środa, 30 lipca 2014

Rozdział 10

~Następnego dnia~
Od wczoraj nie widziałam Harrego. Możliwe, że to dlatego, gdyż nie wychodziłam z pokoju Niall'a.
Myślę tylko o tym, co czeka mnie kiedy Hazz już przeprosi Louis'a.
 Z moich rozmyślań wyrwał mnie pasiasty, wbiegający do pokoju.
- Jejku... Nie uwierzysz Alex! - krzykną prosto do mojego ucha.
- Też tak myślę... - mruknęłam.
- No to słuchaj. Harry żartował z Kevinem i ostatnio widział go gdzieś w parku. Nie do wiary, prawda?
Najpierw zdziwiona, głośno przełknęłam ślinę, ale już po chwili wysiliłam się na sztuczny uśmiech.
- Mówiłam Lou, że wszystko będzie dobrze.
Nie mogłam uwierzyć, że można być bardziej dziecinnym niż on.
W drzwiach pojawił się Harry z zwycięskim uśmiechem. Pewnie przyszedł po nagrodę...
***
- Wreszcie sami... - mrukną Harry, kiedy Louis już wyszedł. Siedział pół godziny z nami i opowiadał coś o nowym filmie, ale nic nie zrozumiałam.
Nie mogłam się skupić przez te zielone oczy, które wpatrywały się we mnie.
Poczułam jego ręce na mojej tali i zaraz przeszedł mnie przyjemny dreszcz... Tak, przyjemny.
- Nie martw się... Załatwimy to szybko - powiedział. Widziałam tylko jego oczy, ale mogę się założyć, że jego usta były wykrzywione w ten charakterystyczny dla niego uśmieszek.
Chłopak jeszcze bardziej zmniejszył dystans między nami i kiedy już wydawało się że mnie pocałuje, odkręcił głowę i cmoknął mnie w policzek.
Spojrzałam na niego zdziwiona...
Powinnam być zadowolona, ale nie byłam...
Chłopak już miał się odwrócić, ale pociągnęłam go za brzeg bluzy i przyciągnęłam do siebie. Ręką dotknęłam jego policzka i wpiłam się w jego usta, a loczek bez zastanowienia oddawał pocałunki, które stawały się coraz namiętniejsze. Drugą rękę włożyłam w jego loczki i delikatnie za nie pociągnęłam, na co odpowiedział cichym mruknięciem zadowolenia.
Kiedy oderwałam się od chłopaka, zrobiłam krok w tył i wychodząc rzuciłam jeszcze:
- Ja zawsze dotrzymuje obietnic...

***
Była godzina około 17. Siedziałam u Niall'a. W tym czasie chłopak poszedł po coś do jedzenia.
Uhhh, ile można jeść? On naprawdę dużo!
 Drzwi się otworzyły się i staną w nich... Harry?
- Hej - rzucił krótko i wszedł do środka.
Spojrzałam na niego zdziwiona, ale zaraz spuściłam wzrok kiedy spotkałam się jego zielonymi tęczówkami.
- Możemy pogadać? - spytał podchodząc bliżej.
- No... Nie wiem czy...
- Proszę - przerwał mi.
- No... dobrze. - zgodziłam się.
- Alex, muszę ci coś powiedzieć...
- Harry! - przerwał mu stojący w drzwiach Liam.
- Zostaw mnie! Rozmawiamy! - wykrzyczał. Spojrzałam na Harrego, a zaraz na Liam'a. Pierwszy był wściekły i miałam wrażenie że zaraz rzuci się na bruneta, który patrzył na niego trochę wystraszony sytuacją.
- Daj nam rozmawiać! - krzykną jeszcze i złapał mnie za rękę. Wyprowadził mnie na zewnątrz przez salon, w którym siedzieli Louis i Zayn. Spojrzałam na nich. Nie wiedziałam co się dzieje i oni chyba też.
Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz zaprowadził mnie za rękę pod jakieś duże, piękne, stare drzewo. Usiadł pod nim, a ja zaraz koło niego.
Słychać było szum drzewa, śpiew ptaków...
- Alex, posłuchaj mnie. - zaczął chłopak - Chce być z tobą 100% szczery. A więc... ehhh, powiem to prosto z mostu: zakochałem się w tobie. Oszalałem na twoim punkcie. I to od pierwszego wejrzenia. Nie mogę przestać o tobie myśleć. Wiem że ten pomysł z porwaniem nie był zbyt dobry, ale gdybym miał wybór zrobił bym to jeszcze raz, chociaż dla tych kilku dni z tobą.
Powiedział to wszystko patrząc mi w oczy. Po chwili jego wzrok przeszedł na usta. Wstrzymałam oddech. Wiem że to się źle skończy.
Chłopak przybliżył się jeszcze bardziej i już miał mnie pocałować, ale przerwałam mu.
- Harry, przestań. - spojrzał mi jeszcze raz w oczy i odsuną się na bezpieczną odległość.
- Ja... wiem że potrzebujesz czasu i nie chce naciskać... - powiedział - Wracajmy - dodał po chwili i ruszyliśmy z powrotem.
Po drodze szliśmy w ciszy.
No prawie...
- Chciałbym ci jeszcze coś powiedzieć. - stwierdził chłopak. Nie odezwałam się, co chyba uznał za to, że chcę go wysłuchać.
- Chce żebyś wiedziała, że ten wczorajszy pocałunek, był najwspanialszym w moim życiu. - spojrzał mi przelotnie w oczy.
- Chciałabym powiedzieć to samo, ale nie mogę... - powiedziałam cicho. Spojrzałam na smutną minę chłopaka i zrobiło mi się go szkoda. Źle mnie zrozumiał.
- Nie chodzi o to, że źle całujesz tylko... - aż wstyd to powiedzieć.
- Był ktoś lepszy... Rozumiem. - powiedział przyśpieszając.
- Poczekaj Harry. Daj mi coś powiedzieć. - powiedziałam, ale chłopak nie zamierzał się zatrzymać.
- To był mój pierwszy pocałunek! - krzyknęłam za nim. Loczek gwałtownie się zatrzymał.
- Co powiedziałaś? - spytał idąc w moim kierunku.
- To co słyszałeś... - powiedziałam niepewnie.
Szczerze to nadal się go boje. Jest nieprzewidywalny.
- Naprawdę pocałowałem cię jako pierwszy? - spytał z nie dowierzaniem.
- W 100%. - powiedziałam, na co chłopak uśmiechną się szeroko.
I nie był to jeden z tych pewnych siebie i aroganckich uśmiechów.
To był przepiękny uśmiech.
- Twoim ostatnim, pierwszym pocałunkiem. - mrukną, dalej się uśmiechając.
Poszliśmy dalej.
- Powinieneś się tak zawsze uśmiechać. - stwierdziłam nie patrząc na niego.
- Ale jak? - spytał. Spojrzałam się na niego i uśmiechał się właśnie w ten sposób.
- Dokładnie tak jak teraz. - powiedziałam - Tak ci dużo ładniej niż z tym wkurzającym, wrednym uśmieszkiem. - stwierdziłam patrząc przed siebie.
- Jak sobie życzysz. - powiedział, a po głosie było słychać że się uśmiecha.

