.
Musi mieć boskie ciało...
Wcale tak nie pomyślałam.
- Oglądamy film? - zapytał głodomor.
- Oki...
***
Wzięłam kąpiel, podkręciłam włosy, założyłam sukienkę, od Louis'a... Czyli jestem gotowa.
Zaraz wyjeżdżamy, więc zeszłam na dół.
- Pięknie wyglądasz. - skomentował Lou.
- Dziękuje.
Mieliśmy już wychodzić, ale nagle drzwi się otworzyły i staną w nich Harry...
~Oczami Harrego~
Najpierw wyszła z domu i prawie porywałem sobie włosy, rozmyślając, gdzie może być. Bałem się, że uciekła... Bałem się jak cholera.
Dobrze, że Nailer napisał mi, że się znalazła.
A na dodatek, jak wracam widzę ją elegancko ubraną... Co?!
- Gdzie idziesz? - warknąłem trochę zbyt ostrzej niż zamierzałem. Dziewczyna wzdygneła się.
- Ja... Ja... - jąkała się.
Tak masz racje idioto. Wystrasz ją... Na pewno bardziej cie polubi, a już na pewno powie gdzie idzie.
- Idzie ze mną. - stwierdził spokojnie Louis.
- Z tobą? - zapytałem kpiąco. - Chyba sobie żartujesz. Nie.
- Co nie? - zapytał pewnie.
- Weź mnie nie wkurwiaj Tommilson, nie rób z siebie gorszego idioty, niż jesteś. - chłopak uśmiechną się wrednie, zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Powtórz to. - zarządzał.
- Co? To, że jesteś...
- Stop! - przerwała mi blondynka, która oglądała tą całą scenkę po cichu, dopiero teraz się włączając.
- Powiedz to. - warkną Louis.
- Zaraz wracam. - powiedziała Alex rzucając chłopakowi przepraszające spojrzenie. Pociągnęła mnie za skraj koszulki, aż do mojego pokoju.
- Może jeszcze go przeprosisz? - prychnąłem.
- Na pewno ty powinieneś.
- Ja? Czemu? To on zaczął. - stwierdziłem.
- To miał być spokojny wieczór, bez atrakcji typu wkurzony Harry, albo co gorsza jakiś bójek.
~Oczami Alex~
- To miał być spokojny wieczór, bez atrakcji typu wkurzony Harry, albo co gorsza jakiś bójek.
Chłopak mrukną pod nosem coś czego nie miałam szans zrozumieć.
- Teraz pozwól, że wyjdę. Porozmawiamy jak wrócę. - powiedziałam odwracając się na pięcie. Już miałam zrobić krok do przodu, kiedy poczułam silny uścisk na moim nadgarstku.
Spojrzałam mu w oczy, w których widać było tyko smutek.
- Proszę, nie idź. - wyszeptał cicho, ale na tyle głośno, że mogłam to usłyszeć.
- Harry, nie wygłupiaj się - powiedziałam. - To tylko kolacja. Nie długo wrócę.
- Nie wypuszczę cię - powiedział nie puszczając mojej ręki.
- Zachowujesz się jak dziecko - powiedziałam spokojnie.
- Po co chcesz tam iść. Zostań ze mną. - wyszeptał ciągnąc mnie, abym usiadła na jego kolanach.
- Harry...
- Cssiiii... - ucisza mnie, przekładając kilka moich blond kosmyków za ucho. - Nie psuj tej chwili.
Hazz wtulił twarz w zagłębienie mojej szyji - z czym o dziwo nie czułam się niezręcznie, ani dziwnie.
Pocałował mnie jeszcze w skroń i stwierdził:
- Leć. Czeka na ciebie.
Oniemiała powoli wstałam, ledwo mogąc utrzymać się na nogach.
- Tylko masz być grzeczna i nie rób żadnych głupot - powiedział, kiedy stałam już przy drzwiach. Skinęłam lekko głową i zniknęłam za drzwiami.
________________________________________
Aaaaaa... Nie mogę uwierzyć, że jest tysiąc wyświetleń.
Tak się ciesze, że dziś wstawię 2 rozdziały :)
Buziaki :*
P.S. Pozderki dla Ady <3
Obudziłam się w świetnym humorze. Zeszłam na dół, zauważając, że wszyscy jeszcze śpią.
Zrobiłam omlety na śniadanie i zostawiłam je w kuchence. Niech sobie dalej śpią, a ja postanowiłam wyjść na spacer.
Ubrałam się i ruszyłam w stronę parku.
Siedziałam tam dosyć długo, rozmyślając o wszystkim. O Harrym, o wczorajszym dniu...
Kiedy wróciłam do domu była godzina 14:00.
Weszłam do domu, od razu wpadając na Niall'a.
- Gdzieś ty była tyle czasu?
- Tak Nailer, też się ciesze, że cię widzę. - uśmiechnęłam się.
- Wiesz jakiego stracha nam napędziłaś? Harry zamkną się w pokoju, bo pomyślał, że uciekłaś. - powiedział przez śmiech.
- To go uświadom, bo jeszcze w depresje popadnie.
Poszłam do kuchni i stamtąd usłyszałam krzyk:
- Już możesz wyjść z tego załamania psychicznego! Wróciła! Wyszła tylko na spacer!
Zaśmiałam się cicho i wlałam sobie soku.
Po chwili do kuchni wszedł blondyn.
- I co? - zapytałam.
- Ja się drę jak opętany, a tego nie ma w pokoju... Napisałem mu SMS'a, żeby się nie martwił.
- Nie wiem co wy macie... Nie jestem małym dzieckiem, a wy robicie problem, że wyszłam na krótki spacerek.
- Martwimy się. - stwierdził - Harry szczególnie. - dodał już szeptem.
- Jasne... A gdzie reszta? - spytałam.
- Liam u przyjaciela, Zayn u Pierre, Louis poszedł na siłownie, ale zaraz powinien wrócić, Harry... wszędzie, a ja tu. - uśmiechną się.
- Nie wiedziałam, że Lou chodzi na siłownie. - stwierdziłam.
- Możliwe... Chodzi dwa razy w tygodniu.
Musi mieć boskie ciało...
Wcale tak nie pomyślałam.
- Oglądamy film? - zapytał głodomor.
- Oki...
***
Wzięłam kąpiel, podkręciłam włosy, założyłam sukienkę, od Louis'a... Czyli jestem gotowa.
Zaraz wyjeżdżamy, więc zeszłam na dół.
- Pięknie wyglądasz. - skomentował Lou.
- Dziękuje.
Mieliśmy już wychodzić, ale nagle drzwi się otworzyły i staną w nich Harry...
~Oczami Harrego~
Najpierw wyszła z domu i prawie porywałem sobie włosy, rozmyślając, gdzie może być. Bałem się, że uciekła... Bałem się jak cholera.
Dobrze, że Nailer napisał mi, że się znalazła.
A na dodatek, jak wracam widzę ją elegancko ubraną... Co?!
- Gdzie idziesz? - warknąłem trochę zbyt ostrzej niż zamierzałem. Dziewczyna wzdygneła się.
- Ja... Ja... - jąkała się.
Tak masz racje idioto. Wystrasz ją... Na pewno bardziej cie polubi, a już na pewno powie gdzie idzie.
- Idzie ze mną. - stwierdził spokojnie Louis.
- Z tobą? - zapytałem kpiąco. - Chyba sobie żartujesz. Nie.
- Co nie? - zapytał pewnie.
- Weź mnie nie wkurwiaj Tommilson, nie rób z siebie gorszego idioty, niż jesteś. - chłopak uśmiechną się wrednie, zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Powtórz to. - zarządzał.
- Co? To, że jesteś...
- Stop! - przerwała mi blondynka, która oglądała tą całą scenkę po cichu, dopiero teraz się włączając.
- Powiedz to. - warkną Louis.
- Zaraz wracam. - powiedziała Alex rzucając chłopakowi przepraszające spojrzenie. Pociągnęła mnie za skraj koszulki, aż do mojego pokoju.
- Może jeszcze go przeprosisz? - prychnąłem.
- Na pewno ty powinieneś.
- Ja? Czemu? To on zaczął. - stwierdziłem.
- To miał być spokojny wieczór, bez atrakcji typu wkurzony Harry, albo co gorsza jakiś bójek.
~Oczami Alex~
- To miał być spokojny wieczór, bez atrakcji typu wkurzony Harry, albo co gorsza jakiś bójek.
Chłopak mrukną pod nosem coś czego nie miałam szans zrozumieć.
- Teraz pozwól, że wyjdę. Porozmawiamy jak wrócę. - powiedziałam odwracając się na pięcie. Już miałam zrobić krok do przodu, kiedy poczułam silny uścisk na moim nadgarstku.
Spojrzałam mu w oczy, w których widać było tyko smutek.
- Proszę, nie idź. - wyszeptał cicho, ale na tyle głośno, że mogłam to usłyszeć.
- Harry, nie wygłupiaj się - powiedziałam. - To tylko kolacja. Nie długo wrócę.
- Nie wypuszczę cię - powiedział nie puszczając mojej ręki.
- Zachowujesz się jak dziecko - powiedziałam spokojnie.
- Po co chcesz tam iść. Zostań ze mną. - wyszeptał ciągnąc mnie, abym usiadła na jego kolanach.
- Harry...
- Cssiiii... - ucisza mnie, przekładając kilka moich blond kosmyków za ucho. - Nie psuj tej chwili.
Hazz wtulił twarz w zagłębienie mojej szyji - z czym o dziwo nie czułam się niezręcznie, ani dziwnie.
Pocałował mnie jeszcze w skroń i stwierdził:
- Leć. Czeka na ciebie.
Oniemiała powoli wstałam, ledwo mogąc utrzymać się na nogach.
- Tylko masz być grzeczna i nie rób żadnych głupot - powiedział, kiedy stałam już przy drzwiach. Skinęłam lekko głową i zniknęłam za drzwiami.
________________________________________
Aaaaaa... Nie mogę uwierzyć, że jest tysiąc wyświetleń.
Tak się ciesze, że dziś wstawię 2 rozdziały :)
Buziaki :*
P.S. Pozderki dla Ady <3
czwartek, 4 września 2014
Rozdział 16
~Oczami Alex~
Weszliśmy do sklepu, a Harry zaraz wychaczył półkę z chipsami... Weź idź z nim na zakupy.
Poszłam przed siebie, bo nie będę czekać na tego idiotę.
Wkładałam do wózka, wszystkie potrzebne rzeczy, dopóki nie poczułam, że ktoś zakrywa mi oczy...
- Harry, miałeś mi pomagać w zakupach, a nie bawić się w ,,zgadnij kto to'' - powiedziałam odwracając się gwałtownie.
Przed sobą zobaczyłam, nie loczka, ale jakiegoś przystojnego chłopaka, chyba w moim wieku.
- Przepraszam, myślałam że to mój kolega... - powiedziałam.
- Nic się nie stało. - uśmiechną się uroczo.
- Czy my się znamy? - spytałam, zdając sobie sprawę, że nigdy nie widziałam tego kolesia.
- Nie, ale lubię poznawać nowych ludzi. - jejku, jaki on ma boski uśmiech.
- Jestem Alex - przedstawiłam się podając mu rękę. Chłopak pocałował mnie w nią i powiedział:
- Tom. - uśmiechną się. - Jesteś tutaj z kimś?
- Ehmmm... Tak, z kolegą, ale chyba gdzieś mi się zgubił... - rozejrzałam się szukając Hazzy.
- Jego strata. - czy tu jest tak gorąco czy mi się tylko wydaje. - Chodź, pomogę ci skończyć te zakupy, bo twój ,,kolega'' - zaakcentowała to słowo - chyba się nie śpieszy.
- Okey, to chodźmy...
***
Szliśmy tak po sklepie rozmawiając i poznając się lepiej.
Już miałam prawie wszystko, gdy zobaczyłam Harrego, który szukał mnie wzrokiem. Już po chwili mnie zauważył i uśmiechną się szeroko, ale kiedy zauważył mojego towarzysza, jego mina gwałtownie się zmieniła.
Podszedł do nas, wpakował to co miał do wózka. Obrzucił Tom'a dziwnym spojrzeniem i podał mu rękę.
-Harry - powiedział krótko. Chłopak, podał mu również rękę.
- Tom - uśmiechną się promiennie. Najwyraźniej starał się być miły, ale jeśli chodzi o Harrego... to będzie ciężkie.
Zauważyłam jak Harry mocniej ściska jego rękę, a potem spojrzał się na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Wiesz... ja muszę już lecieć. Może zobaczymy się innym razem? - powiedział z wymuszonym uśmiechem.
- Jasne, masz mój numer telefonu. - powiedziałam podając mu kartkę z cyferkami.
- To... do zobaczenia - i wyszedł.
- Co to miało być? - zwróciłam się do Harrego.
- Nic. - mrukną.
- Możesz się uspokoić, co ci znów nie pasuje? - zapytałam zdenerwowana.
- Wiesz co mnie denerwuje? - spytał sarkastycznie, podchodząc bardzo blisko mnie, że prawie nie było między nami odstępu - To że znikam gdzieś na chwile, a przy tobie już kręcą się chłopacy. To, że on, może być lepszy ode mnie... A najbardziej to, że chciałbym kazać mu spierdalać, daleko od ciebie, ale nie mogę... bo nie jesteś moja. - przez cały czas patrzył mi w oczy, tylko na ostatnie słowa spuścił wzrok.
- Przepraszam - szepną, nadal patrząc w dół.
- Chodźmy skończyć te zakupy i wracajmy...
***
~Oczami Harrego~
Wiem, że chamsko postąpiłem, odstraszając tego gościa od Alex... Tak na prawdę to nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Przepraszam, czy pani jest zajęta? - zapytała jakaś pani, Alex.
- Nie, mogę w czymś pomóc?
Dlaczego ona jest dla wszystkich taka miła? Nigdy nie słyszałem, żeby powiedziała na kogoś złe słowo.
- Chciałam zgłosić obsłudze przeterminowany towar, ale jestem z córeczką. Mogłaby pani z chłopakiem się nią chwile zająć? - zapytała... Chłopakiem...
- Ale...
- Oczywiście, nie ma problemu. - przerwałem jej, obejmując ją w tali. Dziewczyna posłała mi groźne spojrzenie i uśmiechnęła się do kobiety.
- To jest Tamara. - powiedziała podając blondynce dziecko... One było takie małe... Miała może z roczek.
- Przepiękne imię. - powiedziała Alex biorąc ją na ręce.
- Za chwilkę wrócę. - poinformowała kobieta i odeszła. Od razu rzuciłem się na dziewczynkę.
- Omg, jak ja kocham dzieci! Cześć mała, jaka ty śliczna. - zaczęła się śmiać.
- Chcesz ją wziąć? - zapytała.
- No co ty? Jeszcze ją zepsuje... - serio to nie był dobry pomysł, żebym ją wziął. Jeszcze ją upuszczę i co będzie?
- Nie zepsujesz. - zaśmiała się i podała mi dziewczynkę.
- Zawsze chciałam nazwać córkę Tamara. - stwierdziła Alex.
- Zawsze możemy tak nazwać naszą córeczkę. - spojrzała na mnie jak na idiotę, ale zaraz zaczęła się śmiać, bo mała pociągnęła za włosy.
- Co to za dziecko? Weź je...
Dziewczynka zaczeła płakać, a blondynka zabrała ją ode mnie i zaczeła uspokajać.
Już po chwili Tamara wtuliła się w zagłębienie pomiędzy jej ramieniem, a szyją.
Też bym tak chciał...
- Ona mnie nie lubi. - mruknąłem niezadowolony.
- Nie prawda, bardzo lubi twoje włosy... - stwierdziła.
- Haha, zabawne...
- Oj tylko się droczę. Nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi...
- Przestań - jęknąłem.
Mała dalej tuliła się do Alex, kiedy wróciła tamta pani.
- Dziękuje bardzo. - Alex oddała jej maleństwo.
Wychodząc ze sklepu szepnąłem jej na ucho:
- Byłabyś idealną matka dla moich dzieci...
______________________________________
Ta dam...
Myślę, że postaram się jak najszybciej zakończyć to opowiadanie.
To jest moje pierwsze, więc nie jest zbyt ciekawe...
Już mam pomysł na następne i jest blog z prologiem:
diana-fanfintion.blogspot.com
Jest tylko prolog, a rozdziały zacznę dodawać,
jak skończę to ff.
To wszystko, więc do następnego :*
Weszliśmy do sklepu, a Harry zaraz wychaczył półkę z chipsami... Weź idź z nim na zakupy.
Poszłam przed siebie, bo nie będę czekać na tego idiotę.
Wkładałam do wózka, wszystkie potrzebne rzeczy, dopóki nie poczułam, że ktoś zakrywa mi oczy...
- Harry, miałeś mi pomagać w zakupach, a nie bawić się w ,,zgadnij kto to'' - powiedziałam odwracając się gwałtownie.
Przed sobą zobaczyłam, nie loczka, ale jakiegoś przystojnego chłopaka, chyba w moim wieku.
- Przepraszam, myślałam że to mój kolega... - powiedziałam.
- Nic się nie stało. - uśmiechną się uroczo.
- Czy my się znamy? - spytałam, zdając sobie sprawę, że nigdy nie widziałam tego kolesia.
- Nie, ale lubię poznawać nowych ludzi. - jejku, jaki on ma boski uśmiech.
- Jestem Alex - przedstawiłam się podając mu rękę. Chłopak pocałował mnie w nią i powiedział:
- Tom. - uśmiechną się. - Jesteś tutaj z kimś?
- Ehmmm... Tak, z kolegą, ale chyba gdzieś mi się zgubił... - rozejrzałam się szukając Hazzy.