***
Pod budynkiem spytałam go jeszcze:
- Czyli nie powiesz chłopakom gdzie mieszkam?
Zastanawiał się chwile nad odpowiedzią i odparł:
- Jeśli masz odejść na zawsze to chce cię tu zatrzymać jak najdłużej... Chociażby siłą. - powiedział spokojnie.
Bez pożegnania chłopak od razu poszedł do siebie. Do mnie od razu podbiegł Liam.
- Wszystko dobrze? Nic ci się nie stało? Co chciał? Gdzie byliście? Co robiliście? - zasypywał mnie setkami pytań
- Liam, nie mam siły. Jest późno. Jutro pogadamy. - powiedziałam szczerze, a ten tylko przytakną.
***
- Gdzie byliście? - spytał Niall kiedy wyszłam spod prysznica.
- No... Wiesz... yyyy
- Możesz mi powiedzieć. Nikomu nie powiem. - przerwał moją jąkaninę chłopak. Kiwnęłam głową i zaczęłam opowiadać o tym co się działo, tylko tak bardzo ogólnie. Blondyn wysłuchał mnie, nie przerywając. Kiedy skończyłam zapytał:
- I co zamierzasz?
- Nie mam zielonego pojęcia. - stwierdziłam rzucając się na łóżko. Blondyn poszedł w moje ślady i położył się obok mnie.
Leżeliśmy tak w milczeniu i nie wiem kiedy zasnęłam.
__________________________

Nowy rozdział :)
Przepraszam za spóźnienie,
ale wczoraj nie miałam czasu.
Serdecznie pozdrawiam Adę.
Dziękuje, że komentujesz :*


niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 9

Spojrzałam na Louisa, który założył w stanowczym geście ręce na klatkę piersiową. Miał obojętny wyraz twarzy, ale z mojej perspektywy widoczna jest zaciśnięta szczęka.
Oderwałam się od torsu Harrego i zawróciłam się do niego:
- Możemy porozmawiać na osobności?
Spojrzałam kątem oka na chłopaka, który energicznie pokiwał głową, wprawiając w ruch burze loczków.
- Co?! - powiedział zdziwiony Lou - Nie ma mowy, że puszczę cię samą z tym idiotą! - zaprotestował.
- Uważaj na słowa Tommilson. - warkną Harry, zaciskając pięść. Widać było jak w jednej chwili wszystkie jego mięśnie spięły się. Ruszył w kierunku pasiastego.
Kiedy zatrzymał się, najpierw byłam zdziwiona, że tak łatwo odpuścił, ale zaraz znalazłam powód jego zachowania.
Było nim drobne, chude ramię, ułożone na wysokości brzucha loczka skutecznie powstrzymujące go przed znalezieniem się przed drugim chłopakiem, a ramie to należało nie do kogo innego, jak do mnie.
Harry spojrzał mi w oczy i zaraz cofną się, powoli rozluźniając.
- Zaraz wrócę Lou. To zajmie dosłownie pięć minut. - powiedziałam patrząc w jego szaro-niebieskie oczy. Brunet pokiwał głową bez przekonania i spuścił wzrok.
Patrzyłam jeszcze chwile na jego sylwetkę, aż w końcu ocknęłam się i ruszyłam w stronę drzwi, mając nadzieje, że tuż za mną idzie Hazz.
Co do tego nie myliłam się...
Weszliśmy do jego pokoju i już po chwili chłopak patrzył na mnie z stanowczo za bliskiej odległości...
- To o czym chcesz ze mną porozmawiać? - powiedział wolno i wyraźnie, jakby uważał, że mogę czegoś nie zrozumieć, chociaż ja wiem, że miał w tym inny cel, ale nie mam pojęcia jaki...
- Bez żadnych gierek Styles. - powiedziałam stanowczo, ale zaraz uspokoiłam się, bo kiedy ostatnio postawiłam na pewność siebie, chłopak dostał napadu agresji.
Nagle przed oczami miałam fragment sytuacji z przymierzalni.
Harry chyba zauważył, że coś jest nie tak, bo odsuną się odrobinę, ale zaraz spojrzał mi głęboko w oczy jakby chciał, dowiedzieć się o czym myślę.
Gdyby wiedział, że kiedy tylko go widzę mam od razu przed oczami tamtą sytuację, która cały czas nawiedza mnie w snach i jest moim najgorszym koszmarem...
- Boisz się mnie - powtórzył słowa z tamtego dnia, a ja otworzyłam szerzej oczy i chciałam już zacząć się cofać, ale chłopak sam odsuną się o krok w tył.
Już po chwili siedział na łóżku, opierając głowę o jedną z rąk, a drugą puścił swobodnie w dół.
Przez chwile panowała między nami cisza, którą przerwał chłopak:
- Tyle czasu... Tyle gestów, którymi starałem się naprawić tamtą sytuacje... I wszystko poszło się jebać... - jękną.
Byłam tak zaskoczona tym co powiedział, że nie miałam pojęcia co mam powiedzieć.
- Nie ważne - odezwał się znowu - Co chciałaś, bo zaraz Louis zacznie dobijać się do drzwi. - mówił tak pusto i obojętnie...
- Chciałam cię o coś prosić. - powiedziałam cicho. Byłam pewna, że w moim głosie słychać strach, a nie chciałam go bardziej denerwować.
Tak. Było mi go najzwyczajniej w świecie szkoda...
Brunet spojrzał na mnie z ukosa.
- Prosić? A to ciekawe... - prychną.
Super... chamski Harry wrócił. Lepiej być nie może.
- To o co chcesz mnie  prosić? - spytał.
- Chciałabym żebyś przeprosił Louis'a...
- Co?! - przerwał mi ze zdziwieniem, ale zaraz uśmiechną się - Wiem o co ci chodzi... - spojrzał na mnie z tym swoim cwaniackim uśmieszkiem - A co bym z tego miał?

***
- Nie ma mowy! - krzyknęłam, kiedy usłyszałam żądanie Hazzy.
- No ale popatrz na to z tej strony: przeproszę wtedy Lou i wszyscy będą zadowoleni...
- Oprócz mnie - mruknęłam pod nosem.
Chwila! Zapaliła mi się żarówka w głowie.
- Okey - wypaliłam, chłopak spojrzał na mnie zdziwiony - Zgadzam się. Buziak za przeprosiny.
Tak, wiem, że to nie zbyt dobry pomysł, bo wkurzy się jak dowie się co chce zrobić.
Harry uśmiechną się zwycięsko i podniósł się z miejsca.
Myślałam, że pójdzie do Louisa, przeprosić go, ale on przybliżył się do mnie. Byłam omotana jego bliskością...
- No czekam. - szepną jeszcze bardziej przybliżając się.
Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam w jego oczy. Wirowały w nich wesołe iskierki. Widać, że był zadowolony z takiej sytuacji.
Postanowiłam wcielić mój plan w życie i szybko pocałowałam go w policzek.
Chłopak trochę zdezoriętowany znów spojrzał w moje oczy, a po chwili zaśmiał się.
Już bałam się, że będzie zły...
- Tak się nie liczy. - powiedział, a z jego ust nie schodził uśmiech.
- Nie było powiedziane jaki buziak. - stwierdziłam zadowolona, że mój głos brzmi w miarę naturalnie.
- Nie było powiedziane, kiedy go przeproszę. - powiedział z wrednym uśmieszkiem.
- No dobra... - poddałam się. Postanawiam: na prawdę go pocałuję. Nie zniosę więcej smutku Louisia. Jakoś wytrzymam ten jeden pocałunek.
Z moich myśli wyciągną mnie Harry, który znów niebezpiecznie się zbliżył. Już prawie dotkną moich ust, ale cofnęłam się i powiedziałam:
- Najpierw przeprosisz, potem nagroda.
Chłopak uśmiechną się po raz kolejny i wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą.
_______________________
Oto rozdział 9...
Moim zdanie nie jest bardzo zły,
ale to wy oceniacie ;)
Dziękuje za wszystkie komentarze,
które bardzo motywują :*
Buziaki i do następnego <3

piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 8

Louis już dokładnie dwie godziny i trzydzieści dwie minuty siedział w pokoju i płakał.
Nie mogłam już tego wytrzymać... Nie chciał wpuścić do siebie żadnego z chłopaków.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do jego pokoju. Ustałam pod jego drzwiami i delikatnie zapukałam.
- Precz - powiedział z delikatną chrypką.
Odwróciłam się i zjechałam po drzwiach.
- Louis, proszę cię, otwórz te drzwi. - powiedziałam i czekałam na jakąś reakcje.
Cisza...
- Louis, przepraszam cię.
Poczułam że drzwi się otwierają. Lou wtulił się we mnie cały czas płacząc.
- Ciiiiii. Wszystko będzie dobrze... - starałam się go pocieszyć.
- Nie prawda. Moje życie bez Kevina nie ma sensu. - wychlipał w moją koszulkę.
- Nie mów tak. Masz rodzinę, masz chłopaków, masz mnie... - powiedziałam.