- Jego strata. - czy tu jest tak gorąco czy mi się tylko wydaje. - Chodź, pomogę ci skończyć te zakupy, bo twój ,,kolega'' - zaakcentowała to słowo - chyba się nie śpieszy.
- Okey, to chodźmy...
***
Szliśmy tak po sklepie rozmawiając i poznając się lepiej.
Już miałam prawie wszystko, gdy zobaczyłam Harrego, który szukał mnie wzrokiem. Już po chwili mnie zauważył i uśmiechną się szeroko, ale kiedy zauważył mojego towarzysza, jego mina gwałtownie się zmieniła.
Podszedł do nas, wpakował to co miał do wózka. Obrzucił Tom'a dziwnym spojrzeniem i podał mu rękę.
-Harry - powiedział krótko. Chłopak, podał mu również rękę.
- Tom - uśmiechną się promiennie. Najwyraźniej starał się być miły, ale jeśli chodzi o Harrego... to będzie ciężkie.
Zauważyłam jak Harry mocniej ściska jego rękę, a potem spojrzał się na mnie z delikatnym uśmiechem.
- Wiesz... ja muszę już lecieć. Może zobaczymy się innym razem? - powiedział z wymuszonym uśmiechem.
- Jasne, masz mój numer telefonu. - powiedziałam podając mu kartkę z cyferkami.
- To... do zobaczenia - i wyszedł.
- Co to miało być? - zwróciłam się do Harrego.
- Nic. - mrukną.
- Możesz się uspokoić, co ci znów nie pasuje? - zapytałam zdenerwowana.
- Wiesz co mnie denerwuje? - spytał sarkastycznie, podchodząc bardzo blisko mnie, że prawie nie było między nami odstępu - To że znikam gdzieś na chwile, a przy tobie już kręcą się chłopacy. To, że on, może być lepszy ode mnie... A najbardziej to, że chciałbym kazać mu spierdalać, daleko od ciebie, ale nie mogę... bo nie jesteś moja. - przez cały czas patrzył mi w oczy, tylko na ostatnie słowa spuścił wzrok.
- Przepraszam - szepną, nadal patrząc w dół.
- Chodźmy skończyć te zakupy i wracajmy...
***
~Oczami Harrego~
Wiem, że chamsko postąpiłem, odstraszając tego gościa od Alex... Tak na prawdę to nie wiem co we mnie wstąpiło.
- Przepraszam, czy pani jest zajęta? - zapytała jakaś pani, Alex.
- Nie, mogę w czymś pomóc?
Dlaczego ona jest dla wszystkich taka miła? Nigdy nie słyszałem, żeby powiedziała na kogoś złe słowo.
- Chciałam zgłosić obsłudze przeterminowany towar, ale jestem z córeczką. Mogłaby pani z chłopakiem się nią chwile zająć? - zapytała... Chłopakiem...
- Ale...
- Oczywiście, nie ma problemu. - przerwałem jej, obejmując ją w tali. Dziewczyna posłała mi groźne spojrzenie i uśmiechnęła się do kobiety.
- To jest Tamara. - powiedziała podając blondynce dziecko... One było takie małe... Miała może z roczek.
- Przepiękne imię. - powiedziała Alex biorąc ją na ręce.
- Za chwilkę wrócę. - poinformowała kobieta i odeszła. Od razu rzuciłem się na dziewczynkę.
- Omg, jak ja kocham dzieci! Cześć mała, jaka ty śliczna. - zaczęła się śmiać.
- Chcesz ją wziąć? - zapytała.
- No co ty? Jeszcze ją zepsuje... - serio to nie był dobry pomysł, żebym ją wziął. Jeszcze ją upuszczę i co będzie?
- Nie zepsujesz. - zaśmiała się i podała mi dziewczynkę.
- Zawsze chciałam nazwać córkę Tamara. - stwierdziła Alex.
- Zawsze możemy tak nazwać naszą córeczkę. - spojrzała na mnie jak na idiotę, ale zaraz zaczęła się śmiać, bo mała pociągnęła za włosy.
- Co to za dziecko? Weź je...
Dziewczynka zaczeła płakać, a blondynka zabrała ją ode mnie i zaczeła uspokajać.
Już po chwili Tamara wtuliła się w zagłębienie pomiędzy jej ramieniem, a szyją.
Też bym tak chciał...
- Ona mnie nie lubi. - mruknąłem niezadowolony.
- Nie prawda, bardzo lubi twoje włosy... - stwierdziła.
- Haha, zabawne...
- Oj tylko się droczę. Nie denerwuj się tak, złość piękności szkodzi...
- Przestań - jęknąłem.
Mała dalej tuliła się do Alex, kiedy wróciła tamta pani.
- Dziękuje bardzo. - Alex oddała jej maleństwo.
Wychodząc ze sklepu szepnąłem jej na ucho:
- Byłabyś idealną matka dla moich dzieci...
______________________________________
Ta dam...
Myślę, że postaram się jak najszybciej zakończyć to opowiadanie.
To jest moje pierwsze, więc nie jest zbyt ciekawe...
Już mam pomysł na następne i jest blog z prologiem:
diana-fanfintion.blogspot.com
Jest tylko prolog, a rozdziały zacznę dodawać,
jak skończę to ff.
To wszystko, więc do następnego :*
wtorek, 2 września 2014
Rozdział 15
- Mam super pomysł! - krzykną uradowany Hazz. Wszyscy spojrzeli na niego jakby to było nie możliwe.
Co prawda, to prawda. Chłopacy mieli ,,ogromny'' dylemat jaki film włączyć.
Liam odpuścił swoje Toy Story i Zayn stwierdził, że puszczą jakiś film science-fiction, na co prawie wszyscy przytaknęli.
Ja siedziałam cicho... Szczerze? Nienawidzę takich filmów. Najchętniej przystałabym na propozycje Harrego, żeby puścić Titanic, ale chłopacy się nie zgadzają.
- Powiedz co bardzo inteligętnego masz do powiedzenia... - mrukną niezadowolony Zayn. Nie dziwie mu się. W tym czasie kiedy oni wybierają film, Niall zdążył już z 8 razy iść coś zjeść...
Harry spiorunował go wzrokiem i znowu zaczął mówić:
- Skoro wy chcecie oglądać te wasze kosmiczne gówno, to sobie je oglądajcie... - stwierdził.
Westchnęłam głęboko. Miałam nadzieje, że się nie podda i nie będę musiała oglądać tego nudnego filmu...
- ...ale widzę, że Alex też nie chce oglądać tego badziewia, więc pójdziemy do mnie i obejrzymy coś u mnie na laptopie. - powiedział bardzo dumny z siebie, że wymyślił coś równie genialnego.
- Ale... - Liam miał już coś powiedzieć, ale przerwałam mu.
- Jestem za! - powiedziałam uradowana wstając.
- Myślałem, że posiedzisz z nami. - powiedział smutno Lou.
- Jeszcze się z wami nasiedzę, a to wyjście jest idealne. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- W takim razie, miłego seansu chłopacy - pomachał im, a następnie zwrócił się do mnie - a my idziemy do mnie... - i znowu ten łobuzerski uśmiech...
***
~Oczami Harrego~
- To co oglądamy? - spytałem kiedy byliśmy już u mnie w pokoju. Włączyłem laptopa i czekałem na odpowiedź dziewczyny.
- Cokolwiek, byle nie science-fiction, tego nie zniosę - dziewczyna zrobiła skwaszoną minę.
- Hmmm, co powiesz na Titanic? - spytałem mając wielką nadzieje, że się zgodzi. Nie lubię oglądać tego filmu sam, a chłopacy mają dosyć, co dali mi jasno do zrozumienia.
- Ten film mogę oglądać cały czas - uśmiechnęła się, przeczesując rękami grzywkę.
Załączyłem film, żeby się załadował.
- Hmmm... skąd wiedziałeś, że nie chce oglądać, tego jak to nazwałeś ,,gwiezdnego gówna''? - spytała kładąc się na moim łóżku. Teraz nie będę mógł spać w nocy, wiedząc, że ona tam leżała.
- Wiesz... To kwestia obserwacji... Ani słowem nie mówiłaś, że chcesz oglądać tamten film, siedziałaś znudzona... A wogule to widać po oczach...
- Po oczach? - spytała zaciekawiona.
- Mhmmm. Nawet nie wiesz, ile można zobaczyć w oczach. - powiedziałem pewnie.
- To co widzisz teraz w moich?
Uśmiechnąłem się i podeszłem do niej. Spojrzałem jej głęboko w oczy...
~Oczami Alex~
Spojrzał mi w oczy i zaczął mówić:
- Hmmmm... Widzę, że jesteś zadowolona, że nie oglądasz filmu z chłopakami i że wybrałem akurat Titanic...
Dobra, punkt dla Stylsa...
- Ale to było banalne - jęknęłam niezadowolona.
- Poczekaj... Widzę jeszcze... że mi nie wierzysz, że czytam z oczu. - powiedział poważnie.
- Powiedzmy. - mruknęłam pod nosem. Harry był w pełni skupiony na moich oczach.
Nagle poczułam chęć żeby go pocałować...
Co!? Nie! Ja tak nie pomyślałam...
- Widzę, że bardzo chcesz mnie pocałować... - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
Poczułam jak się rumienie. Nie mógł tego odczytać z oczu, to niemożliwe...
- Chciałbyś. - powiedziałam, rzucając w niego poduszką, żeby odciągnąć jego uwagę, od moich rumieńców.
- Mówię co widzę.- powiedział poważnie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Dobra, lepiej zacznijmy oglądać ten film. - powiedziała szybko.
- Najpierw zróbmy popcorn! - krzykną.
- No dobra, chodźmy... - mruknęłam, wstając z łóżka.
~Oczami Harrego~
Dobra była ta sztuczka z oczami. Jestem z siebie normalnie dumny.
Pierwsze dwie rzeczy były oczywiste, ale ostatnią już zgadywałem.
Szczerze, to nawet bym nie pomyślał, że Alex może chcieć mnie pocałować, ale jak zobaczyłem, że się zarumieniła i jak się wypierała...
Boże... Ona na prawdę myślała o tym żeby mnie pocałować... Jakim ja jestem idiotą. Jakbym się nie odezwał to może by to zrobiła.
Weszliśmy z Alex do kuchni, ona usiadła przy stole, nie mając chyba ochoty mi pomóc... Mówi się trudno.
- Niall!!! - krzyknąłem najgłośniej jak umiałem.
- Co znowu zrobiłem? - spytał blondyn.
- Wyżarłeś wszystko z lodówki!
- Co? Nie prawda, coś tam jeszcze jest.
Chłopak wszedł do kuchni, podszedł do lodówki i po chwili stwierdził:
- Rzeczywiście, już nic nie ma...
- Trzymajcie mnie, bo mu rozwalę ten pusty łeb.
- Wiesz ty co?! Takie groźby są karalne! - krzykną.
- Masz pięć sekund, żeby uciec... Raz... Dwa... - podbiegł do Alex i zaczął ją błagać, żeby go uratowała. - Pięć!
Podeszłem do blondyna. W tym momencie Alex wstała.
- Spokój chłopacy! Harry uspokój się, bo ci żyłka pęknie. - Niall leżał na podłodze i zwijał się ze śmiechu.
- Trzymaj mnie Alex, bo mu krzywdę zrobię. - warknąłem.
- Dobra, spokój Harry. - powiedziała kładąc rękę na mojej klat piersiowej. - Ty Niall też się uspokój i wstań z tej podłogi. - zwróciła się do blondyna.
- Już, już... - mrukną Niall, wstając.
- W takim razie mam propozycje... Idź Niall oglądać dalej film, a my z Harrym przejdziemy się do sklepu.
- Co?! - spytałem zdziwiony - On wszystko zjadł, a my musimy iść na zakupy.
- Nie prawda, wszyscy jedliśmy. - powiedział obrażony blondyn.
- Spokój! - powiedziała znów Alex - Po pierwsze jedz głodomorze, na zdrowie, żeby ci w cycki poszło. - powiedziała do Nailera, a ja dostałem napadu śmiechu. - A ty Harry - zwróciła się do mnie - Jak ci coś nie pasuje, to mogę razem z Niall'em iść na zakupy, a ty sobie...
- Nie, nie. Nie trzeba. Wszystko mi pasuje... - powiedziałem. Nie ma mowy, żeby Alex gdzieś szła z tym blondasem.
- No właśnie. To idź Niall oglądać, a my się zbieramy. - powiedziała.
- Ja już jestem gotowy. - stwierdziłem, kiedy Niall wyszedł.
- No to sobie poczekasz, ja tak nie wyjdę. - stwierdziła.
- Nie wiem o co ci chodzi... Wyglądasz ślicznie. - dziewczyna wywróciła teatralnie oczami.
- Niech ci będzie, tylko pójdę po bluzę...
- Dam ci swoją. - stwierdziłem, podchodząc do wieszaka i ściągnąłem z niego moją ulubioną bluzce.
- Wiesz...
- Nie masz nic do gadania. - przerwałem jej. Dziewczyna znów wywróciła oczami i założyła bluzę.
- Wyglądasz ślicznie. - stwierdziłem. Wziąłem kluczyk, od samochodu i domu, i wreszcie wyszliśmy...
____________________________________
Wstawiłam kolejny rozdział...
Jak zobaczyłam komentarz Ady,
to mnie normalnie wena roznosi :)
Dziękuje :*
Co prawda, to prawda. Chłopacy mieli ,,ogromny'' dylemat jaki film włączyć.
Liam odpuścił swoje Toy Story i Zayn stwierdził, że puszczą jakiś film science-fiction, na co prawie wszyscy przytaknęli.
Ja siedziałam cicho... Szczerze? Nienawidzę takich filmów. Najchętniej przystałabym na propozycje Harrego, żeby puścić Titanic, ale chłopacy się nie zgadzają.
- Powiedz co bardzo inteligętnego masz do powiedzenia... - mrukną niezadowolony Zayn. Nie dziwie mu się. W tym czasie kiedy oni wybierają film, Niall zdążył już z 8 razy iść coś zjeść...
Harry spiorunował go wzrokiem i znowu zaczął mówić:
- Skoro wy chcecie oglądać te wasze kosmiczne gówno, to sobie je oglądajcie... - stwierdził.
Westchnęłam głęboko. Miałam nadzieje, że się nie podda i nie będę musiała oglądać tego nudnego filmu...
- ...ale widzę, że Alex też nie chce oglądać tego badziewia, więc pójdziemy do mnie i obejrzymy coś u mnie na laptopie. - powiedział bardzo dumny z siebie, że wymyślił coś równie genialnego.
- Ale... - Liam miał już coś powiedzieć, ale przerwałam mu.
- Jestem za! - powiedziałam uradowana wstając.
- Myślałem, że posiedzisz z nami. - powiedział smutno Lou.
- Jeszcze się z wami nasiedzę, a to wyjście jest idealne. - powiedziałam z szerokim uśmiechem.
- W takim razie, miłego seansu chłopacy - pomachał im, a następnie zwrócił się do mnie - a my idziemy do mnie... - i znowu ten łobuzerski uśmiech...
***
~Oczami Harrego~
- To co oglądamy? - spytałem kiedy byliśmy już u mnie w pokoju. Włączyłem laptopa i czekałem na odpowiedź dziewczyny.
- Cokolwiek, byle nie science-fiction, tego nie zniosę - dziewczyna zrobiła skwaszoną minę.
- Hmmm, co powiesz na Titanic? - spytałem mając wielką nadzieje, że się zgodzi. Nie lubię oglądać tego filmu sam, a chłopacy mają dosyć, co dali mi jasno do zrozumienia.
- Ten film mogę oglądać cały czas - uśmiechnęła się, przeczesując rękami grzywkę.
Załączyłem film, żeby się załadował.
- Hmmm... skąd wiedziałeś, że nie chce oglądać, tego jak to nazwałeś ,,gwiezdnego gówna''? - spytała kładąc się na moim łóżku. Teraz nie będę mógł spać w nocy, wiedząc, że ona tam leżała.
- Wiesz... To kwestia obserwacji... Ani słowem nie mówiłaś, że chcesz oglądać tamten film, siedziałaś znudzona... A wogule to widać po oczach...
- Po oczach? - spytała zaciekawiona.
- Mhmmm. Nawet nie wiesz, ile można zobaczyć w oczach. - powiedziałem pewnie.
- To co widzisz teraz w moich?
Uśmiechnąłem się i podeszłem do niej. Spojrzałem jej głęboko w oczy...
~Oczami Alex~
Spojrzał mi w oczy i zaczął mówić:
- Hmmmm... Widzę, że jesteś zadowolona, że nie oglądasz filmu z chłopakami i że wybrałem akurat Titanic...
Dobra, punkt dla Stylsa...
- Ale to było banalne - jęknęłam niezadowolona.
- Poczekaj... Widzę jeszcze... że mi nie wierzysz, że czytam z oczu. - powiedział poważnie.
- Powiedzmy. - mruknęłam pod nosem. Harry był w pełni skupiony na moich oczach.
Nagle poczułam chęć żeby go pocałować...
Co!? Nie! Ja tak nie pomyślałam...
- Widzę, że bardzo chcesz mnie pocałować... - powiedział z łobuzerskim uśmiechem.
Poczułam jak się rumienie. Nie mógł tego odczytać z oczu, to niemożliwe...
- Chciałbyś. - powiedziałam, rzucając w niego poduszką, żeby odciągnąć jego uwagę, od moich rumieńców.
- Mówię co widzę.- powiedział poważnie, a ja zaczęłam się śmiać.
- Dobra, lepiej zacznijmy oglądać ten film. - powiedziała szybko.
- Najpierw zróbmy popcorn! - krzykną.
- No dobra, chodźmy... - mruknęłam, wstając z łóżka.
~Oczami Harrego~
Dobra była ta sztuczka z oczami. Jestem z siebie normalnie dumny.
Pierwsze dwie rzeczy były oczywiste, ale ostatnią już zgadywałem.
Szczerze, to nawet bym nie pomyślał, że Alex może chcieć mnie pocałować, ale jak zobaczyłem, że się zarumieniła i jak się wypierała...
Boże... Ona na prawdę myślała o tym żeby mnie pocałować... Jakim ja jestem idiotą. Jakbym się nie odezwał to może by to zrobiła.
Weszliśmy z Alex do kuchni, ona usiadła przy stole, nie mając chyba ochoty mi pomóc... Mówi się trudno.
- Niall!!! - krzyknąłem najgłośniej jak umiałem.
- Co znowu zrobiłem? - spytał blondyn.
- Wyżarłeś wszystko z lodówki!
- Co? Nie prawda, coś tam jeszcze jest.
Chłopak wszedł do kuchni, podszedł do lodówki i po chwili stwierdził:
- Rzeczywiście, już nic nie ma...
- Trzymajcie mnie, bo mu rozwalę ten pusty łeb.
- Wiesz ty co?! Takie groźby są karalne! - krzykną.
- Masz pięć sekund, żeby uciec... Raz... Dwa... - podbiegł do Alex i zaczął ją błagać, żeby go uratowała. - Pięć!
Podeszłem do blondyna. W tym momencie Alex wstała.
- Spokój chłopacy! Harry uspokój się, bo ci żyłka pęknie. - Niall leżał na podłodze i zwijał się ze śmiechu.
- Trzymaj mnie Alex, bo mu krzywdę zrobię. - warknąłem.
- Dobra, spokój Harry. - powiedziała kładąc rękę na mojej klat piersiowej. - Ty Niall też się uspokój i wstań z tej podłogi. - zwróciła się do blondyna.
- Już, już... - mrukną Niall, wstając.
- W takim razie mam propozycje... Idź Niall oglądać dalej film, a my z Harrym przejdziemy się do sklepu.
- Co?! - spytałem zdziwiony - On wszystko zjadł, a my musimy iść na zakupy.
- Nie prawda, wszyscy jedliśmy. - powiedział obrażony blondyn.
- Spokój! - powiedziała znów Alex - Po pierwsze jedz głodomorze, na zdrowie, żeby ci w cycki poszło. - powiedziała do Nailera, a ja dostałem napadu śmiechu. - A ty Harry - zwróciła się do mnie - Jak ci coś nie pasuje, to mogę razem z Niall'em iść na zakupy, a ty sobie...
- Nie, nie. Nie trzeba. Wszystko mi pasuje... - powiedziałem. Nie ma mowy, żeby Alex gdzieś szła z tym blondasem.
- No właśnie. To idź Niall oglądać, a my się zbieramy. - powiedziała.
- Ja już jestem gotowy. - stwierdziłem, kiedy Niall wyszedł.
- No to sobie poczekasz, ja tak nie wyjdę. - stwierdziła.
- Nie wiem o co ci chodzi... Wyglądasz ślicznie. - dziewczyna wywróciła teatralnie oczami.
- Niech ci będzie, tylko pójdę po bluzę...
- Dam ci swoją. - stwierdziłem, podchodząc do wieszaka i ściągnąłem z niego moją ulubioną bluzce.
- Wiesz...
- Nie masz nic do gadania. - przerwałem jej. Dziewczyna znów wywróciła oczami i założyła bluzę.
- Wyglądasz ślicznie. - stwierdziłem. Wziąłem kluczyk, od samochodu i domu, i wreszcie wyszliśmy...
____________________________________
Wstawiłam kolejny rozdział...
Jak zobaczyłam komentarz Ady,
to mnie normalnie wena roznosi :)
Dziękuje :*
niedziela, 31 sierpnia 2014
Rozdział 14
- Wiesz, dziwie się, że nie próbowałaś uciec, czy coś. - powiedziałem kiedy wracaliśmy.
- Rozważałam taką opcje, ale stwierdziłam, że nie miałabym szans. Przez cały czas kręciłeś się gdzieś w pobliżu. - wytłumaczyła.
- Miałem nadzieje, że powiesz, że po prostu nie chciałaś uciec i, że byś bardzo tęskniła. - spojrzałem na nią z ukosa, czekając na jakąś docinkę, typu ,,w twoich marzeciach'', ale ona tylko zaśmiała się dźwięcznie.
***
Alex od pół godziny wpatrywała się uparcie w szybę, nie zdając sobie sprawy, że co chwile na nią zerkam...
To znaczy, myślałem że nie zdaje sobie z tego sprawy...
- Przestań tak na mnie zerkać, bo spowodujesz wypadek. - powiedziała obojętnie nawet nie zerkając w moim kierunku.
Poczułem jak się rumienie. Nagle dziewczyna odwróciła się gwałtownie w moim kierunku.
- Ojejku, zarumieniłeś się, jak słodko...
- Nie prawda. - przerwałem jej - Ja się nie rumienie.
- Nawet nie wiesz jak uroczo wyglądasz, kiedy jesteś taki nieśmiały, niepewny. - stwierdziła uśmiechając się szeroko.
- Skąd możesz to wiedzieć. Ja nigdy nie jestem nieśmiały... - powiedziałem dumny.
- Jesteś pewny? - pokiwałem twierdząco głową - więc to nie z tobą spała? - zapytała. Do czego ona zmierza. - I to nie ty, nie wiedziałeś co zrobić kiedy chciałam cię przytulić i...
- Dobra, skończ. - jęknąłem - Każdemu czasem się zdarza.
- Ale to nic złego. - powiedziała dziewczyna - Mi się bardziej podobasz w tej wersji, niż z tym wrednym uśmieszkiem. - powiedziała, a mi szybciej zabiło serce.
- Czyli ci się podobam? - czy ja powiedziałem to na głos...?
Spojrzałem na dziewczynę, która speszona, chyba chciała coś powiedzieć...
- Wiesz... Na pewno nie należysz do brzydkich chłopaków... No i...
- Ty też mi się podobasz. - powiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Tylko sobie nie wyobrażaj za dużo...
Nawet nie wie ile razy wyobrażam sobie; że mówi mi że jestem przystojny; jak razem oglądamy zachód słońca; jak całuje ją, mówiąc jaka jest dla mnie ważna, jak mówię jej że ją kocham, a ona odpowiada tym samym...
***
~Oczami Alex~
Wreszcie dojechaliśmy. Jestem zmęczona i wszystko mnie boli... Po prostu super.
Harry wziął moją torbę i weszliśmy do domu chłopaków.
W salonie siedzieli Liam i Zayn, oglądali telewizje.
- Cześć chłopacy. - powiedział Harry.
Liam od razu rzucił się na nas... Najpierw nas przytulił, a potem Harry dostał długi wykład na temat wycieczek bez uprzedzenia i odbierania telefonów.
Cały Liam...
***
- Hej Alex.
- Cześć Lou, co cię do mnie sprowadza? - spytałam grzecznie, chociaż byłam troszkę wkurzona, że wszedł mi do pokoju bez pukania.
- Chciałem cię spytać... Mój kumpel za rezerwował stolik w restauracji i zaprosił mnie i kilku kolegów - wytłumaczył - no i... wiesz... - zaczął się jąkać.
- Louis, wykrztuś to z siebie. - powiedziałam spokojnie. Podejrzewałam że pewnie nie wie w co się ubrać i potrzebuje pomocy.
- No i mam przyjść z osobą towarzyszącą. - wytłumaczył i zaraz dodał - Tak sobie pomyślałem, że może poszłabyś ze mną? - spytał robiąc słodką minkę.
- Już nie rób tych maślanych oczek... Dobra, kiedy ma być ta kolacja? - spytałam obojętnie. Szczerze nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Ale czego się nie robi dla kolegi.
- Bardzo ci dziękuje Alex, mam u ciebie wielki dług. - powiedział przytulając mnie. - Jutro, o 18 mamy rezerwacje. - stwierdził i po prostu wyszedł...
Świetnie, ale w co ja się ubiorę. Jeśli jest rezerwacja, to pewnie to jakaś elegancka restauracja. No to jestem w kropce.
Jakby czytając mi w myślach, do pokoju znów wszedł Lou - znów bez pukania - z jakimś kremowym pudełkiem.
- Pomyślałem, że jak to dziewczyna, będziesz miała dylemat w co się ubrać, więc proszę - podał mi pudełko.
Otworzyłam je i wyjęłam czarno-białą sukienkę w paski, którą Louis wybrał mi, kiedy byliśmy na zakupach.
- Lou, na prawdę nie trzeba było. Kiedy ty ją kupiłeś? - spytałam.
- Wiesz... Tak jakoś samo wyszło... To co, założysz ją jutro?
- Jasne, że tak. Dziękuje. - powiedziałam przytulając Louisa
- Zejdź do nas, zaraz będziemy oglądać film. Trzeba się pośpieszyć, inaczej znów to będzie Toy Story, albo Titanic... - powiedział szybko.
- No to chodź, chociaż nie wiem o co ci chodzi, ja tam uwielbiam Titanic...
- Jest fajny kiedy ogląda się go czasami, ale przez Harrego oglądamy go na okrągło. - stwierdził z kwaśną miną.
__________________________________________
Dodałam wcześniej tak na umilenie początku szkoły :)))
Buziaki i do następnego :*
- Rozważałam taką opcje, ale stwierdziłam, że nie miałabym szans. Przez cały czas kręciłeś się gdzieś w pobliżu. - wytłumaczyła.
- Miałem nadzieje, że powiesz, że po prostu nie chciałaś uciec i, że byś bardzo tęskniła. - spojrzałem na nią z ukosa, czekając na jakąś docinkę, typu ,,w twoich marzeciach'', ale ona tylko zaśmiała się dźwięcznie.
***
Alex od pół godziny wpatrywała się uparcie w szybę, nie zdając sobie sprawy, że co chwile na nią zerkam...
To znaczy, myślałem że nie zdaje sobie z tego sprawy...
- Przestań tak na mnie zerkać, bo spowodujesz wypadek. - powiedziała obojętnie nawet nie zerkając w moim kierunku.
Poczułem jak się rumienie. Nagle dziewczyna odwróciła się gwałtownie w moim kierunku.
- Ojejku, zarumieniłeś się, jak słodko...
- Nie prawda. - przerwałem jej - Ja się nie rumienie.
- Nawet nie wiesz jak uroczo wyglądasz, kiedy jesteś taki nieśmiały, niepewny. - stwierdziła uśmiechając się szeroko.
- Skąd możesz to wiedzieć. Ja nigdy nie jestem nieśmiały... - powiedziałem dumny.
- Jesteś pewny? - pokiwałem twierdząco głową - więc to nie z tobą spała? - zapytała. Do czego ona zmierza. - I to nie ty, nie wiedziałeś co zrobić kiedy chciałam cię przytulić i...
- Dobra, skończ. - jęknąłem - Każdemu czasem się zdarza.
- Ale to nic złego. - powiedziała dziewczyna - Mi się bardziej podobasz w tej wersji, niż z tym wrednym uśmieszkiem. - powiedziała, a mi szybciej zabiło serce.
- Czyli ci się podobam? - czy ja powiedziałem to na głos...?
Spojrzałem na dziewczynę, która speszona, chyba chciała coś powiedzieć...
- Wiesz... Na pewno nie należysz do brzydkich chłopaków... No i...
- Ty też mi się podobasz. - powiedziałem z szerokim uśmiechem.
- Tylko sobie nie wyobrażaj za dużo...
Nawet nie wie ile razy wyobrażam sobie; że mówi mi że jestem przystojny; jak razem oglądamy zachód słońca; jak całuje ją, mówiąc jaka jest dla mnie ważna, jak mówię jej że ją kocham, a ona odpowiada tym samym...
***
~Oczami Alex~
Wreszcie dojechaliśmy. Jestem zmęczona i wszystko mnie boli... Po prostu super.
Harry wziął moją torbę i weszliśmy do domu chłopaków.
W salonie siedzieli Liam i Zayn, oglądali telewizje.
- Cześć chłopacy. - powiedział Harry.
Liam od razu rzucił się na nas... Najpierw nas przytulił, a potem Harry dostał długi wykład na temat wycieczek bez uprzedzenia i odbierania telefonów.
Cały Liam...
***
- Hej Alex.
- Cześć Lou, co cię do mnie sprowadza? - spytałam grzecznie, chociaż byłam troszkę wkurzona, że wszedł mi do pokoju bez pukania.
- Chciałem cię spytać... Mój kumpel za rezerwował stolik w restauracji i zaprosił mnie i kilku kolegów - wytłumaczył - no i... wiesz... - zaczął się jąkać.
- Louis, wykrztuś to z siebie. - powiedziałam spokojnie. Podejrzewałam że pewnie nie wie w co się ubrać i potrzebuje pomocy.
- No i mam przyjść z osobą towarzyszącą. - wytłumaczył i zaraz dodał - Tak sobie pomyślałem, że może poszłabyś ze mną? - spytał robiąc słodką minkę.
- Już nie rób tych maślanych oczek... Dobra, kiedy ma być ta kolacja? - spytałam obojętnie. Szczerze nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Ale czego się nie robi dla kolegi.
- Bardzo ci dziękuje Alex, mam u ciebie wielki dług. - powiedział przytulając mnie. - Jutro, o 18 mamy rezerwacje. - stwierdził i po prostu wyszedł...
Świetnie, ale w co ja się ubiorę. Jeśli jest rezerwacja, to pewnie to jakaś elegancka restauracja. No to jestem w kropce.
Jakby czytając mi w myślach, do pokoju znów wszedł Lou - znów bez pukania - z jakimś kremowym pudełkiem.
- Pomyślałem, że jak to dziewczyna, będziesz miała dylemat w co się ubrać, więc proszę - podał mi pudełko.
Otworzyłam je i wyjęłam czarno-białą sukienkę w paski, którą Louis wybrał mi, kiedy byliśmy na zakupach.
- Lou, na prawdę nie trzeba było. Kiedy ty ją kupiłeś? - spytałam.
- Wiesz... Tak jakoś samo wyszło... To co, założysz ją jutro?
- Jasne, że tak. Dziękuje. - powiedziałam przytulając Louisa
- Zejdź do nas, zaraz będziemy oglądać film. Trzeba się pośpieszyć, inaczej znów to będzie Toy Story, albo Titanic... - powiedział szybko.
- No to chodź, chociaż nie wiem o co ci chodzi, ja tam uwielbiam Titanic...
- Jest fajny kiedy ogląda się go czasami, ale przez Harrego oglądamy go na okrągło. - stwierdził z kwaśną miną.
__________________________________________
Dodałam wcześniej tak na umilenie początku szkoły :)))
Buziaki i do następnego :*
sobota, 30 sierpnia 2014
Liebster Blog Award
Mój blog został nominowany przez: http://i-suffer-for-love-of-him.blogspot.com/
Pytania do mnie:
1. Jaki jest twój ulubiony film?
Odp: Kod da Vinci
2. Do której klasy idziesz po wakacjach?
Odp: 2 gimnazjum.
3. Jakie masz zwierzątko?
Odp: Pies husky
4. Kto jest twoim idolem i czy możesz nazwać go lifesaverem?
Odp: Oczywiście chłopacy z One Direction i raczej nie... Znaczą dla mnie wiele i ich muzyka zawsze poprawia mi humor.
5. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
Odp: Chciałam się podzielić swoim opowiadanie i sprawdzić opinie innych na jego temat.
6. Lubisz czytać to co sam/a napisałeś/aś?
Odp: Szczerze to tak, ale tylko dane fragmenty.
7. Twoje ulubione danie?
Odp: Kanapki z nutellą
8. Skąd czerpiesz inspirację?
Odp: Najczęściej ze snów.
9. Czy któryś z członków rodziny czyta twojego bloga?
Odp: Nie.
10. Ulubiony kolor?
Odp: Zielony
11. Piszesz na brudno w zeszycie, czy od razu na komputerze/laptopie?
Odp: Na laptopie.
Nominuje:
1. INNA
2. Dangerous Angel
3. Kpop Fanfiction
4. I Love The Way You Lie
5. Granicy miendzy przyjaźnią, a miłością nikt, ani nic nie upilnuje...
6. Never Back Down
7. Psychic
Pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Jak wpadłaś/eś na pomysł założenia bloga?
4. Skąd wzięłaś/eś szablon (zrobiłeś/aś sam/a, czy z jakiejś strony)?
5. Od kiedy jesteś fanką/fanem One Direction? (Kpop-u)?
6. Kto jest twoim ulubieńcem z zespołu One Direction (Big Bang)?
7. Czy twój blog znajduje się na jakimś spisie blogów, jeśli tak, to na jakim?
8. Czy miałeś/aś wcześniej inne blogi?
9. Książki, czy filmy?
10. Czy znasz dobrze język angielski?
11. Kiedy zakończysz bloga, którego nominowałam, planujesz następnego?
P.S. Nawiasy są przeznaczone dla autorki:
Kpop Fanfiction
I ewentualnie:
Dangerous Angel
Pytania do mnie:
1. Jaki jest twój ulubiony film?
Odp: Kod da Vinci
2. Do której klasy idziesz po wakacjach?
Odp: 2 gimnazjum.
3. Jakie masz zwierzątko?
Odp: Pies husky
4. Kto jest twoim idolem i czy możesz nazwać go lifesaverem?
Odp: Oczywiście chłopacy z One Direction i raczej nie... Znaczą dla mnie wiele i ich muzyka zawsze poprawia mi humor.
5. Dlaczego zaczęłaś pisać bloga?
Odp: Chciałam się podzielić swoim opowiadanie i sprawdzić opinie innych na jego temat.
6. Lubisz czytać to co sam/a napisałeś/aś?
Odp: Szczerze to tak, ale tylko dane fragmenty.