Siedziałam już pół godziny u Louisa. Leżałam na łóżku, a chłopak leżał z głową na moim brzuchu i cały czas płakał
Za każdym razem kiedy ktoś pukał do drzwi Lou zaczynał krzyczeć że nikt ma nie wchodzić.
Teraz chłopak usną, więc delikatnie zdjęłam jego głowę i wyszłam z pokoju. Weszłam do salonu gdzie siedzieli Liam i Niall.
- Co z nim? - spytał Li.
- Zasną... - odpowiedziałam - A przedtem dużo płakał...
Nie odpowiedzieli. Usiadłam na podłodze, opierając się o fotel obok nich i spytałam:
- Tak wogule to co to jest Kevin? - spojrzałam na chłopaków.
- To był gołąb Louisa. Kiedy uciekł powiedzieliśmy mu, że potrzebował wolności i  że jest teraz szczęśliwy. - wytłumaczył w skrócie chłopak.
- Nie wiem co Harrego naszło, że mu to powiedział. - stwierdził Niall.
Przymknęłam na chwile oczy. Byłam cholernie zmęczona.

*Oczami Louisa*
Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Ale nie tym się wtedy martwiłem.
- Gdzie jest Alex? - spytałem sam siebie.
Kiedy znalazłem się na dole, od razu ruszyłem do salonu, gdzie siedzieli Liam i Nailer.
- Gdzie jest...
- Ciiiii - przerwał mi Niall, spojrzałem na niego zdziwiony, ale on nic nie mówił, tylko pokazał palcem na fotel.
Spojrzałem na mebel. Na podłodze leżała słodka blondynka. Głowa delikatnie opadła jej na siedzenie.
Wyglądała tak słodko, niewinnie...
- Inteligętni jesteście? - spytałem szeptem, aby nie obudzić Alex - Jak będzie tak spała, to będzie ją wszystko boleć. - powiedziałem podchodząc do niej.
Wziąłem ją - najdelikatniej jak potrafiłem - na ręce i ruszyłem w kierunku mojego pokoju.
Dziewczyna spała tak uroczo, że - mimo mojego smutku - uśmiechnąłem się.
Położyłem się obok i czułem wewnętrzny spokój wsłuchując się w jej miarowy oddech.

*Oczami Alex*
Usłyszałam jakieś wrzaski, których nie mogłam zrozumieć. Bardzo wyraźne było huczenie.
Nie otwierając oczu starałam się zorientować co się dzieje. Dochodziła do mnie czyjaś wymiana zadań:
- Otwórz te cholerne drzwi! - krzyknęła pierwsza osoba. Czy to Harry, czy ja już jestem głucha i nie rozróżniam głosów?
- Zamknij się, bo ją obudzisz. - to już na pewno Lou. Tego głosu nie można pomylić
- Chce ją zobaczyć! - krzykną pierwszy i już miałam pewność, że to mówi Hazz.
- Chyba śnisz.
- Nie masz prawa zamykać jej u siebie w pokoju! - loczek ostro się wkurwił. Co jakiś czas walił pięścią w drzwi.
- To mój pokój i mogę robić co mi się podoba. -odpowiedział w miarę spokojnie Louis, ale z jego głosu można słyszeć, że jest lekko podirytowany.
- Chce ją tylko zobaczyć - upierał się brunet - Musze wiedzieć że jest bezpieczna i nic jej nie jest. Chociaż dźwięk jej głosu... - mówił to w spokojnie, ale głos delikatnie mu się łamał. Aż  zrobiło mi się go szkoda.
-Ona śpi - powtórzył Louis - A do środka nie wejdziesz. - stwierdził.
- Wyważę drzwi - ostrzegł Hazz. Cisza, którą przerwało mocne uderzenie.
Otworzyłam oczy.
Lou stał tyłem do mnie, patrząc na te nieszczęsne drzwi. Walenie nie ustępowało.
Podniosłam się i ruszyłam w stronę drzwi.
Louis spojrzał na mnie zdziwiony, a zaraz przeniósł wzrok na drzwi.
- I zadowolony jesteś?! Obudziłeś ją!
- Alex? Proszę cię, odezwij się... - błagał Harry. Nie wytrzymałam, podeszłam do drzwi i mimo wyraźnych sprzeciwów pasiastego, otworzyłam je.
Zanim zdążyłam zorientować się co się dzieje, stałam już w silnych ramionach Hazzy. Odruchowo położyłam ręce na jego tors. Czułam silny zapach jego perfum.
Długo tak nie trwaliśmy, gdyż moment przerwał Lou głośnym chrząknięciem.
_____________________
Dziękuje za komentarze które dają kopa do dalszych działań :)
Co sądzicie o łagodnym i troskliwym Harrym?
Już nie długo następny rozdział...
Buziaki :*******

środa, 23 lipca 2014

Rozdział 7

Pewnie zastanawiacie się co się stało po przybyciu Harrego...
A więc kiedy tylko dotkną moich ust, do pokoju weszła policja i aresztowała go z zarzutem porwania.
I tak mówię o tym tak spokojnie, bo wiem co było dalej.
Kiedy policja wywlokła chłopaka z pokoju i zostałam sama, po prostu otworzyłam oczy.
Pierwsze co zobaczyłam to duże, zielone oczy wpatrujące się we mnie i poczułam ciepło drugiej osoby.
Spojrzałam na mojego towarzysza, którym był nie kto inny niż Styles.
- Wszystko dobrze? - spytał - Byłaś strasznie nie spokojna.
- Tak... -  odpowiedziałam trochę zdziwiona - To tylko zły sen. - stwierdziłam siadając na łóżku.
- Jesteś pewna? - był strasznie spokojny.
- Tak... A wogulę, co cię to interesuje? - spytałam retorycznie i wstałam w poszukiwaniu bluzy. Było mi cholernie zimno.
Chłopak pociągną mnie za nadgarstek, tak abym odwróciła się w jego stronę.
- Martwię się - powiedział, dalej nie spuszczając ze mnie wzroku.
Wyrwałam nadgarstek, podeszłam do szafki i zaczęłam szukać jakiejś bluzy, ale jak na złość przy tym oświetleniu nic nie widziałam.
Poczułam ciepło na plecach, a zaraz potem dźwięk zamykanych drzwi.
Poprawnie założyłam bluzę loczka i szepnęłam ciche ,,dziękuje'', wiedząc że i tak tego nie usłyszy...