7. Twoje ulubione danie?
Odp: Kanapki z nutellą
8. Skąd czerpiesz inspirację?
Odp: Najczęściej ze snów.
9. Czy któryś z członków rodziny czyta twojego bloga?
Odp: Nie.
10. Ulubiony kolor?
Odp: Zielony
11. Piszesz na brudno w zeszycie, czy od razu na komputerze/laptopie?
Odp: Na laptopie.
Nominuje:
1. INNA
2. Dangerous Angel
3. Kpop Fanfiction
4. I Love The Way You Lie
5. Granicy miendzy przyjaźnią, a miłością nikt, ani nic nie upilnuje...
6. Never Back Down
7. Psychic
Pytania:
1. Jak masz na imię?
2. Ile masz lat?
3. Jak wpadłaś/eś na pomysł założenia bloga?
4. Skąd wzięłaś/eś szablon (zrobiłeś/aś sam/a, czy z jakiejś strony)?
5. Od kiedy jesteś fanką/fanem One Direction? (Kpop-u)?
6. Kto jest twoim ulubieńcem z zespołu One Direction (Big Bang)?
7. Czy twój blog znajduje się na jakimś spisie blogów, jeśli tak, to na jakim?
8. Czy miałeś/aś wcześniej inne blogi?
9. Książki, czy filmy?
10. Czy znasz dobrze język angielski?
11. Kiedy zakończysz bloga, którego nominowałam, planujesz następnego?
P.S. Nawiasy są przeznaczone dla autorki:
Kpop Fanfiction
I ewentualnie:
Dangerous Angel
Rozdział 13
~Oczami Alex~
Obudziłam się w obcym pokoju. Strasznie bolał mnie kark. Pewnie zasnęłam w samochodzie.
Wyszłam z pokoju i zaraz znalazłam się w salonie. Na kanapie siedział. Kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechną się.
Usiadłam na fotelu obok, podkurczając kolana pod brodę.
- Długo spałam?
- Hmmm, jakieś pół godziny. - powiedział.
- Aha, a gdzie jesteśmy? - spytałam wreszcie. Loczek wskazał tylko okno. Gdy wyjrzałam przez nie zobaczyłam moje miasto...
- Wiem, że to nie to samo co dom, ale... pomyślałem, że mogę chociaż tyle dla ciebie zrobić. - powiedział Hazz stając koło mnie.
- Dziękuję ci Harry, nawet sobie nie wyobrażasz, ile to dla mnie znaczy... - odwróciłam się w jego stronę i mocno go przytuliłam.
- Ja... chciałem cię jeszcze raz przeprosić... - szepną mi do ucha. Spojrzałam na niego zdziwiona.
Harry przygryzł wargę i sięgną dłonią po moją rękę. Przejechał opuszkami palców po siniakach i delikatnie pocałował mnie w obolałe miejsce.
- Mówiłam, że nic się nie stało i...
- Stało się. - przerwał mi - Skrzywdziłem cię...
- Nieświadomie. - dokończyłam.
- To jeszcze gorzej. Co jeśli znów coś ci zrobię, a nawet nie zdam sobie z tego sprawy? - głos łamał mu się przy każdym słowie.
- Wierze, że nic takiego się nie stanie. Zapomnijmy o tym. Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczona. - powiedziałam i ziewnęłam cicho.
- To kładź się. Twoja sypialnia jest na przeciwko mojej. Dobranoc. - i po prostu wyszedł.
***
Od dłuższego czasu dziele pokój z Niall'em, a jedną z moich wad jest to, że łatwo się przyzwyczajam. Teraz trudno jest mi zasnąć samej.
Po chwili zastanowienia, podniosłam się i po cichu wślizgnęłam się na korytarz, a zaraz potem do pokoju Harrego.
Chłopak leżał przykryty kołdrą, spod której widać było fragment jego wyrzeźbionej klatki piersiowej. Na uszach miał słuchawki.
Kiedy mnie zobaczył wyją je i położył na szafkę nocną.
- Coś się stało? - spytał z zmartwioną miną.
- Nie, tylko... mogę spać u ciebie? - chłopak najpierw się nieźle zdziwił, ale szybko się otrząsną i uśmiechną się cwaniacko, uchylając róg kołdry, jakby chciał zaprosić mnie pod nią.
- Wyłącz ten uśmieszek Harry, bo zaczynasz mnie denerwować. - powiedziałam idąc w kierunku łóżka.
Położyłam się obok chłopaka i okryłam kołdrą.
- Nie mogłaś spać? - spytał nagle loczek.
- Przyzwyczaiłam się do tego, że z kimś śpię. - wytłumaczyłam szybko.
- Taaa, Niall... - mrukną wyraźnie nie zadowolony. - Na pewno świetnie się z nim śpi. - warkną, odwracając się tyłem do mnie.
Czyżby Harry Styles był zazdrosny?
Tak serio to zrobiło mi się go szkoda... Chyba nie pomyślał że ja coś z Niall'em.
Wzięłam głęboki wdech.
- Harry...?
- Co? - warkną.
Przełknęłam głośno ślinę...
- Możesz mnie przytulić? - spytałam cichutko.
- C-co? - powiedział wstając do pozycji siedzącej. Czy on się zająknął? Nie wierze...
- Mogę się do ciebie przytulić? - powiedziałam głośniej.
- J-jasne. - nadal był lekko zmieszany. Położył się przodem do mnie i spojrzał na mnie nie pewnie. Ojejku, Harry nie wie jak przytulić dziewczynę...
- Może pomogę. - szepnęłam, przysuwając się bliżej chłopaka. Aż dziwne, że nie miałam żadnych zahamowań.
Jego rękę umieściłam na mojej tali i wtuliłam się w jego tors.
Chłopak cicho westchną, zaciskając rękę na mojej tali.
Teraz czułam się bezpiecznie i mogłam w spokoju iść spać...
*Oczami Harrego*
Nie, to nie możliwe. Nie wierze że dziewczyna, która teraz leży koło mnie, wtulona w mój tors to Alex.
Może byłem w klubie, za dużo wypiłem i umknęło mi parę szczegółów... Ale nie. Dokładnie pamiętam wczorajszy wieczór, który jest jednym z najdziwniejszych w moim życiu.
Nie wierze, po prostu nie wierze...
- Wstajemy aniołku... - szepnąłem jej na ucho.
- Chwileczkę. - mruknęła wtulając się jeszcze mocniej w mój tors. Poczułem jak stado motylków stara się wywiercić dziurę w moim brzuchu.
Co ta dziewczyna ze mną robi?
Odgarnąłem jej niesforny kosmyk włosów z czoła. Blondynka otworzyła jedno oko, zerknęła na mnie i znów je zamknęła. Po chwili szybko oderwała się ode mnie.
- H-harry? - otworzyła szeroko oczy, zamrugała kilka razy jakby chciała coś sprawdzić i znowu opadła na poduszki zaraz koło mnie.
- Myślałam, że to mi się śniło. - przyznała cicho.
- Czyli mówisz, że często ci się śnie? - spytałem retorycznie, z cwaniackim uśmieszkiem.
- Po pierwsze; wyłącz ten uśmieszek, po drugie; chciałbyś, a po trzecie; prędzej ja śnie się tobie. - powiedziała także się uśmiechając.
- Skąd wiesz, że mi się śnisz? - spytałem z udawanym zdziwieniem. Alex spojrzała na mnie jak na chorego psychicznie.
- Tak wogule, to wiesz że do ceremoni zostały 2 godziny, a ja nie wypuszczę cię bez śniadania...
Widok blondynki latającej od łazienki do pokoju i odwrotnie był bezcenny...
_________________________________________
No i jest nowy rozdział :)
Teraz rozdziały będą pojawiać się w miarę systematycznie,
co dwa, trzy dni.
Pozdrawiam i buziaki :*
Obudziłam się w obcym pokoju. Strasznie bolał mnie kark. Pewnie zasnęłam w samochodzie.
Wyszłam z pokoju i zaraz znalazłam się w salonie. Na kanapie siedział. Kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechną się.
Usiadłam na fotelu obok, podkurczając kolana pod brodę.
- Długo spałam?
- Hmmm, jakieś pół godziny. - powiedział.
- Aha, a gdzie jesteśmy? - spytałam wreszcie. Loczek wskazał tylko okno. Gdy wyjrzałam przez nie zobaczyłam moje miasto...
- Wiem, że to nie to samo co dom, ale... pomyślałem, że mogę chociaż tyle dla ciebie zrobić. - powiedział Hazz stając koło mnie.
- Dziękuję ci Harry, nawet sobie nie wyobrażasz, ile to dla mnie znaczy... - odwróciłam się w jego stronę i mocno go przytuliłam.
- Ja... chciałem cię jeszcze raz przeprosić... - szepną mi do ucha. Spojrzałam na niego zdziwiona.
Harry przygryzł wargę i sięgną dłonią po moją rękę. Przejechał opuszkami palców po siniakach i delikatnie pocałował mnie w obolałe miejsce.
- Mówiłam, że nic się nie stało i...
- Stało się. - przerwał mi - Skrzywdziłem cię...
- Nieświadomie. - dokończyłam.
- To jeszcze gorzej. Co jeśli znów coś ci zrobię, a nawet nie zdam sobie z tego sprawy? - głos łamał mu się przy każdym słowie.
- Wierze, że nic takiego się nie stanie. Zapomnijmy o tym. Nie wiem jak ty, ale ja jestem zmęczona. - powiedziałam i ziewnęłam cicho.
- To kładź się. Twoja sypialnia jest na przeciwko mojej. Dobranoc. - i po prostu wyszedł.
***
Od dłuższego czasu dziele pokój z Niall'em, a jedną z moich wad jest to, że łatwo się przyzwyczajam. Teraz trudno jest mi zasnąć samej.
Po chwili zastanowienia, podniosłam się i po cichu wślizgnęłam się na korytarz, a zaraz potem do pokoju Harrego.
Chłopak leżał przykryty kołdrą, spod której widać było fragment jego wyrzeźbionej klatki piersiowej. Na uszach miał słuchawki.
Kiedy mnie zobaczył wyją je i położył na szafkę nocną.
- Coś się stało? - spytał z zmartwioną miną.
- Nie, tylko... mogę spać u ciebie? - chłopak najpierw się nieźle zdziwił, ale szybko się otrząsną i uśmiechną się cwaniacko, uchylając róg kołdry, jakby chciał zaprosić mnie pod nią.
- Wyłącz ten uśmieszek Harry, bo zaczynasz mnie denerwować. - powiedziałam idąc w kierunku łóżka.
Położyłam się obok chłopaka i okryłam kołdrą.
- Nie mogłaś spać? - spytał nagle loczek.
- Przyzwyczaiłam się do tego, że z kimś śpię. - wytłumaczyłam szybko.
- Taaa, Niall... - mrukną wyraźnie nie zadowolony. - Na pewno świetnie się z nim śpi. - warkną, odwracając się tyłem do mnie.
Czyżby Harry Styles był zazdrosny?
Tak serio to zrobiło mi się go szkoda... Chyba nie pomyślał że ja coś z Niall'em.
Wzięłam głęboki wdech.
- Harry...?
- Co? - warkną.
Przełknęłam głośno ślinę...
- Możesz mnie przytulić? - spytałam cichutko.
- C-co? - powiedział wstając do pozycji siedzącej. Czy on się zająknął? Nie wierze...
- Mogę się do ciebie przytulić? - powiedziałam głośniej.
- J-jasne. - nadal był lekko zmieszany. Położył się przodem do mnie i spojrzał na mnie nie pewnie. Ojejku, Harry nie wie jak przytulić dziewczynę...
- Może pomogę. - szepnęłam, przysuwając się bliżej chłopaka. Aż dziwne, że nie miałam żadnych zahamowań.
Jego rękę umieściłam na mojej tali i wtuliłam się w jego tors.
Chłopak cicho westchną, zaciskając rękę na mojej tali.
Teraz czułam się bezpiecznie i mogłam w spokoju iść spać...
*Oczami Harrego*
Nie, to nie możliwe. Nie wierze że dziewczyna, która teraz leży koło mnie, wtulona w mój tors to Alex.
Może byłem w klubie, za dużo wypiłem i umknęło mi parę szczegółów... Ale nie. Dokładnie pamiętam wczorajszy wieczór, który jest jednym z najdziwniejszych w moim życiu.
Nie wierze, po prostu nie wierze...
- Wstajemy aniołku... - szepnąłem jej na ucho.
- Chwileczkę. - mruknęła wtulając się jeszcze mocniej w mój tors. Poczułem jak stado motylków stara się wywiercić dziurę w moim brzuchu.
Co ta dziewczyna ze mną robi?
Odgarnąłem jej niesforny kosmyk włosów z czoła. Blondynka otworzyła jedno oko, zerknęła na mnie i znów je zamknęła. Po chwili szybko oderwała się ode mnie.
- H-harry? - otworzyła szeroko oczy, zamrugała kilka razy jakby chciała coś sprawdzić i znowu opadła na poduszki zaraz koło mnie.
- Myślałam, że to mi się śniło. - przyznała cicho.
- Czyli mówisz, że często ci się śnie? - spytałem retorycznie, z cwaniackim uśmieszkiem.
- Po pierwsze; wyłącz ten uśmieszek, po drugie; chciałbyś, a po trzecie; prędzej ja śnie się tobie. - powiedziała także się uśmiechając.
- Skąd wiesz, że mi się śnisz? - spytałem z udawanym zdziwieniem. Alex spojrzała na mnie jak na chorego psychicznie.
- Tak wogule, to wiesz że do ceremoni zostały 2 godziny, a ja nie wypuszczę cię bez śniadania...
Widok blondynki latającej od łazienki do pokoju i odwrotnie był bezcenny...
_________________________________________
No i jest nowy rozdział :)
Teraz rozdziały będą pojawiać się w miarę systematycznie,
co dwa, trzy dni.
Pozdrawiam i buziaki :*
czwartek, 28 sierpnia 2014
Rozdział 12
~Następnego dnia~
~Oczami Alex~
Siedziałam dalej w pokoju Niall'a... sama.
Usłyszałam ciche pukanie. Nie odpowiedziałam.
Do pokoju wszedł Harry i powiedział:
- Pakuj się. Jutro wyjeżdżamy na małą wycieczkę.
Nie odpowiedziałam, bo co mam mu powiedzieć? ,,Że moja przyjaciółka zmarła i nie mam ochoty na żadne wycieczki, a szczególnie z tobą''?
- Słyszałaś co powiedziałem? Pakuj się.
- Nigdzie nie jadę. - powiedziałam stanowczo.
- Nie masz tu nic do gadania.
Pokiwałam tylko przecząco głową. Już po chwili chłopak stał przede mną. Złapał mnie za nadgarstki i podniósł do pozycji stojącej.
- Teraz kiedy wyjdę ładnie spakujesz się i na jutro będziesz gotowa. Rozumiemy się? - spytał.
Jęknęłam kiedy mocniej ścisną moje nadgarstki.
- Rozumiemy się? - powtórzył. Kiwnęłam twierdząco głową i odetchnęłam z ulgą, kiedy puścił mnie i wyszedł.
~Następnego dnia~
Spakowana siedziałam na łóżku, czekając na to co ma się stać.
Kiedy drzwi otworzyły się, wstrzymałam na chwile oddech. Harry jak gdyby nigdy nic, zabrał moją torbę i zabrał ją do samochodu.
Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Ruszyliśmy.
~Godzinę później~
- Odezwiesz się w końcu? - zapytał Hazz po godzinie. Taaa, jestem bardzo chętna do rozmowy z nim.
- Halo, ziemia do Alex. - powiedział. Odwróciłam głowę w stronę okna.
Poczułam ciepło na moim udzie. Spojrzałam najpierw na Harrego, który był skupiony na drodze, a zaraz przeniosłam wzrok na moją nogę.
Leżała na niej duża dłoń loczka. Kciukiem delikatnie masował to miejsce, powodując przyjemne dreszcze. Szybko strąciłam jego dłoń.
Nagle samochód się zatrzymał... na środku autostrady. Samochody za nami zaczęły trąbić.
Spojrzałam zdziwiona na chłopaka, który patrzył wystraszony na moje ręce i zdobiące je siniaki...
- Alex... Ja...Na prawde nie chciałem... Nie wiedziałem... Ja pierdole...
Chłopak odwrócił się w kierunku jazdy i zaczął walić głową w kierownice.
- Pacan... Kołek... Idiota... Pacan... Kretyn...
Nie mam pojęcia skąd zna tyle wyzwisk.
Położyłam rękę na jego ramieniu. Już miał ją zwalić, ale zaczęłam mówić:
- Harry, proszę cię. Uspokój się. - przeniosłam dłoń na jego policzek - To nic, to tylko siniaki. Kilka dni i znikną. Nie zostanie nawet śladu.
- Ale już zawsze będziesz pamiętać, że zrobiłem ci krzywdę. - powiedział płaczliwie.
- Csiiiiiiii Spokojnie. Zapomnijmy o tym...
- Ja nie zapomnę. I ty też nie. - przerwał mi.
- Może i nie, ale możesz pokazać się od innej strony.
Nie odpowiedział.
- A teraz proszę cię, jedzmy już. Nadal stoimy na środku szosy. Blokujemy ruch.
- Ja...
Nie skończył, gdyż przerwało mu pukanie do okna samochodu. Uchylił szybę, a zza niej patrzył na nas policjant...
~Oczami Harrego~
Nie zdawałem sobie sprawy, że zadaje jej ból. Powinienem zostawić ją w spokoju i dać jej spokój. Nie musiałaby cierpieć.
Kiedy zobaczyłem policjanta, pierwsza myśl: Kurwa.
Nie. Nie boję się mandatu, ale jak Alex wyleci z samochodu krzycząc, że ja porwałem, to nie będzie zbyt fajnie.