Kiedy zeszłam na kolacje, wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli, a Liam coś szeptał do Niall'a.
Przeleciałam wzrokiem po wszystkich wzrokiem. Patrzyli na mnie jakbym była co najmiej w samej bieliźnie, a miałam przecież na sobie bluzę Hazzy... Cholera, zeszłam w jego bluzie. Idiotka...
Spojrzałam na loczka, który uśmiechał się cwaniacko.
Jestem pewna, że byłam cała czerwona.
- Alex, chodź! Siadaj koło mnie. - przerwał niezręczną sytuacje Louis.
Zajełam miejsce koło chłopaka. Musze powiedzieć, że strasznie się z nim zżyłam, przez te dwa dni...
Podczas kolacji chłopacy zaczęli wariować...
Liam próbował zjeść ryż na mleku widelcem.
Nie wiem o co chodzi, ale jak mi potem wytłumaczył:
- Łyżki to zło! - krzykną i uciekł.
Niall dorabiał więcej bułek bo jak stwierdził:
- Jak mam się najeść jakimiś tam 6 bułkami.
Louis cały czas opowiadał mi po cichu jakieś śmieszne sytuację z ich życia, czemu bacznie przypatrywał się Hazz.
Gdyby spojrzenie mogło zabijać, Lou umarłby już z tysiąc razy tego wieczora.
Spojrzałam na kalendarz, który wisiał na przeciwko mnie.
- Chłopaki! - krzyknęłam. Wszyscy spojrzeli się na mnie. - Rozumiem że dziś oglądamy mecz.
Spojrzeli na mnie jak na jakąś psychicznie chorą.
- Nie żartujcie sobie ze mnie. - zaśmiałam się cicho - Dziś finał mistrzostw świata...
- Jeszcze powiedz że wiesz co to jest spalony... - zaśmiał się lekceważąco Zayn.
- No to jest wtedy, gdy piłkarz drużyny atakującej w momencie kierowania do niego podania znajduje się na połowie drużyny przeciwnej i jest bliżej linii bramkowej przeciwnika niż piłka i przedostatni zawodnik drużyny przeciwnej.
Wszyscy zrobili oczy jak pięć złoty.
- Teraz to mówię serio: wyjdź za mnie. - powiedział Louis klękając przede mną.
- No nie wiem, nie wiem... - drażniłam się z nim.
- Błagam cię... Jesteś idealna... - stwierdził.
- Hmmm, znosisz zakupy ze mną i nie wymiękasz przy komediach romantycznych, a na dodatek umiesz robić naleśniki... Nie wiele ci do ideału brakuje. - powiedziałam i wybuchłam śmiechem - Dobra, wstawaj już. - Podałam mu ręce, aby pomóc mu się podnieść, ale on dalej na coś czekał.
- Powiedz TAK. - spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami.
- Tak, ale już wstawaj. - powiedziałam ze śmiechem.
- Poczekaj... - zatrzymał mnie i wyją z kieszeni pierścionek. Chciał mi go założyć, ale wyrwałam rękę.
- Pojebało cię. Nosisz pierścionek zaręczynowy w kieszeni? - zapytałam, starając się zachować powagę.
- O nie! Zgodziłaś się, więc już nie ma odwrotu. - powiedział po czym rzucił się na mnie. Usiadł na moim brzuchu okrakiem i starał się mi założyć pierścionek.
- Louis, złaź ze mnie! - krzyknęłam, ale nic.
- Zayn, ratuj. - spojrzałam na mulata.
- Trzeba było się nie chwalić spalonym. - powiedział, po czym pokazał mi język.
- Liam! - krzyknęłam.
- Na mnie nie licz... - powiedział i wyszedł do salonu.
- Harry! - krzyknęłam, kiedy Lou zaczął mnie łaskotać.
- Myślałem że będę czekać wieczność... - warkną loczek, wstając z miejsca. Kiedy doszedł do Louisa, ten właśnie założył mi pierścionek.
Dał mi jeszcze buziaka w policzek i zaczął uciekać przed Hazzą, który gonił go po całym domu.
- Zobaczysz, że urwę ci tą twoją marchewkę!
- Wszystko tylko nie marchewka! Tyle lat przyjaźni, a ty chcesz skrzywdzić moją marchewkę! - krzyczał.
Po chwili Harry zatrzymał się i uśmiechną cwaniacko. Spojrzałam na Zayn'a, który szepną:
- To się źle skończy...
- Louis... - zaczął loczek - muszę ci coś powiedzieć - zatrzymał się. Louis spojrzał na niego - Kevin nie żyje...
____________________________
Tak wiem... 
Końcówka jest bardzo inteligętna...
Wybaczcie, ale pisałam ten rozdział z przyjaciółką,
która ma niedojebanie mózgowe...
WAŻNE
W dniach: 12-26.08.2014 
Wyjeżdżam do Londynu i nie wiem jak będzie z nowymi rozdziałami :/

Jeśli ktoś chce to można podsyłać mi swoje blogi, 
które na pewno obejrzę :) 
To chyba wszystko, dziękuję :)




sobota, 19 lipca 2014

Rozdział 6

~Z dedykacją dla anonima, który skomentował ostatni rozdział kc :*~

Zdjęłam sukienkę i zostawiając ją w przymierzalni wybiegłam przed galerie. Udałam się do pobliskiego parku, gdzie spacerowałam przez jakiś czas.
Poczułam jak ktoś zarzuca mi bluzę na ramiona.
Dopiero kiedy poczułam jej ciepło, zorientowałam się że jestem cała zmarźnięta.
Spojrzałam za siebie i okazało się się że osobą, która za mną stoi jest Niall.
- Chodź Alex, bo się przeziębisz...
Nie odezwałam się ani słowem przez drogę do samochodu.
Nagle zaczekałam zastanawiać się gdzie są chłopacy. Już miałam się o to zapytać blondyna, ale zanim otworzyłam usta, powiedział:
- Wrócili taksówką.
Wsiedliśmy do samochodu. Oparłam się o oparcie, przymykając oczy i czekałam na dźwięk odpalanego silnika, którego nie usłyszałam.
Zmieszana otworzyłam oczy i spojrzałam na chłopaka.
Spojrzał mi prosto w oczy i powiedział:
- Serio myślisz że teraz pojedziemy do domu i zapomnimy o sytuacji? Czekam... - powiedział sarkastycznie. Spuściłam wzrok na swoje kolana.
- Harry? - spytał. Kiwnęłam delikatnie głową na tak.
- Zazdrosny? - kontynuował. Spojrzałam na Niall'a zdziwiona.
- Nie powiesz że nie zauważyłaś jakie jest zazdrosny? - otworzyłam szerzej oczy.
- Tylko o co? O to że Louis wybrał mi sukienkę? To jest chore. - stwierdziłam zagryzając wargę.
- On jest chory... z miłości do ciebie. - powiedział z delikatnym uśmieszkiem. - No to powiesz mi co zrobił?
- Kiedy byliśmy w przymierzalni, powiedział że Lou nie pozwoli mi chodzić w tej sukience, a ja powiedziałam że sam mi ją wybrał. Wkurzył się... - wzięłam głęboki wdech - Zaczął na mnie krzyczeć i wyszedł... - powiedziałam pomijając fakt o tym co powiedział zanim wyszedł.
Niall nic nie powiedział tylko mnie przytulił...
Po chwili ruszyliśmy do domu.

Siedziałam u blondaska, który grał mi na gitarze jakąś swoją kompozycje. Wsłuchiwałam się w tekst.

,,Don’t try to make me stay or ask if I’m okay
I don’t have the answer
Don’t make me stay the night or ask if I’m alright
I don’t have the answer''

Nic nie jest okey. Nic, ale to nic. Boje się co będzie zaraz. Czy Harry nie wejdzie do tego pokoju i nie będzie chciał mi zrobić krzywdy. Boje się. Nic nie jest w porządku.