Wtedy już nigdy jej nie zobaczę.
Posłałem dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie i wyszedłem z samochodu, wcześniej biorąc dokumenty.
- Dzień dobry. - powiedział funkcjonariusz. Mężczyzna wziął ode mnie prawo jazdy i powiedział:
- Pan zdaje sobie sprawę, że zatrzymał się pan na środku autostrady i czeka pana mandat...
- Ja mogę panu to wyjaśnić... - myśl idiot, myśl...
Przerwało mi trzaśnięcie drzwi. Alex...
Podeszła do policjanta, i ku mojemu zdziwieniu przedstawiła się, a zaraz potem znowu ustała koło mnie, łapiąc mnie za rękę.
- Długo jeszcze kochanie? - spytała, tym swoim słodkim głosikiem. Nie mam pojęcia w co ona pogrywa, ale mogę dołączyć do gry...
- Chwile kotku. Zaraz jedziemy dalej. - powiedziałem, przekładając jej dłoń z mojej jednej ręki do drugiej, a pierwszą objąłem ją w tali i delikatnie pocałowałem ją we włosy.
Wiem, że przesadziłem, ale nie mogłem się oprzeć.
- Miał mi pan coś wyjaśnić. - powiedział mężczyzna.
- Ja to panu wyjaśnię. - powiedziała blondynka, zanim zdążyłem otworzyć usta - To wszystko moja wina. To nie był dobry pomysł, żeby mówić mu o ciąży w czasie jazdy. - powiedziała teatralnie pocierając swój brzuch.
Ależ ona jest świetną aktorką.
- Pan musi zrozumieć mojego chłopaka. Co by pan powiedział, kiedy dowiedziałby się pan o ciąży drugiej połówki?
,,mojego chłopaka'' ; ,,mojego chłopaka''
,,mojego chłopaka'' ; ,,mojego chłopaka''
To brzmi tak pięknie w jej ustach...
- Powiem coś pani... - powiedział dosyć groźnie, spojrzał Alex prosto w oczy - Kiedy dowiedziałem się o ciąży żony, wjechałem w drzewo... - powiedział z uśmiechem. Ten facet uśmiechną się... Jaki Alex ma wpływ na ludzi?
- Dobra dzieciaki. Dziś tylko ostrzeżenie, ale nie chce was więcej zatrzymywać... A ty - wskazał na mnie - opiekuj się nią. Jest tego warta. - powiedział, a ja stałem i powtarzałem w głowie jego słowa.
Po chwili Alex pociągneła mnie za rękę.
Odprowadziłem ją do drzwi samochodu i sam usiadłem za kierownicą.
- To było świetne. - powiedziałem z uznaniem.
- Nie musielibyśmy tego tak załatwiać, gdybyś nie zatrzymał się na środku szosy. - mruknęła.
- Mi tam się podobało. Mógłbym tak cały czas. - powiedziałem z uśmiechem.
- Też mogłabym się przyzwyczaić. - powiedziała, i tymi słowami całkowicie zbiła mnie z tropu.
__________________________________
Przepraszam za długą nieobecność...
Ale już nie długo zaczyna się rok szkolny i będę miała więcej czasu...
Już niedługo next :*
~Oczami Alex~
Siedziałam dalej w pokoju Niall'a... sama.
Usłyszałam ciche pukanie. Nie odpowiedziałam.
Do pokoju wszedł Harry i powiedział:
- Pakuj się. Jutro wyjeżdżamy na małą wycieczkę.
Nie odpowiedziałam, bo co mam mu powiedzieć? ,,Że moja przyjaciółka zmarła i nie mam ochoty na żadne wycieczki, a szczególnie z tobą''?
- Słyszałaś co powiedziałem? Pakuj się.
- Nigdzie nie jadę. - powiedziałam stanowczo.
- Nie masz tu nic do gadania.
Pokiwałam tylko przecząco głową. Już po chwili chłopak stał przede mną. Złapał mnie za nadgarstki i podniósł do pozycji stojącej.
- Teraz kiedy wyjdę ładnie spakujesz się i na jutro będziesz gotowa. Rozumiemy się? - spytał.
Jęknęłam kiedy mocniej ścisną moje nadgarstki.
- Rozumiemy się? - powtórzył. Kiwnęłam twierdząco głową i odetchnęłam z ulgą, kiedy puścił mnie i wyszedł.
~Następnego dnia~
Spakowana siedziałam na łóżku, czekając na to co ma się stać.
Kiedy drzwi otworzyły się, wstrzymałam na chwile oddech. Harry jak gdyby nigdy nic, zabrał moją torbę i zabrał ją do samochodu.
Usiadłam na miejscu pasażera i zapięłam pasy. Ruszyliśmy.
~Godzinę później~
- Odezwiesz się w końcu? - zapytał Hazz po godzinie. Taaa, jestem bardzo chętna do rozmowy z nim.
- Halo, ziemia do Alex. - powiedział. Odwróciłam głowę w stronę okna.
Poczułam ciepło na moim udzie. Spojrzałam najpierw na Harrego, który był skupiony na drodze, a zaraz przeniosłam wzrok na moją nogę.
Leżała na niej duża dłoń loczka. Kciukiem delikatnie masował to miejsce, powodując przyjemne dreszcze. Szybko strąciłam jego dłoń.
Nagle samochód się zatrzymał... na środku autostrady. Samochody za nami zaczęły trąbić.
Spojrzałam zdziwiona na chłopaka, który patrzył wystraszony na moje ręce i zdobiące je siniaki...
- Alex... Ja...Na prawde nie chciałem... Nie wiedziałem... Ja pierdole...
Chłopak odwrócił się w kierunku jazdy i zaczął walić głową w kierownice.
- Pacan... Kołek... Idiota... Pacan... Kretyn...
Nie mam pojęcia skąd zna tyle wyzwisk.
Położyłam rękę na jego ramieniu. Już miał ją zwalić, ale zaczęłam mówić:
- Harry, proszę cię. Uspokój się. - przeniosłam dłoń na jego policzek - To nic, to tylko siniaki. Kilka dni i znikną. Nie zostanie nawet śladu.
- Ale już zawsze będziesz pamiętać, że zrobiłem ci krzywdę. - powiedział płaczliwie.
- Csiiiiiiii Spokojnie. Zapomnijmy o tym...
- Ja nie zapomnę. I ty też nie. - przerwał mi.
- Może i nie, ale możesz pokazać się od innej strony.
Nie odpowiedział.
- A teraz proszę cię, jedzmy już. Nadal stoimy na środku szosy. Blokujemy ruch.
- Ja...
Nie skończył, gdyż przerwało mu pukanie do okna samochodu. Uchylił szybę, a zza niej patrzył na nas policjant...
~Oczami Harrego~
Nie zdawałem sobie sprawy, że zadaje jej ból. Powinienem zostawić ją w spokoju i dać jej spokój. Nie musiałaby cierpieć.
Kiedy zobaczyłem policjanta, pierwsza myśl: Kurwa.
Nie. Nie boję się mandatu, ale jak Alex wyleci z samochodu krzycząc, że ja porwałem, to nie będzie zbyt fajnie.
Wtedy już nigdy jej nie zobaczę.
Posłałem dziewczynie ostrzegawcze spojrzenie i wyszedłem z samochodu, wcześniej biorąc dokumenty.
- Dzień dobry. - powiedział funkcjonariusz. Mężczyzna wziął ode mnie prawo jazdy i powiedział:
- Pan zdaje sobie sprawę, że zatrzymał się pan na środku autostrady i czeka pana mandat...
- Ja mogę panu to wyjaśnić... - myśl idiot, myśl...
Przerwało mi trzaśnięcie drzwi. Alex...
Podeszła do policjanta, i ku mojemu zdziwieniu przedstawiła się, a zaraz potem znowu ustała koło mnie, łapiąc mnie za rękę.
- Długo jeszcze kochanie? - spytała, tym swoim słodkim głosikiem. Nie mam pojęcia w co ona pogrywa, ale mogę dołączyć do gry...
- Chwile kotku. Zaraz jedziemy dalej. - powiedziałem, przekładając jej dłoń z mojej jednej ręki do drugiej, a pierwszą objąłem ją w tali i delikatnie pocałowałem ją we włosy.
Wiem, że przesadziłem, ale nie mogłem się oprzeć.
- Miał mi pan coś wyjaśnić. - powiedział mężczyzna.
- Ja to panu wyjaśnię. - powiedziała blondynka, zanim zdążyłem otworzyć usta - To wszystko moja wina. To nie był dobry pomysł, żeby mówić mu o ciąży w czasie jazdy. - powiedziała teatralnie pocierając swój brzuch.
Ależ ona jest świetną aktorką.
- Pan musi zrozumieć mojego chłopaka. Co by pan powiedział, kiedy dowiedziałby się pan o ciąży drugiej połówki?
,,mojego chłopaka'' ; ,,mojego chłopaka''
,,mojego chłopaka'' ; ,,mojego chłopaka''
To brzmi tak pięknie w jej ustach...
- Powiem coś pani... - powiedział dosyć groźnie, spojrzał Alex prosto w oczy - Kiedy dowiedziałem się o ciąży żony, wjechałem w drzewo... - powiedział z uśmiechem. Ten facet uśmiechną się... Jaki Alex ma wpływ na ludzi?
- Dobra dzieciaki. Dziś tylko ostrzeżenie, ale nie chce was więcej zatrzymywać... A ty - wskazał na mnie - opiekuj się nią. Jest tego warta. - powiedział, a ja stałem i powtarzałem w głowie jego słowa.
Po chwili Alex pociągneła mnie za rękę.
Odprowadziłem ją do drzwi samochodu i sam usiadłem za kierownicą.
- To było świetne. - powiedziałem z uznaniem.
- Nie musielibyśmy tego tak załatwiać, gdybyś nie zatrzymał się na środku szosy. - mruknęła.
- Mi tam się podobało. Mógłbym tak cały czas. - powiedziałem z uśmiechem.
- Też mogłabym się przyzwyczaić. - powiedziała, i tymi słowami całkowicie zbiła mnie z tropu.
__________________________________
Przepraszam za długą nieobecność...
Ale już nie długo zaczyna się rok szkolny i będę miała więcej czasu...
Już niedługo next :*
poniedziałek, 11 sierpnia 2014
Rozdział 11
Biegłam przed siebie i nie mogłam się zatrzymać.
Uciekałam, ale nie mogłam spojrzeć przed czym, a raczej przed kim.
Biegłam ile sił w nogach, aż nagle ktoś złapał mnie od tyłu i szepną
,,Nie bój się to tylko ja''.
Obudziłam się cała zapłakana w ramionach Niall'a. Tulił mnie do siebie i o nic nie pytając delikatnie głaskał mnie po plecach.
Nie wiem co to był za sen, ale był tak przerażający i realistyczny.
Czytałam że ponad 60% snów ma tajne lub prorocze przesłanie. Nie wiem czy chciała bym wiedzieć jakie ma ten.
Kiedy się uspokoiłam chłopak spytał mnie:
- Co się stało?
- Ja... nie wiem. To był jakiś zły sen... Nic takiego.
- Ja tak nie myślę. - powiedział - Za każdym złym snem coś się kryje. Złość, gniew, tęsknota, strach...
- Ja nie wiem... Nie wiem co się dzieje. - powiedziałam ocierając łzy z policzka.
Chłopak jeszcze raz mnie przytulił i powiedział:
- Lepiej chodźmy spać. Jutro czeka cię ciężki dzień.
Leżałam, ale nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Męczyło mnie tyle pytań:
Co powinnam zrobić?
Co mnie jutro czeka?
A najważniejsze: Co powinnam zrobić w sprawie Harrego?
Jak będę mogła mu jutro spojrzeć w oczy?
Ale na żadne z nich nie znam odpowiedzi. Jedyne czego teraz chce to wrócić do domu...
***
~Oczami Louisa~
Siedzieliśmy z Hazzem pod pokojem Niall'a, z którego wydobywało się ciche łkanie.
- Otwieraj te pierdolone drzwi! - krzykną loczek.
- Harry, tak tylko ją wystraszysz. - upomniałem go po raz kolejny.
- Nie ją, tylko jego. - warknął.
- I myślisz, że Nailer zrobiłby coś Alex. Przecież wiesz, że to nie możliwe. - powiedziałem i zastukałem do drzwi. - Alex, proszę cię, otwórz.
Nic. Cisza.
- Widzisz. To kurwa nic nie daje.
- Spokój Hazz, spokój. - uspokoić Harrego, rzecz niemożliwa.
- Jeśli zrobił jej chociażby maleńką krzywdę, to zabije gnoja, zatłukę w męczarniach...
- Kogo chcesz zabić? - spytał wesoły irlandzki akcent tuż za nami... Niall
Rozdział 12
- I na prawdę myślałeś że skrzywdziłbym Alex? - zapytał wyraźnie rozbawiony blondyn.
- No... Ona siedzi zamknięta u ciebie... Ciebie nie ma nigdzie w domu... Ona płacze... A ja nie mogę nic zrobić... - tłumaczył się Harry.
- Nie ważne... Dajcie mi z nią pogadać. - powiedział podchodząc do drzwi. Już przy drzwiach mojego pokoju usłyszałem głos Niall'a:
- Alex, to ja Niall, otworzysz?
Cisza.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale to mój pokój. - powiedział powoli. Ciche przekręcenie zamka i Niall wślizgną się do pomieszczenia.
~Oczami Harrego~
Kiedy usłyszałem, że Niall wszedł do pokoju, odczekałem chwile i podeszłem do drzwi:
-...ykro mi - to na pewno to Niall.
- Ona odeszła. I nie wróci. - szepnęła Alex. Od płaczu jej głos delikatnie ochrypł, ale i tak brzmiał kojąco.
- Zobaczysz, że będzie dobrze. - przekonywał ją chłopak.
- A na dodatek, za trzy dni jest pogrzeb, a mnie tam nie będzie...
Pogrzeb... O kurwa...
- Ona by nie miała ci tego za złe. Przecież się przyjaźniłyście.
Brak odpowiedzi. Tylko cichy szloch...
Mam pomysł.
_________________
Tak, wiem, że nawaliłam i długo nie dodawałam.
Dziś dopiero wróciłam z wyjazdu nad jezioro,
a jutro już wylatuje do Londynu.
Jeszcze dziś wieczorem dodam następny rozdział.
Czyli... do wieczora :*
Uciekałam, ale nie mogłam spojrzeć przed czym, a raczej przed kim.
Biegłam ile sił w nogach, aż nagle ktoś złapał mnie od tyłu i szepną
,,Nie bój się to tylko ja''.
Obudziłam się cała zapłakana w ramionach Niall'a. Tulił mnie do siebie i o nic nie pytając delikatnie głaskał mnie po plecach.
Nie wiem co to był za sen, ale był tak przerażający i realistyczny.
Czytałam że ponad 60% snów ma tajne lub prorocze przesłanie. Nie wiem czy chciała bym wiedzieć jakie ma ten.
Kiedy się uspokoiłam chłopak spytał mnie:
- Co się stało?
- Ja... nie wiem. To był jakiś zły sen... Nic takiego.
- Ja tak nie myślę. - powiedział - Za każdym złym snem coś się kryje. Złość, gniew, tęsknota, strach...
- Ja nie wiem... Nie wiem co się dzieje. - powiedziałam ocierając łzy z policzka.
Chłopak jeszcze raz mnie przytulił i powiedział:
- Lepiej chodźmy spać. Jutro czeka cię ciężki dzień.
Leżałam, ale nie mogłam zasnąć. Zastanawiałam się nad tym wszystkim. Męczyło mnie tyle pytań:
Co powinnam zrobić?
Co mnie jutro czeka?
A najważniejsze: Co powinnam zrobić w sprawie Harrego?
Jak będę mogła mu jutro spojrzeć w oczy?
Ale na żadne z nich nie znam odpowiedzi. Jedyne czego teraz chce to wrócić do domu...
***
,,Lili zmarła.
Pogrzeb odbędzie się za 3 dni
Liczę na twoją obecność.
Matka Lili''
~Oczami Louisa~
Siedzieliśmy z Hazzem pod pokojem Niall'a, z którego wydobywało się ciche łkanie.
- Otwieraj te pierdolone drzwi! - krzykną loczek.
- Harry, tak tylko ją wystraszysz. - upomniałem go po raz kolejny.
- Nie ją, tylko jego. - warknął.
- I myślisz, że Nailer zrobiłby coś Alex. Przecież wiesz, że to nie możliwe. - powiedziałem i zastukałem do drzwi. - Alex, proszę cię, otwórz.
Nic. Cisza.
- Widzisz. To kurwa nic nie daje.
- Spokój Hazz, spokój. - uspokoić Harrego, rzecz niemożliwa.
- Jeśli zrobił jej chociażby maleńką krzywdę, to zabije gnoja, zatłukę w męczarniach...
- Kogo chcesz zabić? - spytał wesoły irlandzki akcent tuż za nami... Niall
Rozdział 12
- I na prawdę myślałeś że skrzywdziłbym Alex? - zapytał wyraźnie rozbawiony blondyn.
- No... Ona siedzi zamknięta u ciebie... Ciebie nie ma nigdzie w domu... Ona płacze... A ja nie mogę nic zrobić... - tłumaczył się Harry.
- Nie ważne... Dajcie mi z nią pogadać. - powiedział podchodząc do drzwi. Już przy drzwiach mojego pokoju usłyszałem głos Niall'a:
- Alex, to ja Niall, otworzysz?
Cisza.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale to mój pokój. - powiedział powoli. Ciche przekręcenie zamka i Niall wślizgną się do pomieszczenia.
~Oczami Harrego~
Kiedy usłyszałem, że Niall wszedł do pokoju, odczekałem chwile i podeszłem do drzwi:
-...ykro mi - to na pewno to Niall.
- Ona odeszła. I nie wróci. - szepnęła Alex. Od płaczu jej głos delikatnie ochrypł, ale i tak brzmiał kojąco.
- Zobaczysz, że będzie dobrze. - przekonywał ją chłopak.
- A na dodatek, za trzy dni jest pogrzeb, a mnie tam nie będzie...
Pogrzeb... O kurwa...
- Ona by nie miała ci tego za złe. Przecież się przyjaźniłyście.
Brak odpowiedzi. Tylko cichy szloch...
Mam pomysł.
_________________
Tak, wiem, że nawaliłam i długo nie dodawałam.
Dziś dopiero wróciłam z wyjazdu nad jezioro,
a jutro już wylatuje do Londynu.
Jeszcze dziś wieczorem dodam następny rozdział.
Czyli... do wieczora :*
środa, 30 lipca 2014
Rozdział 10
~Następnego dnia~
Od wczoraj nie widziałam Harrego. Możliwe, że to dlatego, gdyż nie wychodziłam z pokoju Niall'a.
Myślę tylko o tym, co czeka mnie kiedy Hazz już przeprosi Louis'a.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie pasiasty, wbiegający do pokoju.
- Jejku... Nie uwierzysz Alex! - krzykną prosto do mojego ucha.
- Też tak myślę... - mruknęłam.
- No to słuchaj. Harry żartował z Kevinem i ostatnio widział go gdzieś w parku. Nie do wiary, prawda?
Najpierw zdziwiona, głośno przełknęłam ślinę, ale już po chwili wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
- Mówiłam Lou, że wszystko będzie dobrze.
Nie mogłam uwierzyć, że można być bardziej dziecinnym niż on.
W drzwiach pojawił się Harry z zwycięskim uśmiechem. Pewnie przyszedł po nagrodę...
***
- Wreszcie sami... - mrukną Harry, kiedy Louis już wyszedł. Siedział pół godziny z nami i opowiadał coś o nowym filmie, ale nic nie zrozumiałam.
Nie mogłam się skupić przez te zielone oczy, które wpatrywały się we mnie.
Poczułam jego ręce na mojej tali i zaraz przeszedł mnie przyjemny dreszcz... Tak, przyjemny.
- Nie martw się... Załatwimy to szybko - powiedział. Widziałam tylko jego oczy, ale mogę się założyć, że jego usta były wykrzywione w ten charakterystyczny dla niego uśmieszek.
Chłopak jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nami i kiedy już wydawało się że mnie pocałuje, odkręcił głowę i cmoknął mnie w policzek.
Spojrzałam na niego zdziwiona...
Powinnam być zadowolona, ale nie byłam...
Chłopak już miał się odwrócić, ale pociągnęłam go za brzeg bluzy i przyciągnęłam do siebie. Ręką dotknęłam jego policzka i wpiłam się w jego usta, a loczek bez zastanowienia oddawał pocałunki, które stawały się coraz namiętniejsze. Drugą rękę włożyłam w jego loczki i delikatnie za nie pociągnęłam, na co odpowiedział cichym mruknięciem zadowolenia.
Kiedy oderwałam się od chłopaka, zrobiłam krok w tył i wychodząc rzuciłam jeszcze:
- Ja zawsze dotrzymuje obietnic...
***
Była godzina około 17. Siedziałam u Niall'a. W tym czasie chłopak poszedł po coś do jedzenia.
Uhhh, ile można jeść? On naprawdę dużo!
Drzwi się otworzyły się i staną w nich... Harry?
- Hej - rzucił krótko i wszedł do środka.
Spojrzałam na niego zdziwiona, ale zaraz spuściłam wzrok kiedy spotkałam się jego zielonymi tęczówkami.
- Możemy pogadać? - spytał podchodząc bliżej.
- No... Nie wiem czy...
- Proszę - przerwał mi.
- No... dobrze. - zgodziłam się.
- Alex, muszę ci coś powiedzieć...
- Harry! - przerwał mu stojący w drzwiach Liam.
- Zostaw mnie! Rozmawiamy! - wykrzyczał. Spojrzałam na Harrego, a zaraz na Liam'a. Pierwszy był wściekły i miałam wrażenie że zaraz rzuci się na bruneta, który patrzył na niego trochę wystraszony sytuacją.
- Daj nam rozmawiać! - krzykną jeszcze i złapał mnie za rękę. Wyprowadził mnie na zewnątrz przez salon, w którym siedzieli Louis i Zayn. Spojrzałam na nich. Nie wiedziałam co się dzieje i oni chyba też.
Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz zaprowadził mnie za rękę pod jakieś duże, piękne, stare drzewo. Usiadł pod nim, a ja zaraz koło niego.
Słychać było szum drzewa, śpiew ptaków...
- Alex, posłuchaj mnie. - zaczął chłopak - Chce być z tobą 100% szczery. A więc... ehhh, powiem to prosto z mostu: zakochałem się w tobie. Oszalałem na twoim punkcie. I to od pierwszego wejrzenia. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Wiem że ten pomysł z porwaniem nie był zbyt dobry, ale gdybym miał wybór zrobił bym to jeszcze raz, chociaż dla tych kilku dni z tobą.
Powiedział to wszystko patrząc mi w oczy. Po chwili jego wzrok przeszedł na usta. Wstrzymałam oddech. Wiem że to się źle skończy.
Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej i już miał mnie pocałować, ale przerwałam mu.
- Harry, przestań. - spojrzał mi jeszcze raz w oczy i odsuną się na bezpieczną odległość.
- Ja... wiem że potrzebujesz czasu i nie chce naciskać... - powiedział - Wracajmy - dodał po chwili i ruszyliśmy z powrotem.
Po drodze szliśmy w ciszy.
No prawie...
- Chciałbym ci jeszcze coś powiedzieć. - stwierdził chłopak. Nie odezwałam się, co chyba uznał za to, że chcę go wysłuchać.
- Chce żebyś wiedziała, że ten wczorajszy pocałunek, był najwspanialszym w moim życiu. - spojrzał mi przelotnie w oczy.
- Chciałabym powiedzieć to samo, ale nie mogę... - powiedziałam cicho. Spojrzałam na smutną minę chłopaka i zrobiło mi się go szkoda. Źle mnie zrozumiał.
- Nie chodzi o to, że źle całujesz tylko... - aż wstyd to powiedzieć.
- Był ktoś lepszy... Rozumiem. - powiedział przyśpieszając.
- Poczekaj Harry. Daj mi coś powiedzieć. - powiedziałam, ale chłopak nie zamierzał się zatrzymać.
- To był mój pierwszy pocałunek! - krzyknęłam za nim. Loczek gwałtownie się zatrzymał.
- Co powiedziałaś? - spytał idąc w moim kierunku.
- To co słyszałeś... - powiedziałam niepewnie.
Szczerze to nadal się go boje. Jest nieprzewidywalny.
- Naprawdę pocałowałem cię jako pierwszy? - spytał z nie dowierzaniem.
- W 100%. - powiedziałam, na co chłopak uśmiechną się szeroko.
I nie był to jeden z tych pewnych siebie i aroganckich uśmiechów.
To był przepiękny uśmiech.
- Twoim ostatnim, pierwszym pocałunkiem. - mrukną, dalej się uśmiechając.
Poszliśmy dalej.
- Powinieneś się tak zawsze uśmiechać. - stwierdziłam nie patrząc na niego.
- Ale jak? - spytał. Spojrzałam się na niego i uśmiechał się właśnie w ten sposób.
- Dokładnie tak jak teraz. - powiedziałam - Tak ci dużo ładniej niż z tym wkurzającym, wrednym uśmieszkiem. - stwierdziłam patrząc przed siebie.
- Jak sobie życzysz. - powiedział, a po głosie było słychać że się uśmiecha.
***
Pod budynkiem spytałam go jeszcze:
- Czyli nie powiesz chłopakom gdzie mieszkam?
Zastanawiał się chwile nad odpowiedzią i odparł:
- Jeśli masz odejść na zawsze to chce cię tu zatrzymać jak najdłużej... Chociażby siłą. - powiedział spokojnie.
Bez pożegnania chłopak od razu poszedł do siebie. Do mnie od razu podbiegł Liam.
- Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało? Co chciał? Gdzie byliście? Co robiliście? - zasypywał mnie setkami pytań
- Liam, nie mam siły. Jest późno. Jutro pogadamy. - powiedziałam szczerze, a ten tylko przytakną.
***
- Gdzie byliście? - spytał Niall kiedy wyszłam spod prysznica.
- No... Wiesz... yyyy
- Możesz mi powiedzieć. Nikomu nie powiem. - przerwał moją jąkaninę chłopak. Kiwnęłam głową i zaczęłam opowiadać o tym co się działo, tylko tak bardzo ogólnie. Blondyn wysłuchał mnie, nie przerywając. Kiedy skończyłam zapytał:
- I co zamierzasz?
- Nie mam zielonego pojęcia. - stwierdziłam rzucając się na łóżko. Blondyn poszedł w moje ślady i położył się obok mnie.
Leżeliśmy tak w milczeniu i nie wiem kiedy zasnęłam.
__________________________
Nowy rozdział :)
Przepraszam za spóźnienie,
ale wczoraj nie miałam czasu.
Serdecznie pozdrawiam Adę.
Dziękuje, że komentujesz :*
Od wczoraj nie widziałam Harrego. Możliwe, że to dlatego, gdyż nie wychodziłam z pokoju Niall'a.
Myślę tylko o tym, co czeka mnie kiedy Hazz już przeprosi Louis'a.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie pasiasty, wbiegający do pokoju.
- Jejku... Nie uwierzysz Alex! - krzykną prosto do mojego ucha.
- Też tak myślę... - mruknęłam.
- No to słuchaj. Harry żartował z Kevinem i ostatnio widział go gdzieś w parku. Nie do wiary, prawda?
Najpierw zdziwiona, głośno przełknęłam ślinę, ale już po chwili wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
- Mówiłam Lou, że wszystko będzie dobrze.
Nie mogłam uwierzyć, że można być bardziej dziecinnym niż on.
W drzwiach pojawił się Harry z zwycięskim uśmiechem. Pewnie przyszedł po nagrodę...
***
- Wreszcie sami... - mrukną Harry, kiedy Louis już wyszedł. Siedział pół godziny z nami i opowiadał coś o nowym filmie, ale nic nie zrozumiałam.
Nie mogłam się skupić przez te zielone oczy, które wpatrywały się we mnie.
Poczułam jego ręce na mojej tali i zaraz przeszedł mnie przyjemny dreszcz... Tak, przyjemny.
- Nie martw się... Załatwimy to szybko - powiedział. Widziałam tylko jego oczy, ale mogę się założyć, że jego usta były wykrzywione w ten charakterystyczny dla niego uśmieszek.
Chłopak jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nami i kiedy już wydawało się że mnie pocałuje, odkręcił głowę i cmoknął mnie w policzek.
Spojrzałam na niego zdziwiona...
Powinnam być zadowolona, ale nie byłam...
Chłopak już miał się odwrócić, ale pociągnęłam go za brzeg bluzy i przyciągnęłam do siebie. Ręką dotknęłam jego policzka i wpiłam się w jego usta, a loczek bez zastanowienia oddawał pocałunki, które stawały się coraz namiętniejsze. Drugą rękę włożyłam w jego loczki i delikatnie za nie pociągnęłam, na co odpowiedział cichym mruknięciem zadowolenia.
Kiedy oderwałam się od chłopaka, zrobiłam krok w tył i wychodząc rzuciłam jeszcze:
- Ja zawsze dotrzymuje obietnic...
***
Była godzina około 17. Siedziałam u Niall'a. W tym czasie chłopak poszedł po coś do jedzenia.
Uhhh, ile można jeść? On naprawdę dużo!
Drzwi się otworzyły się i staną w nich... Harry?
- Hej - rzucił krótko i wszedł do środka.
Spojrzałam na niego zdziwiona, ale zaraz spuściłam wzrok kiedy spotkałam się jego zielonymi tęczówkami.
- Możemy pogadać? - spytał podchodząc bliżej.
- No... Nie wiem czy...
- Proszę - przerwał mi.
- No... dobrze. - zgodziłam się.
- Alex, muszę ci coś powiedzieć...
- Harry! - przerwał mu stojący w drzwiach Liam.
- Zostaw mnie! Rozmawiamy! - wykrzyczał. Spojrzałam na Harrego, a zaraz na Liam'a. Pierwszy był wściekły i miałam wrażenie że zaraz rzuci się na bruneta, który patrzył na niego trochę wystraszony sytuacją.
- Daj nam rozmawiać! - krzykną jeszcze i złapał mnie za rękę. Wyprowadził mnie na zewnątrz przez salon, w którym siedzieli Louis i Zayn. Spojrzałam na nich. Nie wiedziałam co się dzieje i oni chyba też.
Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz zaprowadził mnie za rękę pod jakieś duże, piękne, stare drzewo. Usiadł pod nim, a ja zaraz koło niego.
Słychać było szum drzewa, śpiew ptaków...
- Alex, posłuchaj mnie. - zaczął chłopak - Chce być z tobą 100% szczery. A więc... ehhh, powiem to prosto z mostu: zakochałem się w tobie. Oszalałem na twoim punkcie. I to od pierwszego wejrzenia. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Wiem że ten pomysł z porwaniem nie był zbyt dobry, ale gdybym miał wybór zrobił bym to jeszcze raz, chociaż dla tych kilku dni z tobą.
Powiedział to wszystko patrząc mi w oczy. Po chwili jego wzrok przeszedł na usta. Wstrzymałam oddech. Wiem że to się źle skończy.
Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej i już miał mnie pocałować, ale przerwałam mu.
- Harry, przestań. - spojrzał mi jeszcze raz w oczy i odsuną się na bezpieczną odległość.
- Ja... wiem że potrzebujesz czasu i nie chce naciskać... - powiedział - Wracajmy - dodał po chwili i ruszyliśmy z powrotem.
Po drodze szliśmy w ciszy.
No prawie...
- Chciałbym ci jeszcze coś powiedzieć. - stwierdził chłopak. Nie odezwałam się, co chyba uznał za to, że chcę go wysłuchać.
- Chce żebyś wiedziała, że ten wczorajszy pocałunek, był najwspanialszym w moim życiu. - spojrzał mi przelotnie w oczy.
- Chciałabym powiedzieć to samo, ale nie mogę... - powiedziałam cicho. Spojrzałam na smutną minę chłopaka i zrobiło mi się go szkoda. Źle mnie zrozumiał.
- Nie chodzi o to, że źle całujesz tylko... - aż wstyd to powiedzieć.
- Był ktoś lepszy... Rozumiem. - powiedział przyśpieszając.
- Poczekaj Harry. Daj mi coś powiedzieć. - powiedziałam, ale chłopak nie zamierzał się zatrzymać.
- To był mój pierwszy pocałunek! - krzyknęłam za nim. Loczek gwałtownie się zatrzymał.
- Co powiedziałaś? - spytał idąc w moim kierunku.
- To co słyszałeś... - powiedziałam niepewnie.
Szczerze to nadal się go boje. Jest nieprzewidywalny.
- Naprawdę pocałowałem cię jako pierwszy? - spytał z nie dowierzaniem.
- W 100%. - powiedziałam, na co chłopak uśmiechną się szeroko.
I nie był to jeden z tych pewnych siebie i aroganckich uśmiechów.
To był przepiękny uśmiech.
- Twoim ostatnim, pierwszym pocałunkiem. - mrukną, dalej się uśmiechając.
Poszliśmy dalej.
- Powinieneś się tak zawsze uśmiechać. - stwierdziłam nie patrząc na niego.
- Ale jak? - spytał. Spojrzałam się na niego i uśmiechał się właśnie w ten sposób.
- Dokładnie tak jak teraz. - powiedziałam - Tak ci dużo ładniej niż z tym wkurzającym, wrednym uśmieszkiem. - stwierdziłam patrząc przed siebie.
- Jak sobie życzysz. - powiedział, a po głosie było słychać że się uśmiecha.
***
Pod budynkiem spytałam go jeszcze:
- Czyli nie powiesz chłopakom gdzie mieszkam?
Zastanawiał się chwile nad odpowiedzią i odparł:
- Jeśli masz odejść na zawsze to chce cię tu zatrzymać jak najdłużej... Chociażby siłą. - powiedział spokojnie.
Bez pożegnania chłopak od razu poszedł do siebie. Do mnie od razu podbiegł Liam.
- Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało? Co chciał? Gdzie byliście? Co robiliście? - zasypywał mnie setkami pytań
- Liam, nie mam siły. Jest późno. Jutro pogadamy. - powiedziałam szczerze, a ten tylko przytakną.
***
- Gdzie byliście? - spytał Niall kiedy wyszłam spod prysznica.
- No... Wiesz... yyyy
- Możesz mi powiedzieć. Nikomu nie powiem. - przerwał moją jąkaninę chłopak. Kiwnęłam głową i zaczęłam opowiadać o tym co się działo, tylko tak bardzo ogólnie. Blondyn wysłuchał mnie, nie przerywając. Kiedy skończyłam zapytał:
- I co zamierzasz?
- Nie mam zielonego pojęcia. - stwierdziłam rzucając się na łóżko. Blondyn poszedł w moje ślady i położył się obok mnie.
Leżeliśmy tak w milczeniu i nie wiem kiedy zasnęłam.
__________________________
Nowy rozdział :)
Przepraszam za spóźnienie,
ale wczoraj nie miałam czasu.
Serdecznie pozdrawiam Adę.
Dziękuje, że komentujesz :*
niedziela, 27 lipca 2014
Rozdział 9
Spojrzałam na Louisa, który założył w stanowczym geście ręce na klatkę piersiową. Miał obojętny wyraz twarzy, ale z mojej perspektywy widoczna jest zaciśnięta szczęka.