,,Heartache doesn’t last forever
I’ll say I’m fine
Midnight ain’t no time for laughing
When you say goodbye''

,,It makes your lips so kissable
And your kiss unmissable
Your fingertips so touchable
And your eyes,
Irresistible'' 

Zawsze chciałam żeby ktoś mi mówił że jestem niesamowita. Że mnie kocha. Że chce ze mną być już na zawsze. Ale to było nie możliwe...

I’ve tried to ask myself,
Should I see someone else?
I wish I knew the answer
But I know if I go now
If I leave and I’m on my own tonight,
I’ll never know the answer

Co mam zrobić z tym wszystkim...
Nawet jeśli chciałabym dać Harremu szanse, to boje się. Skąd mam wiedzieć, że jemu na prawdę zależy. Skąd mam wiedzieć że nie będę jego zabawką. Skąd mam wiedzieć że mnie nie skrzywdzi?
Jeśli nie spróbuje nie poznam odpowiedzi...

Midnight doesn’t last forever
Dark turns to light
Heartache flips my world around,
I’m falling down, down, down that’s why

Może uzyskam odpowiedzi na moje pytania. Może dowiem się co będzie dalej. Może...
Nagle do pokoju wszedł Harry...

It’s in your lips and in your kiss
It’s in your touch and your fingertips
And it’s in all the things and other things,
That make you who you are
And your eyes irresistible

Otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Chłopak podszedł do mnie, objął mnie w tali, a opuszkami palców czule przejechał po moim policzku.
Przybliżył się jeszcze bardziej i musną moje usta...
__________________________

Nie jestem zadowolona z rozdziału...
Strasznie zamulony...
W następnym będzie się trochę działo...
Do sytuacji ognia doda inny członek zespołu.
Myślę że następna część będzie najpóźniej do Środy,
Ale postaram się dodać jak najszybciej :)
Dziękuje za komentarz...
To bardzo motywuje... 

P.S. Piosenka, której użyłam to ,,irresistible'' 
oczywiście One Direction :)

piątek, 18 lipca 2014

Rozdział 5

Rano obudziły mnie krzyki. Otworzyłam oczy. Nialla już nie było. Ogarnęłam się i zeszłam na dół, gdzie chłopacy - wszyscy oprócz Harrego - robili śniadanie.
- Może wam pomóc? - spytałam i nagle wszyscy spojrzeli na mnie.
- Nie! - krzykną Liam.
- Siadaj, zaraz podajemy. - powiedział Louis i pokazał na krzesełko. Posłusznie wykonałam jego polecenie.
Podczas śniadania siedziałam pomiędzy Louisem - który jadł swoją porcje jajecznicy, przegryzając ją marchewką - a Niallem, który brał już 4 dokładkę. Gdzie on to wszystko mieści. Spojrzałam na chłopaka.
Po chwili postanowiłam go zapytać, gdzie jest Harry. Ale zanim zdążyłam dobrze otworzyć usta, chłopak powiedział:
- Poszedł na jakieś spotkanie. - powiedział uśmiechając się. Skąd on to wiedział? Jestem, aż tak przewidywalna?
- Aha - przytaknęłam i wróciłam do jedzenia. Jakoś nic nie znikało z mojego talerza. Ile można?
Wstałam i podeszłam do zlewu.
- Skoro wy robiliście to ja sprzątam. - powiedziałam zaczynając zmywać naczynia.
- Pomogę ci - powiedział Zayn.
- No... dobrze.
Podszedł do mnie i zaczeliśmy sprzątać. Po chwili zwrócił się do mnie:
- Alex, co się stało między tobą a Hazzem?
Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Przecież już to mówiłam. To dlatego tu jestem. - powiedziałam niepewnie.
- Ale powiedz wszystko od początku. - powiedział dużo pewniej ode mnie.
- No... wieczorem wracałam od koleżanki i złapał mnie od tyłu, zamkną u siebie w aucie i zabrał tu. - powiedziałam w skrócie.
- I to wszystko? - powiedział unosząc jedną brew.
- Tak - potwierdziłam i wróciłam do sprzątania.

- Zakupy! - wydarł się Louis.
- Serio? Cieszysz się z zakupów? - zakpił Zayn. Właśnie wychodziliśmy z domu chłopaków.
- Na prawdę lubisz zakupy? - zapytałam chłopaka.
- Oczywiście, że tak. Uwielbiam je! - krzykną uradowany.
- Jeszcze powiedz że lubisz komedie romantyczne i umiesz robić naleśniki to...
- Tak i tak. - przerwał mi z uśmiechem.
- Boże! Lou, wyjdziesz za mnie. - zawiesiłam się brunetowi na szyi.
- Hmmm, kuszące. - powiedział i zaczął się kręcić w koło. Wszyscy wybuchli śmiechem, oprócz... Harrego.
Właśnie, nie wspomniałam, że postanowił, iż pojedzie z nami.
Moja reakca? Oczywiście po pierwsze: Nie! Czemu on musi to robić.
Ale przecież nie mogę mu zabronić wyjścia z nami...

Po godzinie miałam już dosyć dużo rzeczy. Chłopacy kupowali mi wszystko na co patrzyłabym dłużej niż kilka sekund.
Mówili że chcą mi to kupić, bo na prawdę mnie lubią, ale ja wiem, że po prostu jest im głupio że jestem uwięziona przez ich przyjaciela.
- Alex! - wydarł się Louis na cały sklep. Boże jakie to jest dziecko przypałowe, ale trzeba przyznać że jest uroczy. Dopiero teraz się zorientowałam że przez ostatnie kilka minut nie widziałam go nigdzie w pobliżu.
- Alex! - krzykną jeszcze raz, ale już trochę ciszej.
- Już idę, nie drzyj się. - powiedziałam przez śmiech.
- Boże, Alex! Znalazłem taką piękną sukienkę. Po prostu idealną. Jest cudowna...
- To sobie ją kup. - przerwałam mu i zaczęłam się śmiać.
- Nie rób ze mnie jakiegoś idioty. Mówię że ta sukienka jest idealna dla ciebie. Proszę, musisz ją przymierzyć... - błagał mnie.
- Dobra, gdzie ona jest? - spytałam.
- W sklepie obok. - powiedział z wielkim uśmiechem.
- no to zbieramy reszte i chodź...

- To ta! - krzykną wskazując na biało-czarną sukienkę w paski. Była prześliczna.
- Przymierz ją. - powiedział, po czym wepchną mnie do przymierzalni.
Założyłam sukienkę, ale za cholerę nie mogłam się zapiąć. Nie sięgałam suwaka.
- Chłopacy! - krzyknęłam - Pomoże mi któryś?
Zasłona poruszyła się, a zza nie wyłonił się... Harry?
- W czym ci pomóc? - zapytał wpatrując się we mnie.
- Ahhh, no z tym suwakiem - powiedziałam niepewnie.
Chłopak przysuną się bliżej, delikatnie odsuną włosy - delikatnie muskając przy tym kark - i szybkim ruchem zasuną suwak.
Odwróciłam się przodem do niego poprawiając włosy.
Chłopak zamiast wyjść, zmierzył mnie wzrokiem i powiedział:
- Louis nie pozwoli ci jej kupić. - stwierdził zimno.
- Po pierwsze: Louis nie będzie mi mówić w co mam się ubierać - powiedziałam podirytowana - a po drugie: on sam, wybrał mi tą sukienkę. - skończyłam zakładając ręce na klatkę piersiową.
- Louis wybrał ci tą sukienkę? - spytał cicho. Jego źrenice znacznie się rozszerzyły, a mięśnie spięły.
Nie odpowiedziałam.
- Odpowiedz - powiedział, a z jego głosu słyszałam że był zły. Zaczynałam się bać
Cisza...
- Odpowiedz mi kurwa! - krzykną, a ja automatycznie cofnęłam się. Przybliżył się jeszcze bardziej i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Boisz się mnie? - spytał odrobinę łagodniej. Otworzyłam szerzej oczy. Bałam się... Cholernie się go bałam.
Stałam się w ciszy, coraz bardziej napierając na ścianę za moimi plecami, mając nadzieje że może znajdzie się jeszcze trochę miejsca i będę mogła się od niego odsunąć. W moich oczach pojawiły się łzy.
Nagle twarz Harrego złagodniała, a w jego oczach pojawił się smutek...
- Boisz się mnie... - stwierdził, odwrócił się na pięcie i wyszedł. Osunęłam się po ścianie i wybuchłam płaczem...
___________________________________