Oderwałam się od torsu Harrego i zawróciłam się do niego:
- Możemy porozmawiać na osobności?
Spojrzałam kątem oka na chłopaka, który energicznie pokiwał głową, wprawiając w ruch burze loczków.
- Co?! - powiedział zdziwiony Lou - Nie ma mowy, że puszczę cię samą z tym idiotą! - zaprotestował.
- Uważaj na słowa Tommilson. - warkną Harry, zaciskając pięść. Widać było jak w jednej chwili wszystkie jego mięśnie spięły się. Ruszył w kierunku pasiastego.
Kiedy zatrzymał się, najpierw byłam zdziwiona, że tak łatwo odpuścił, ale zaraz znalazłam powód jego zachowania.
Było nim drobne, chude ramię, ułożone na wysokości brzucha loczka skutecznie powstrzymujące go przed znalezieniem się przed drugim chłopakiem, a ramie to należało nie do kogo innego, jak do mnie.
Harry spojrzał mi w oczy i zaraz cofną się, powoli rozluźniając.
- Zaraz wrócę Lou. To zajmie dosłownie pięć minut. - powiedziałam patrząc w jego szaro-niebieskie oczy. Brunet pokiwał głową bez przekonania i spuścił wzrok.
Patrzyłam jeszcze chwile na jego sylwetkę, aż w końcu ocknęłam się i ruszyłam w stronę drzwi, mając nadzieje, że tuż za mną idzie Hazz.
Co do tego nie myliłam się...
Weszliśmy do jego pokoju i już po chwili chłopak patrzył na mnie z stanowczo za bliskiej odległości...
- To o czym chcesz ze mną porozmawiać? - powiedział wolno i wyraźnie, jakby uważał, że mogę czegoś nie zrozumieć, chociaż ja wiem, że miał w tym inny cel, ale nie mam pojęcia jaki...
- Bez żadnych gierek Styles. - powiedziałam stanowczo, ale zaraz uspokoiłam się, bo kiedy ostatnio postawiłam na pewność siebie, chłopak dostał napadu agresji.
Nagle przed oczami miałam fragment sytuacji z przymierzalni.
Harry chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo odsuną się odrobinę, ale zaraz spojrzał mi głęboko w oczy jakby chciał, dowiedzieć się o czym myślę.
Gdyby wiedział, że kiedy tylko go widzę mam od razu przed oczami tamtą sytuację, która cały czas nawiedza mnie w snach i jest moim najgorszym koszmarem...
- Boisz się mnie - powtórzył słowa z tamtego dnia, a ja otworzyłam szerzej oczy i chciałam już zacząć się cofać, ale chłopak sam odsuną się o krok w tył.
Już po chwili siedział na łóżku, opierając głowę o jedną z rąk, a drugą puścił swobodnie w dół.
Przez chwile panowała między nami cisza, którą przerwał chłopak:
- Tyle czasu... Tyle gestów, którymi starałem się naprawić tamtą sytuacje... I wszystko poszło się jebać... - jękną.
Byłam tak zaskoczona tym co powiedział, że nie miałam pojęcia co mam powiedzieć.
- Nie ważne - odezwał się znowu - Co chciałaś, bo zaraz Louis zacznie dobijać się do drzwi. - mówił tak pusto i obojętnie...
- Chciałam cię o coś prosić. - powiedziałam cicho. Byłam pewna, że w moim głosie słychać strach, a nie chciałam go bardziej denerwować.
Tak. Było mi go najzwyczajniej w świecie szkoda...
Brunet spojrzał na mnie z ukosa.
- Prosić? A to ciekawe... - prychną.
Super... chamski Harry wrócił. Lepiej być nie może.
- To o co chcesz mnie prosić? - spytał.
- Chciałabym żebyś przeprosił Louis'a...
- Co?! - przerwał mi ze zdziwieniem, ale zaraz uśmiechną się - Wiem o co ci chodzi... - spojrzał na mnie z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem - A co bym z tego miał?
***
- Nie ma mowy! - krzyknęłam, kiedy usłyszałam żądanie Hazzy.
- No ale popatrz na to z tej strony: przeproszę wtedy Lou i wszyscy będą zadowoleni...
- Oprócz mnie - mruknęłam pod nosem.
Chwila! Zapaliła mi się żarówka w głowie.
- Okey - wypaliłam, chłopak spojrzał na mnie zdziwiony - Zgadzam się. Buziak za przeprosiny.
Tak, wiem, że to nie zbyt dobry pomysł, bo wkurzy się jak dowie się co chce zrobić.
Harry uśmiechną się zwycięsko i podniósł się z miejsca.
Myślałam, że pójdzie do Louisa, przeprosić go, ale on przybliżył się do mnie. Byłam omotana jego bliskością...
- No czekam. - szepną jeszcze bardziej przybliżając się.
Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w jego oczy. Wirowały w nich wesołe iskierki. Widać, że był zadowolony z takiej sytuacji.
Postanowiłam wcielić mój plan w życie i szybko pocałowałam go w policzek.
Chłopak trochę zdezoriętowany znów spojrzał w moje oczy, a po chwili zaśmiał się.
Już bałam się, że będzie zły...
- Tak się nie liczy. - powiedział, a z jego ust nie schodził uśmiech.
- Nie było powiedziane jaki buziak. - stwierdziłam zadowolona, że mój głos brzmi w miarę naturalnie.
- Nie było powiedziane, kiedy go przeproszę. - powiedział z wrednym uśmieszkiem.
- No dobra... - poddałam się. Postanawiam: na prawdę go pocałuję. Nie zniosę więcej smutku Louisia. Jakoś wytrzymam ten jeden pocałunek.
Z moich myśli wyciągną mnie Harry, który znów niebezpiecznie się zbliżył. Już prawie dotkną moich ust, ale cofnęłam się i powiedziałam:
- Najpierw przeprosisz, potem nagroda.
Chłopak uśmiechną się po raz kolejny i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.
Oderwałam się od torsu Harrego i zawróciłam się do niego:
- Możemy porozmawiać na osobności?
Spojrzałam kątem oka na chłopaka, który energicznie pokiwał głową, wprawiając w ruch burze loczków.
- Co?! - powiedział zdziwiony Lou - Nie ma mowy, że puszczę cię samą z tym idiotą! - zaprotestował.
- Uważaj na słowa Tommilson. - warkną Harry, zaciskając pięść. Widać było jak w jednej chwili wszystkie jego mięśnie spięły się. Ruszył w kierunku pasiastego.
Kiedy zatrzymał się, najpierw byłam zdziwiona, że tak łatwo odpuścił, ale zaraz znalazłam powód jego zachowania.
Było nim drobne, chude ramię, ułożone na wysokości brzucha loczka skutecznie powstrzymujące go przed znalezieniem się przed drugim chłopakiem, a ramie to należało nie do kogo innego, jak do mnie.
Harry spojrzał mi w oczy i zaraz cofną się, powoli rozluźniając.
- Zaraz wrócę Lou. To zajmie dosłownie pięć minut. - powiedziałam patrząc w jego szaro-niebieskie oczy. Brunet pokiwał głową bez przekonania i spuścił wzrok.
Patrzyłam jeszcze chwile na jego sylwetkę, aż w końcu ocknęłam się i ruszyłam w stronę drzwi, mając nadzieje, że tuż za mną idzie Hazz.
Co do tego nie myliłam się...
Weszliśmy do jego pokoju i już po chwili chłopak patrzył na mnie z stanowczo za bliskiej odległości...
- To o czym chcesz ze mną porozmawiać? - powiedział wolno i wyraźnie, jakby uważał, że mogę czegoś nie zrozumieć, chociaż ja wiem, że miał w tym inny cel, ale nie mam pojęcia jaki...
- Bez żadnych gierek Styles. - powiedziałam stanowczo, ale zaraz uspokoiłam się, bo kiedy ostatnio postawiłam na pewność siebie, chłopak dostał napadu agresji.
Nagle przed oczami miałam fragment sytuacji z przymierzalni.
Harry chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo odsuną się odrobinę, ale zaraz spojrzał mi głęboko w oczy jakby chciał, dowiedzieć się o czym myślę.
Gdyby wiedział, że kiedy tylko go widzę mam od razu przed oczami tamtą sytuację, która cały czas nawiedza mnie w snach i jest moim najgorszym koszmarem...
- Boisz się mnie - powtórzył słowa z tamtego dnia, a ja otworzyłam szerzej oczy i chciałam już zacząć się cofać, ale chłopak sam odsuną się o krok w tył.
Już po chwili siedział na łóżku, opierając głowę o jedną z rąk, a drugą puścił swobodnie w dół.
Przez chwile panowała między nami cisza, którą przerwał chłopak:
- Tyle czasu... Tyle gestów, którymi starałem się naprawić tamtą sytuacje... I wszystko poszło się jebać... - jękną.
Byłam tak zaskoczona tym co powiedział, że nie miałam pojęcia co mam powiedzieć.
- Nie ważne - odezwał się znowu - Co chciałaś, bo zaraz Louis zacznie dobijać się do drzwi. - mówił tak pusto i obojętnie...
- Chciałam cię o coś prosić. - powiedziałam cicho. Byłam pewna, że w moim głosie słychać strach, a nie chciałam go bardziej denerwować.
Tak. Było mi go najzwyczajniej w świecie szkoda...
Brunet spojrzał na mnie z ukosa.
- Prosić? A to ciekawe... - prychną.
Super... chamski Harry wrócił. Lepiej być nie może.
- To o co chcesz mnie prosić? - spytał.
- Chciałabym żebyś przeprosił Louis'a...
- Co?! - przerwał mi ze zdziwieniem, ale zaraz uśmiechną się - Wiem o co ci chodzi... - spojrzał na mnie z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem - A co bym z tego miał?
***
- Nie ma mowy! - krzyknęłam, kiedy usłyszałam żądanie Hazzy.
- No ale popatrz na to z tej strony: przeproszę wtedy Lou i wszyscy będą zadowoleni...
- Oprócz mnie - mruknęłam pod nosem.
Chwila! Zapaliła mi się żarówka w głowie.
- Okey - wypaliłam, chłopak spojrzał na mnie zdziwiony - Zgadzam się. Buziak za przeprosiny.
Tak, wiem, że to nie zbyt dobry pomysł, bo wkurzy się jak dowie się co chce zrobić.
Harry uśmiechną się zwycięsko i podniósł się z miejsca.
Myślałam, że pójdzie do Louisa, przeprosić go, ale on przybliżył się do mnie. Byłam omotana jego bliskością...
- No czekam. - szepną jeszcze bardziej przybliżając się.
Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w jego oczy. Wirowały w nich wesołe iskierki. Widać, że był zadowolony z takiej sytuacji.
Postanowiłam wcielić mój plan w życie i szybko pocałowałam go w policzek.
Chłopak trochę zdezoriętowany znów spojrzał w moje oczy, a po chwili zaśmiał się.
Już bałam się, że będzie zły...
- Tak się nie liczy. - powiedział, a z jego ust nie schodził uśmiech.
- Nie było powiedziane jaki buziak. - stwierdziłam zadowolona, że mój głos brzmi w miarę naturalnie.
- Nie było powiedziane, kiedy go przeproszę. - powiedział z wrednym uśmieszkiem.
- No dobra... - poddałam się. Postanawiam: na prawdę go pocałuję. Nie zniosę więcej smutku Louisia. Jakoś wytrzymam ten jeden pocałunek.
Z moich myśli wyciągną mnie Harry, który znów niebezpiecznie się zbliżył. Już prawie dotkną moich ust, ale cofnęłam się i powiedziałam:
- Najpierw przeprosisz, potem nagroda.
Chłopak uśmiechną się po raz kolejny i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.
_______________________
Oto rozdział 9...
Moim zdanie nie jest bardzo zły,
ale to wy oceniacie ;)
Dziękuje za wszystkie komentarze,
które bardzo motywują :*
Buziaki i do następnego <3
piątek, 25 lipca 2014
Rozdział 8
Louis już dokładnie dwie godziny i trzydzieści dwie minuty siedział w pokoju i płakał.
Nie mogłam już tego wytrzymać... Nie chciał wpuścić do siebie żadnego z chłopaków.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do jego pokoju. Ustałam pod jego drzwiami i delikatnie zapukałam.
- Precz - powiedział z delikatną chrypką.
Odwróciłam się i zjechałam po drzwiach.
- Louis, proszę cię, otwórz te drzwi. - powiedziałam i czekałam na jakąś reakcje.
Cisza...
- Louis, przepraszam cię.
Poczułam że drzwi się otwierają. Lou wtulił się we mnie cały czas płacząc.
- Ciiiiii. Wszystko będzie dobrze... - starałam się go pocieszyć.
- Nie prawda. Moje życie bez Kevina nie ma sensu. - wychlipał w moją koszulkę.
- Nie mów tak. Masz rodzinę, masz chłopaków, masz mnie... - powiedziałam.
Siedziałam już pół godziny u Louisa. Leżałam na łóżku, a chłopak leżał z głową na moim brzuchu i cały czas płakał
Za każdym razem kiedy ktoś pukał do drzwi Lou zaczynał krzyczeć że nikt ma nie wchodzić.
Teraz chłopak usną, więc delikatnie zdjęłam jego głowę i wyszłam z pokoju. Weszłam do salonu gdzie siedzieli Liam i Niall.
- Co z nim? - spytał Li.
- Zasną... - odpowiedziałam - A przedtem dużo płakał...
Nie odpowiedzieli. Usiadłam na podłodze, opierając się o fotel obok nich i spytałam:
- Tak wogule to co to jest Kevin? - spojrzałam na chłopaków.
- To był gołąb Louisa. Kiedy uciekł powiedzieliśmy mu, że potrzebował wolności i że jest teraz szczęśliwy. - wytłumaczył w skrócie chłopak.
- Nie wiem co Harrego naszło, że mu to powiedział. - stwierdził Niall.
Przymknęłam na chwile oczy. Byłam cholernie zmęczona.
*Oczami Louisa*
Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Ale nie tym się wtedy martwiłem.
- Gdzie jest Alex? - spytałem sam siebie.
Kiedy znalazłem się na dole, od razu ruszyłem do salonu, gdzie siedzieli Liam i Nailer.
- Gdzie jest...
- Ciiiii - przerwał mi Niall, spojrzałem na niego zdziwiony, ale on nic nie mówił, tylko pokazał palcem na fotel.
Spojrzałem na mebel. Na podłodze leżała słodka blondynka. Głowa delikatnie opadła jej na siedzenie.
Wyglądała tak słodko, niewinnie...
- Inteligętni jesteście? - spytałem szeptem, aby nie obudzić Alex - Jak będzie tak spała, to będzie ją wszystko boleć. - powiedziałem podchodząc do niej.
Wziąłem ją - najdelikatniej jak potrafiłem - na ręce i ruszyłem w kierunku mojego pokoju.
Dziewczyna spała tak uroczo, że - mimo mojego smutku - uśmiechnąłem się.
Położyłem się obok i czułem wewnętrzny spokój wsłuchując się w jej miarowy oddech.
*Oczami Alex*
Usłyszałam jakieś wrzaski, których nie mogłam zrozumieć. Bardzo wyraźne było huczenie.
Nie otwierając oczu starałam się zorientować co się dzieje. Dochodziła do mnie czyjaś wymiana zadań:
- Otwórz te cholerne drzwi! - krzyknęła pierwsza osoba. Czy to Harry, czy ja już jestem głucha i nie rozróżniam głosów?
- Zamknij się, bo ją obudzisz. - to już na pewno Lou. Tego głosu nie można pomylić
- Chce ją zobaczyć! - krzykną pierwszy i już miałam pewność, że to mówi Hazz.
- Chyba śnisz.
- Nie masz prawa zamykać jej u siebie w pokoju! - loczek ostro się wkurwił. Co jakiś czas walił pięścią w drzwi.
- To mój pokój i mogę robić co mi się podoba. -odpowiedział w miarę spokojnie Louis, ale z jego głosu można słyszeć, że jest lekko podirytowany.
- Chce ją tylko zobaczyć - upierał się brunet - Musze wiedzieć że jest bezpieczna i nic jej nie jest. Chociaż dźwięk jej głosu... - mówił to w spokojnie, ale głos delikatnie mu się łamał. Aż zrobiło mi się go szkoda.
-Ona śpi - powtórzył Louis - A do środka nie wejdziesz. - stwierdził.
- Wyważę drzwi - ostrzegł Hazz. Cisza, którą przerwało mocne uderzenie.
Otworzyłam oczy.
Lou stał tyłem do mnie, patrząc na te nieszczęsne drzwi. Walenie nie ustępowało.
Podniosłam się i ruszyłam w stronę drzwi.
Louis spojrzał na mnie zdziwiony, a zaraz przeniósł wzrok na drzwi.
- I zadowolony jesteś?! Obudziłeś ją!
- Alex? Proszę cię, odezwij się... - błagał Harry. Nie wytrzymałam, podeszłam do drzwi i mimo wyraźnych sprzeciwów pasiastego, otworzyłam je.
Zanim zdążyłam zorientować się co się dzieje, stałam już w silnych ramionach Hazzy. Odruchowo położyłam ręce na jego tors. Czułam silny zapach jego perfum.
Długo tak nie trwaliśmy, gdyż moment przerwał Lou głośnym chrząknięciem.
_____________________
Dziękuje za komentarze które dają kopa do dalszych działań :)
Co sądzicie o łagodnym i troskliwym Harrym?
Już nie długo następny rozdział...
Buziaki :*******
Nie mogłam już tego wytrzymać... Nie chciał wpuścić do siebie żadnego z chłopaków.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do jego pokoju. Ustałam pod jego drzwiami i delikatnie zapukałam.