Wiem...
Ostatnio zaniedbałam bloga.
Mam ostatnio dużo do zrobienia.
Co do rozdziału, to jak widać 
Alex bardzo zaprzyjaźniła się z Louis'em.
Co z tego wyniknie?
I czy blondynka przestanie się bać Hazzy?
Już nie długo kolejny rozdział :)

poniedziałek, 14 lipca 2014

Rozdział 4

- Może zostać u mnie! - przerwał mu blondyn.
- Ale... - chciałam zaprotestować, ale przerwał mi Liam.
- Niech sama zdecyduje. - spojrzał na mnie.
- No... ja... dobra. - wyjąkałam i poczułam jak się rumienie. 
- W takim razie idź z Niall'em do niego, rozgość się. - zarządził Li - Jutro pojedziemy na zakupy i kupimy ci jakieś ciuchy. A na razie...
- Zaopiekuje się nią - przerwał Niall z szerokim uśmiechem.
Poszliśmy do niego. Kazał mi się rozgościć i wyszedł mówiąc że zaraz wróci. 
Podeszłam do pierwszej lepszej półki. Spojrzałam na zdjęcia, które umieszczone były w pięknych ramkach.
Pierwsze przedstawiało wszystkich razem - całą piątkę. Widać że są najlepszymi przyjaciółmi. Stali obejmując się ramionami. Wyglądali przeuroczo. 
Na następnym był Niall z jakąś bardzo ładną dziewczyną. Oboje uśmiechnięci. Nie wiem czemu, ale poczułam dziwne ukucie w sercu. Zazdrość? Wątpię...
Na kolejnym był blondyn na baranach Harrego. Wyglądali słodko. 
Zostawiłam półkę w spokoju i podeszłam do biurka. Leżało na nim pełno kartek. Zerknęłam na jedną z nich... Tekst piosenki. 
Po przeczytaniu fragmentu w oczach stanęły mi łzy... Był przepiękny. 

,,If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time
You know I'll be
Your life, your voice your reason to be
My love, my heart
Is breathing for this
Moment in time
I'll find the words to say
Before you leave me today'' *

Z szacunkiem odłożyłam kartkę na miejsce.
Myślę że sam napisał ten tekst. Musi mieć wielki talent i być bardzo wrażliwy. 
Nagle w drzwiach zobaczyłam Niall'a. Nie odzywał się, myślał że go nie widzę. Niech tak będzie.
Sięgnęłam po zeszyt i usłyszałam stłumione, jęknięcie. Udałam że nie słyszę. 
Przeczytałam napis na zeszycie i otworzyłam szeroko oczy. ,,Pamiętnik''. Nie wiedziałam że chłopcy też je prowadzą...
Odłożyłam go na miejsce i zerknęłam na chłopaka, który uśmiechną się.
- Długo tu stoisz? - spytałam cicho. 
- Nie, dopiero przyszedłem - stwierdził podchodząc do mnie - Co powiesz na krótki spacer? - spytał z pięknym uśmiechem.
- Czemu nie. - powiedziałam i też się uśmiechnęłam. 
Wychodząc minęliśmy Harrego, który spojrzał na mnie zdziwiony, posłał Niall'owi wściekłe spojrzenie i poszedł schodami w górę. Po chwili usłyszałam głośne trzaśnięcie.
Spojrzałam na blondyna z przerażeniem w oczach. Chyba to zauważył, bo wziął mnie za rękę - co było słodkie - i wyprowadził mnie na zewnątrz.
Przeszliśmy się po parku i poszliśmy na lody. Cały czas śmialiśmy się i wygłupialiśmy. 
Niall prawie się popłakał, kiedy jego lody spadły na ziemie. Musieliśmy się wracać po jeszcze jedne.
Usiedliśmy na ławce w parku. Chłopak spojrzał na mnie i powiedział:
- Musze ci coś powiedzieć. 
Wystraszyły mnie te słowa. Co może mi chcieć powiedzieć? 
- Słucham. - powiedziałam próbując zachować spokój. 
- A więc... Wiesz o co chodzi z Harrym? - spytał, czym bardzo mnie zdziwił.
- Tak na prawdę to nic o nim nie wiem... - powiedziałam, na co chłopaka pokiwał głową.
- On... no on... ten... bardzo cię lubi - wyjąkał podkreślając słowo lubi. Co on chce mi powiedzieć?
- Co masz na myśli? - spytałam zdziwiona. 
- Dokładnie to co powiedziałem. Zależy mu na tobie. - spojrzałam na niego zdziwiona - Boże, dziewczyno. On się w tobie zakochał. Dostał na twoim punkcie hopla. Myśli tylko o tobie. Nawet przez sen gada tylko o tobie. - powiedział, a mnie zatkało. Harry? Mnie? What?
- Ja... nie wiem co mam powiedzieć... - wydukałam i spuściłam wzrok. 
- Zobaczył cię któregoś dnia i zakochał się od pierwszego wejrzenia. Gadał tylko o tobie. Kazaliśmy mu żeby wymyślił dobry plan i zagadał. Nie dawno powiedział że wie co ma zrobić i pojechał. Myśleliśmy że zagada do ciebie, że zrobi cokolwiek... A ten idiota cię porwał. Wiedziałem że ma głupie pomysły, ale tym przebił samego siebie. - opowiedział.
Spojrzał na mnie i przez chwile wpatrywał się we mnie. 
- Wracajmy... Powinnaś odpocząć. Masz za sobą ciężki dzień.

Kiedy dotarliśmy do tymczasowego domu był już wieczór, więc Niall dał mi swoją koszulkę jako piżame i poszłam wziąść prysznic. 
Położyliśmy się razem spać. Nie rozmawialiśmy. Wiedział że potrzebowałam czasu żeby to przetrawić. 
W nocy obudziłam się z łzami. Boże, jak ja chce do domu. Boje się. Boje się tego czy kiedykolwiek wrócę do domu. Boje się jacy będą chłopacy. Boję się tego co będzie jutro. Ale najbardziej boję się Harrego...
Nagle w moja stronę odwrócił się blondyn. Nawet w ciemności było widać jego niebieskie oczy, którymi teraz wpatrywał się we mnie. Starałam się ukryć łzy płynące po policzkach, ale to nic nie dało. 
Niall od razu zrozumiał co się dzieje i wiedział co powinien zrobić. Po prostu przytulił mnie. Zdziwiona wtuliłam się w chłopaka i tak zasnęłam.
______________________________________

Przepraszam że tak długo nie dodawałam, ale wypad mi wyjazd na kilka dni. 
Właśnie wróciłam.
Za oczekiwania, dziś wieczorem dodam jeszcze jeden rozdział :)