- Precz - powiedział z delikatną chrypką.
Odwróciłam się i zjechałam po drzwiach.
- Louis, proszę cię, otwórz te drzwi. - powiedziałam i czekałam na jakąś reakcje.
Cisza...
- Louis, przepraszam cię.
Poczułam że drzwi się otwierają. Lou wtulił się we mnie cały czas płacząc.
- Ciiiiii. Wszystko będzie dobrze... - starałam się go pocieszyć.
- Nie prawda. Moje życie bez Kevina nie ma sensu. - wychlipał w moją koszulkę.
- Nie mów tak. Masz rodzinę, masz chłopaków, masz mnie... - powiedziałam.
Siedziałam już pół godziny u Louisa. Leżałam na łóżku, a chłopak leżał z głową na moim brzuchu i cały czas płakał
Za każdym razem kiedy ktoś pukał do drzwi Lou zaczynał krzyczeć że nikt ma nie wchodzić.
Teraz chłopak usną, więc delikatnie zdjęłam jego głowę i wyszłam z pokoju. Weszłam do salonu gdzie siedzieli Liam i Niall.
- Co z nim? - spytał Li.
- Zasną... - odpowiedziałam - A przedtem dużo płakał...
Nie odpowiedzieli. Usiadłam na podłodze, opierając się o fotel obok nich i spytałam:
- Tak wogule to co to jest Kevin? - spojrzałam na chłopaków.
- To był gołąb Louisa. Kiedy uciekł powiedzieliśmy mu, że potrzebował wolności i że jest teraz szczęśliwy. - wytłumaczył w skrócie chłopak.
- Nie wiem co Harrego naszło, że mu to powiedział. - stwierdził Niall.
Przymknęłam na chwile oczy. Byłam cholernie zmęczona.
*Oczami Louisa*
Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Ale nie tym się wtedy martwiłem.
- Gdzie jest Alex? - spytałem sam siebie.
Kiedy znalazłem się na dole, od razu ruszyłem do salonu, gdzie siedzieli Liam i Nailer.
- Gdzie jest...
- Ciiiii - przerwał mi Niall, spojrzałem na niego zdziwiony, ale on nic nie mówił, tylko pokazał palcem na fotel.
Spojrzałem na mebel. Na podłodze leżała słodka blondynka. Głowa delikatnie opadła jej na siedzenie.
Wyglądała tak słodko, niewinnie...
- Inteligętni jesteście? - spytałem szeptem, aby nie obudzić Alex - Jak będzie tak spała, to będzie ją wszystko boleć. - powiedziałem podchodząc do niej.
Wziąłem ją - najdelikatniej jak potrafiłem - na ręce i ruszyłem w kierunku mojego pokoju.
Dziewczyna spała tak uroczo, że - mimo mojego smutku - uśmiechnąłem się.
Położyłem się obok i czułem wewnętrzny spokój wsłuchując się w jej miarowy oddech.
*Oczami Alex*
Usłyszałam jakieś wrzaski, których nie mogłam zrozumieć. Bardzo wyraźne było huczenie.
Nie otwierając oczu starałam się zorientować co się dzieje. Dochodziła do mnie czyjaś wymiana zadań:
- Otwórz te cholerne drzwi! - krzyknęła pierwsza osoba. Czy to Harry, czy ja już jestem głucha i nie rozróżniam głosów?
- Zamknij się, bo ją obudzisz. - to już na pewno Lou. Tego głosu nie można pomylić
- Chce ją zobaczyć! - krzykną pierwszy i już miałam pewność, że to mówi Hazz.
- Chyba śnisz.
- Nie masz prawa zamykać jej u siebie w pokoju! - loczek ostro się wkurwił. Co jakiś czas walił pięścią w drzwi.
- To mój pokój i mogę robić co mi się podoba. -odpowiedział w miarę spokojnie Louis, ale z jego głosu można słyszeć, że jest lekko podirytowany.
- Chce ją tylko zobaczyć - upierał się brunet - Musze wiedzieć że jest bezpieczna i nic jej nie jest. Chociaż dźwięk jej głosu... - mówił to w spokojnie, ale głos delikatnie mu się łamał. Aż zrobiło mi się go szkoda.
-Ona śpi - powtórzył Louis - A do środka nie wejdziesz. - stwierdził.
- Wyważę drzwi - ostrzegł Hazz. Cisza, którą przerwało mocne uderzenie.
Otworzyłam oczy.
Lou stał tyłem do mnie, patrząc na te nieszczęsne drzwi. Walenie nie ustępowało.
Podniosłam się i ruszyłam w stronę drzwi.
Louis spojrzał na mnie zdziwiony, a zaraz przeniósł wzrok na drzwi.
- I zadowolony jesteś?! Obudziłeś ją!
- Alex? Proszę cię, odezwij się... - błagał Harry. Nie wytrzymałam, podeszłam do drzwi i mimo wyraźnych sprzeciwów pasiastego, otworzyłam je.
Zanim zdążyłam zorientować się co się dzieje, stałam już w silnych ramionach Hazzy. Odruchowo położyłam ręce na jego tors. Czułam silny zapach jego perfum.
Długo tak nie trwaliśmy, gdyż moment przerwał Lou głośnym chrząknięciem.
_____________________
Dziękuje za komentarze które dają kopa do dalszych działań :)
Co sądzicie o łagodnym i troskliwym Harrym?
Już nie długo następny rozdział...
Buziaki :*******
środa, 23 lipca 2014
Rozdział 7
Pewnie zastanawiacie się co się stało po przybyciu Harrego...
A więc kiedy tylko dotkną moich ust, do pokoju weszła policja i aresztowała go z zarzutem porwania.
I tak mówię o tym tak spokojnie, bo wiem co było dalej.
Kiedy policja wywlokła chłopaka z pokoju i zostałam sama, po prostu otworzyłam oczy.
Pierwsze co zobaczyłam to duże, zielone oczy wpatrujące się we mnie i poczułam ciepło drugiej osoby.
Spojrzałam na mojego towarzysza, którym był nie kto inny niż Styles.
- Wszystko dobrze? - spytał - Byłaś strasznie nie spokojna.
- Tak... - odpowiedziałam trochę zdziwiona - To tylko zły sen. - stwierdziłam siadając na łóżku.
- Jesteś pewna? - był strasznie spokojny.
- Tak... A wogulę, co cię to interesuje? - spytałam retorycznie i wstałam w poszukiwaniu bluzy. Było mi cholernie zimno.
Chłopak pociągną mnie za nadgarstek, tak abym odwróciła się w jego stronę.
- Martwię się - powiedział, dalej nie spuszczając ze mnie wzroku.
Wyrwałam nadgarstek, podeszłam do szafki i zaczęłam szukać jakiejś bluzy, ale jak na złość przy tym oświetleniu nic nie widziałam.
Poczułam ciepło na plecach, a zaraz potem dźwięk zamykanych drzwi.
Poprawnie założyłam bluzę loczka i szepnęłam ciche ,,dziękuje'', wiedząc że i tak tego nie usłyszy...
Kiedy zeszłam na kolacje, wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli, a Liam coś szeptał do Niall'a.
Przeleciałam wzrokiem po wszystkich wzrokiem. Patrzyli na mnie jakbym była co najmiej w samej bieliźnie, a miałam przecież na sobie bluzę Hazzy... Cholera, zeszłam w jego bluzie. Idiotka...
Spojrzałam na loczka, który uśmiechał się cwaniacko.
Jestem pewna, że byłam cała czerwona.
- Alex, chodź! Siadaj koło mnie. - przerwał niezręczną sytuacje Louis.
Zajełam miejsce koło chłopaka. Musze powiedzieć, że strasznie się z nim zżyłam, przez te dwa dni...
Podczas kolacji chłopacy zaczęli wariować...
Liam próbował zjeść ryż na mleku widelcem.
Nie wiem o co chodzi, ale jak mi potem wytłumaczył:
- Łyżki to zło! - krzykną i uciekł.
Niall dorabiał więcej bułek bo jak stwierdził:
- Jak mam się najeść jakimiś tam 6 bułkami.
Louis cały czas opowiadał mi po cichu jakieś śmieszne sytuację z ich życia, czemu bacznie przypatrywał się Hazz.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Lou umarłby już z tysiąc razy tego wieczora.
Spojrzałam na kalendarz, który wisiał na przeciwko mnie.
- Chłopaki! - krzyknęłam. Wszyscy spojrzeli się na mnie. - Rozumiem że dziś oglądamy mecz.
Spojrzeli na mnie jak na jakąś psychicznie chorą.
- Nie żartujcie sobie ze mnie. - zaśmiałam się cicho - Dziś finał mistrzostw świata...
- Jeszcze powiedz że wiesz co to jest spalony... - zaśmiał się lekceważąco Zayn.
- No to jest wtedy, gdy piłkarz drużyny atakującej w momencie kierowania do niego podania znajduje się na połowie drużyny przeciwnej i jest bliżej linii bramkowej przeciwnika niż piłka i przedostatni zawodnik drużyny przeciwnej.
Wszyscy zrobili oczy jak pięć złoty.
- Teraz to mówię serio: wyjdź za mnie. - powiedział Louis klękając przede mną.
- No nie wiem, nie wiem... - drażniłam się z nim.
- Błagam cię... Jesteś idealna... - stwierdził.
- Hmmm, znosisz zakupy ze mną i nie wymiękasz przy komediach romantycznych, a na dodatek umiesz robić naleśniki... Nie wiele ci do ideału brakuje. - powiedziałam i wybuchłam śmiechem - Dobra, wstawaj już. - Podałam mu ręce, aby pomóc mu się podnieść, ale on dalej na coś czekał.
- Powiedz TAK. - spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami.
- Tak, ale już wstawaj. - powiedziałam ze śmiechem.
- Poczekaj... - zatrzymał mnie i wyją z kieszeni pierścionek. Chciał mi go założyć, ale wyrwałam rękę.
- Pojebało cię. Nosisz pierścionek zaręczynowy w kieszeni? - zapytałam, starając się zachować powagę.
- O nie! Zgodziłaś się, więc już nie ma odwrotu. - powiedział po czym rzucił się na mnie. Usiadł na moim brzuchu okrakiem i starał się mi założyć pierścionek.
- Louis, złaź ze mnie! - krzyknęłam, ale nic.
- Zayn, ratuj. - spojrzałam na mulata.
- Trzeba było się nie chwalić spalonym. - powiedział, po czym pokazał mi język.
- Liam! - krzyknęłam.
- Na mnie nie licz... - powiedział i wyszedł do salonu.
- Harry! - krzyknęłam, kiedy Lou zaczął mnie łaskotać.
- Myślałem że będę czekać wieczność... - warkną loczek, wstając z miejsca. Kiedy doszedł do Louisa, ten właśnie założył mi pierścionek.
Dał mi jeszcze buziaka w policzek i zaczął uciekać przed Hazzą, który gonił go po całym domu.
- Zobaczysz, że urwę ci tą twoją marchewkę!
- Wszystko tylko nie marchewka! Tyle lat przyjaźni, a ty chcesz skrzywdzić moją marchewkę! - krzyczał.
Po chwili Harry zatrzymał się i uśmiechną cwaniacko. Spojrzałam na Zayn'a, który szepną:
- To się źle skończy...
- Louis... - zaczął loczek - muszę ci coś powiedzieć - zatrzymał się. Louis spojrzał na niego - Kevin nie żyje...
A więc kiedy tylko dotkną moich ust, do pokoju weszła policja i aresztowała go z zarzutem porwania.
I tak mówię o tym tak spokojnie, bo wiem co było dalej.
Kiedy policja wywlokła chłopaka z pokoju i zostałam sama, po prostu otworzyłam oczy.
Pierwsze co zobaczyłam to duże, zielone oczy wpatrujące się we mnie i poczułam ciepło drugiej osoby.
Spojrzałam na mojego towarzysza, którym był nie kto inny niż Styles.
- Wszystko dobrze? - spytał - Byłaś strasznie nie spokojna.
- Tak... - odpowiedziałam trochę zdziwiona - To tylko zły sen. - stwierdziłam siadając na łóżku.
- Jesteś pewna? - był strasznie spokojny.
- Tak... A wogulę, co cię to interesuje? - spytałam retorycznie i wstałam w poszukiwaniu bluzy. Było mi cholernie zimno.
Chłopak pociągną mnie za nadgarstek, tak abym odwróciła się w jego stronę.
- Martwię się - powiedział, dalej nie spuszczając ze mnie wzroku.
Wyrwałam nadgarstek, podeszłam do szafki i zaczęłam szukać jakiejś bluzy, ale jak na złość przy tym oświetleniu nic nie widziałam.
Poczułam ciepło na plecach, a zaraz potem dźwięk zamykanych drzwi.
Poprawnie założyłam bluzę loczka i szepnęłam ciche ,,dziękuje'', wiedząc że i tak tego nie usłyszy...
Kiedy zeszłam na kolacje, wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli, a Liam coś szeptał do Niall'a.
Przeleciałam wzrokiem po wszystkich wzrokiem. Patrzyli na mnie jakbym była co najmiej w samej bieliźnie, a miałam przecież na sobie bluzę Hazzy... Cholera, zeszłam w jego bluzie. Idiotka...
Spojrzałam na loczka, który uśmiechał się cwaniacko.
Jestem pewna, że byłam cała czerwona.
- Alex, chodź! Siadaj koło mnie. - przerwał niezręczną sytuacje Louis.
Zajełam miejsce koło chłopaka. Musze powiedzieć, że strasznie się z nim zżyłam, przez te dwa dni...
Podczas kolacji chłopacy zaczęli wariować...
Liam próbował zjeść ryż na mleku widelcem.
Nie wiem o co chodzi, ale jak mi potem wytłumaczył:
- Łyżki to zło! - krzykną i uciekł.
Niall dorabiał więcej bułek bo jak stwierdził:
- Jak mam się najeść jakimiś tam 6 bułkami.
Louis cały czas opowiadał mi po cichu jakieś śmieszne sytuację z ich życia, czemu bacznie przypatrywał się Hazz.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Lou umarłby już z tysiąc razy tego wieczora.
Spojrzałam na kalendarz, który wisiał na przeciwko mnie.
- Chłopaki! - krzyknęłam. Wszyscy spojrzeli się na mnie. - Rozumiem że dziś oglądamy mecz.
Spojrzeli na mnie jak na jakąś psychicznie chorą.
- Nie żartujcie sobie ze mnie. - zaśmiałam się cicho - Dziś finał mistrzostw świata...
- Jeszcze powiedz że wiesz co to jest spalony... - zaśmiał się lekceważąco Zayn.
- No to jest wtedy, gdy piłkarz drużyny atakującej w momencie kierowania do niego podania znajduje się na połowie drużyny przeciwnej i jest bliżej linii bramkowej przeciwnika niż piłka i przedostatni zawodnik drużyny przeciwnej.
Wszyscy zrobili oczy jak pięć złoty.
- Teraz to mówię serio: wyjdź za mnie. - powiedział Louis klękając przede mną.
- No nie wiem, nie wiem... - drażniłam się z nim.
- Błagam cię... Jesteś idealna... - stwierdził.
- Hmmm, znosisz zakupy ze mną i nie wymiękasz przy komediach romantycznych, a na dodatek umiesz robić naleśniki... Nie wiele ci do ideału brakuje. - powiedziałam i wybuchłam śmiechem - Dobra, wstawaj już. - Podałam mu ręce, aby pomóc mu się podnieść, ale on dalej na coś czekał.
- Powiedz TAK. - spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami.
- Tak, ale już wstawaj. - powiedziałam ze śmiechem.
- Poczekaj... - zatrzymał mnie i wyją z kieszeni pierścionek. Chciał mi go założyć, ale wyrwałam rękę.
- Pojebało cię. Nosisz pierścionek zaręczynowy w kieszeni? - zapytałam, starając się zachować powagę.
- O nie! Zgodziłaś się, więc już nie ma odwrotu. - powiedział po czym rzucił się na mnie. Usiadł na moim brzuchu okrakiem i starał się mi założyć pierścionek.
- Louis, złaź ze mnie! - krzyknęłam, ale nic.
- Zayn, ratuj. - spojrzałam na mulata.
- Trzeba było się nie chwalić spalonym. - powiedział, po czym pokazał mi język.
- Liam! - krzyknęłam.
- Na mnie nie licz... - powiedział i wyszedł do salonu.
- Harry! - krzyknęłam, kiedy Lou zaczął mnie łaskotać.
- Myślałem że będę czekać wieczność... - warkną loczek, wstając z miejsca. Kiedy doszedł do Louisa, ten właśnie założył mi pierścionek.
Dał mi jeszcze buziaka w policzek i zaczął uciekać przed Hazzą, który gonił go po całym domu.
- Zobaczysz, że urwę ci tą twoją marchewkę!
- Wszystko tylko nie marchewka! Tyle lat przyjaźni, a ty chcesz skrzywdzić moją marchewkę! - krzyczał.
Po chwili Harry zatrzymał się i uśmiechną cwaniacko. Spojrzałam na Zayn'a, który szepną:
- To się źle skończy...
- Louis... - zaczął loczek - muszę ci coś powiedzieć - zatrzymał się. Louis spojrzał na niego - Kevin nie żyje...
____________________________
Tak wiem...
Końcówka jest bardzo inteligętna...
Wybaczcie, ale pisałam ten rozdział z przyjaciółką,
która ma niedojebanie mózgowe...
WAŻNE
W dniach: 12-26.08.2014
Wyjeżdżam do Londynu i nie wiem jak będzie z nowymi rozdziałami :/
Jeśli ktoś chce to można podsyłać mi swoje blogi,
które na pewno obejrzę :)
To chyba wszystko, dziękuję :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)