środa, 9 lipca 2014

Rozdział 3

Obudziłam się w ładnie urządzonym pokoju. Ściany były niebieskie, a meble w kolorze pięknego beżu.
Nie panował tu idealny porządek, ale nie można narzekać, że jest bałagan.
Strasznie bolała mnie głowa.
Kiedy podeszłam do drzwi, okazało się że są zamknięte.
- Cholera - mruknęłam pod nosem - Tak, nie czuj się uwięziona... - naśladowałam głos Liam'a.
Postanowiłam posiedzieć i poczekać, aż któryś mnie otworzy. Podeszłam do pierwszego regału i sięgnęłam po książkę. Położyłam się na łóżku i zaczęłam czytać. Była świetna i nawet nie zauważyłam kiedy minęły 3 godziny.
Odłożyłam książkę i czekałam rozmyślając.
Nie o całej tej chorej sytuacji, ale o Carmel i tym co zrobiła. Jak mogła? Ufałam jej, a ona kiedy tylko mogła, mówiła chłopakowi w którym byłam zakochana, co o nim mówię. Pewnie mieli niezły ubaw... Łza spłynęła po moim policzku.
Nagle drzwi się otworzył i staną w nich blondyn, o niebieskich oczach.
,,Pewnie zadufany w sobie'' - pomyślałam.
Spojrzał na mnie zdziwiony i spytał:
- O co tu chodzi? Hazz i Liam nie gadają ze sobą, a u mnie w pokoju zamknięta jest jakaś ładna dziewczyna... - powiedział chłopak.
- Sama chciała bym dokładnie wiedzieć... - powiedziałam chowając twarz w ramionach.
Poczułam opiekuńcze ramie na moich plecach. Blondy przytulił mnie i szepną:
- O co chodzi i co ty tu robisz? - spytał - Przyjechałaś do któregoś z chłopaków?
- Nie znam żadnego z nich. - zaprotestowałam - Tak w sumie to jestem porwana. - stwierdziłam.
- Że jak? - zdziwił się.
- No normalnie. Jestem jakieś 4 godziny drogi od domu i nie wiem jak tam wrócić. - zaczęłam mu tłumaczyć - Harry nie chce powiedzieć skąd mnie zabrał i...
- Harry? - przerwał mi.
- Tak. Wracałam od koleżanki, kiedy ten idiota napadł na mnie, związał mnie i przywiózł tu... - powiedziałam na jednym oddechu.
- On jest większym idiotą niż myślałem - stwierdził niebieskooki.
- Chciałabym wrócić do domu, ale on nie chce powiedzieć gdzie to jest, a nie możemy znaleźć w internecie. - powiedziałam ze łzami w oczach.
- Proszę cię, nie płacz. Wszystko będzie dobrze... - starał się mnie pocieszyć. Przytulił mnie i delikatnie głaskał po plecach.
Po kilku minutach powiedział że powinniśmy zejść na dół do reszty. Wziął mnie za rękę - z czym było mi trochę niezręcznie - i zaprowadził po schodach do salonu.
Przed sobą zobaczyłam Liam'a i dwóch nieznajomych chłopaków. Jedyny znajomy chłopak podszedł do mnie i powiedział:
- Jak się spało?
- Jak się spało? Umierałam ze strachu, bo zamknąłeś mnie na kluczyk. Nie wiem ile bym tam siedziała gdyby nie... - spojrzałam na blondyna.
- Niall - skończył za mnie.
- Ach, tak bardzo cię przepraszam. - zaczął się tłumaczyć -  Wczoraj usnęłaś na kanapie, więc przeniosłem cię do pokoju Niall'a, bo tam jest najbardziej dzie...
- Nie kończ - przerwał blondyn - Nie żeby przeszkadzała mi ładna dziewczyna w pokoju, ale mój pokój jest 100% męski. - powiedział z obrażoną miną, ale zaraz potem się zaśmiał.
- Dobra, dobra - przytakną - ale nadal mamy mały problem... - powiedział zerkając na mnie.
- Ja się więcej nie dam nigdzie zamknąć - powiedziałam stanowczo na co chłopacy wybuchnęli śmiechem.
- Najpierw przedstawię ci resztę. - powiedział Liam - To jest Zayn. - powiedział wskazując na chłopaka o ciemnej skórze i ciemnych włosach. Był wysoki i dobrze zbudowany. Podał mi rękę i uśmiechną się. Powtórzyłam jego gest i uściskałam mu dłoń.
- To jest Louis - powiedział wskazując na chłopaka z jasno, brązowymi włosami. Miał niebieskie oczy i malinowe usta. Podałam mu rękę, ale on przytulił mnie.
- No a Niall'a już znasz, więc... chłopacy to jest Alex - powiedział w stronę chłopaków.
Wszyscy się uśmiechnęli od ucha do ucha.
- A gdzie jest... - chciałam spytać o Harrego, ale chłopak się domyślił i powiedział:
- On siedzi u siebie i raczej szybko stamtąd nie wyjdzie, ale nie martw się, wyciągniemy to z niego...
- Ale jak długo to potrwa? Pewnie się o mnie martwią... - powiedziałam szybko.
- Spokojnie, zawiadomisz ich i powiesz że wyjechałaś do znajomych na jakiś czas. - stwierdził Louis.
- I co? Będę tutaj siedzieć? - spytałam zdziwiona.
- No tylko kilka dni. - powiedział Liam. - Tylko jest problem... W tej chwili nie mamy urządzonego pokoju dla ciebie. - wytłumaczył, a ja spojrzałam na niego zdziwiona -  A więc...
- Może zostać u mnie! - przerwał mu blondyn.
____________________

Wracam z nowym rozdziałem...
Dziękuje za pierwszy komentarz i mam nadzieje że będzie ich coraz więcej :)
Nawet sobie nie wyobrażacie jak to motywuje ;)
Nowy rozdział będzie wtedy kiedy zobaczę jakieś komentarze ;(
Do następnego :*
/Nienormalnie normalna <3

poniedziałek, 7 lipca 2014

Rozdział 2

W czasie jazdy zdążyłam wyschnąć i się rozgrzać. Nie byłam zbyt ciepło ubrana, bo w sukienkę na ramiączka i nie miałam bluzy... Musiałam ją gdzieś zgubić.
Po 4 godzinach jazdy (w tym 30 minut płynęliśmy łodzią), loczek zatrzymał się obok jakiejś willi. Przez całą drogę rozmyślałam o tym co się teraz stanie...
Czy Harry porwał mnie dla okupu, czy dla innej rzeczy... O nie. To nie możliwe. Chyba nie będzie chciał mnie zgwałcić? Zniosę wiele rzeczy tylko nie to...
Zaczęłam przyglądać się budynkowi, który wyglądał na bardzo drogi. Był duży i nowoczesny, ale przede wszystkim piękny.
W oczy rzucił mi się zadbany ogród.
Na pewno nie tego się spodziewałam. Na pewno zapytacie się czego?
No nie wiem... zapuszczonego, brudnego domu, kraty w oknach, zero zieleni...
Mam zbyt bujną wyobraźnie...
Zastanawiam się skąd ma taki piękny dom. Nie wiem co on musi robić że ma tyle pieniędzy...
Co ja sobie myślę? Przecież on jest porywaczem. Może sobie zażyczyć tysiące za okup i tak cały czas.
Ciekawe ile sobie za mnie zażyczy? Moja rodzina nie jest zbyt bogata i nie będą skąd mieli nagle wziąć kilka tysięcy. Jeśli nie zapłacą to strach myśleć co się potem stanie. Pewnie zabije mnie, a ciało gdzieś zakopie, albo schowa w jakiejś piwnicy.
Na samą myśl że mogę leżeć martwa gdzieś w zapomnianych podziemiach zrobiło mi zimno i przeszły mnie dreszcze.
Harry wyszedł z samochodu i otworzył drzwi z mojej strony. Złapał mnie za nadgarstek i pociągną do środka. Opór nie miał sensu. Był większy i silniejszy.
Chyba zauważył że jest mi zimno, bo zdjął bluzę i zarzucił mi ją na ramiona. Jaki normalny porywacz tak dba o swoją ofiarę... (Jak to dziwnie brzmi, że jestem czyjąś ofiarą).
Spojrzałam na niego zdziwiona. Chłopak tylko uśmiechną się cwaniacko i pociągną mnie za nadgarstek w stronę wejścia.
Wszedł do domu i zaraz podszedł do niego wysoki brunet. Wyglądał na spokojnego i miłego chłopaka. Uśmiechną się ciepło i powiedział:
- Hej Hazz, nowa dziewczyna?
- Cześć, Li. Tak porwałem ją. - powiedział jak gdyby nigdy nic.
- Masz ty chłopie poczucie humoru. - zaśmiał się. Czyli on myśli że to żart. Haha - uśmiałam się. Miałam ochotę stamtąd uciec, ale dokąd. Nie wiedziałam gdzie jestem.
Kolega Harrego podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Ty pewnie jesteś Alex. Jetem Liam. - powiedział.
- Skąd wiesz? - spytałam olewając jego gest, nie czułam się za dobrze w obcym domu, porwana przez jakiegoś psychopatę. Nie chciałam być dla tego Liam'a specjalnie chamska, bo wydawał się sympatyczny. Tak na prawdę nie mogłam nic zrobić przez związane ręce.
Chłopak opuścił rękę i zwrócił się do mojego ,,porywacza'':
- Wreszcie do niej zagadałeś. Tyle czasu się...
- Zagadał? - przerwałam mu i spojrzałam na Harrego, który uśmiechał się od ucha do ucha.
- No chyba nie ty zagadałaś? - zaśmiał się kolega mojego porywacza. On uważa że loczek mnie poderwał i zaprosił do siebie... Szczerze to tak to wyglądało, gdyby nie moje zachowanie i to że tak na prawdę mnie porwał...
- Nie wiem czy można to nazwać zagadaniem. - syknęłam z gniewem w głosie.
- Harry, o co chodzi? - spojrzał na zielonookiego, ale ten nadal się uśmiechał jakby był z siebie dumny. Ale mam go już dosyć...
Uprowadził mnie, związał i wywiózł prawie 5 godzin drogi od domu i jeszcze się głupio szczerzy.
- Alex, opowiesz mi o co chodzi? - powiedział w moim kierunku.
- A więc twój kolega, kiedy wracałam od koleżanki zaszedł mnie od tyłu, związał i przyprowadził tu. Ja nazwałabym to porwaniem. - powiedziałam patrząc raz na jednego chłopaka - uśmiechniętego i wesołego - raz na drugiego, który patrzył na mnie niepewnie i trochę z przerażeniem.
- Przepraszam na chwile Alex. Idź do salonu i rozgość się. Zaraz do ciebie przyjdę.
Poszłam w wskazanym kierunku i usiadłam na kanapie. Z korytarza słyszałam krzyk chłopaka:
,,Jesteś nienormalny''
,,Przecież to jest karalne''
,,Masz szczęście że nie ma reszty''
Nie wiem o co chodzi, ale Liam nie wiedział o zamiarach Harrego i był na niego zły.
Przez pomieszczenie przeszedł loczek i nawet na mnie nie patrząc ruszył po schodach na górę. Zaraz za nim wszedł drugi chłopak i spojrzał na mnie niepewnie.
Podszedł do mnie i usiadł obok. Po chwili ciszy spytał się:
- Wszystko dobrze?
- Oprócz tego że zostałam porwana i jestem daleko od domu to wszystko jest okey. - powiedziałam sarkastycznie.
- Nie jesteś porwana. Wiem że Harry ma dziwne pomysły, ale od samego początku nic ci nie groziło. On na pewno nic by ci nie zrobił. - wytłumaczył. W odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Czuj się jak gość. - powiedział z uśmiechem.
- Ehhh, chciała bym, ale to ciężkie z związanymi rękami - spojrzałam za nieszczęsny sznurek, który ciasno oplatał moje ręce. Spojrzałam na chłopaka.
- Już ci go zdejmuje. - powiedział i zaczął rozplątywać.
Trochę mu to zeszło, ale kiedy się z tym uporał od razu poczułam się lepiej i swobodniej.
- Więc Alex, skąd jesteś? - spytał - Wiesz, pytam żebym wiedział gdzie mam cię odwieść. - powiedział widząc moją niepewność.
- Jasne, pochodzę z małej wsi... - i opowiedziałam mu skąd jestem. Chłopak totalnie nie wiedział gdzie to jest. Powiedział żebym wpisała w GPS, ale to też nic nie dało.
Zaczęłam panikować, bo nie wiedziałam jak się stąd wydostane.
- Poczekaj, spytam Hazze. - powiedział Liam i poszedł schodami w górę.
Po kilku minutach zszedł i wróciła na miejsce.
- Co za uparty idiota. - warkną bardziej do siebie niż do mnie. Przyglądałam mu się badawczo.
- Czyli jestem tu uwięziona? - spytałam niepewnie.
- Nie! - zapewnił mnie od razu. - On powie skąd cię zabrał, ale nie wiem czy dziś...
- No po prostu super - mruknęłam i oparłam się o poduszki. Brunet poszedł do kuchni, zrobić coś do picia, ale chyba zasnęłam... Byłam cholernie zmęczona.
Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręce. Potem już nic nie pamiętam...
____________________
Wstawiłam już kolejny rozdział, gdyż dopiero zaczynam i potrzebuje czegoś na rozruch xD
Mam nadzieje że rozdział się podoba i będą jakieś komentarze :*


niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 1

Był późny wieczór. Około godziny 22.
Wracałam od byłej przyjaciółki. Nie czułam się pewnie nocą, sama na pustych uliczkach, dlatego szybko starałam się dostać do domu.
Jak ona mogła mi zrobić coś takiego. Ufałam jej, a ona...
Po prostu gorzej być nie może. - pomyślałam kiedy zaczął padać deszcz. Ehhh, nie wzięłam parasolki. Ale po co mi parasolka w taki słoneczny dzień.
Było strasznie zimno. jedyne czego chciałam to schronić się przed deszczem.
Usłyszałam kroki za mną. Odwróciłam się. Pusto...
To moja zbyt bujna wyobraźnia. Powtarzałam to sobie żeby się uspokoić. Nie pomogło. Wydawało mi się że kroki są coraz wyraźniejsze. Jakby były kilka kroków ode mnie, ale kiedy się odwracałam... byłam sama.
Przyśpieszyłam. Byłam już całkiem mokra. Nie mogłam się uspokoić. Na próżno...
Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam biedz. Biegłam ile sił i już wyraźnie słyszałam że ktoś mnie gonił. Bałam się...
Skręciłam w boczną uliczkę, która była skrótem do mojego domu. Kroki ucichły, ale jestem pewna że tam ktoś był.
Ktoś ręką złapał mnie w tali, a gdy miałam już krzyknąć zasłonił mi dłonią usta. Starałam się wyrwać, ale napastnik był bardzo silny. Czułam bardzo silny zapach jego perfum. Trzeba przyznać że są boskie.
Bardzo się bałam i jedyne czego chciał w tej chwili to być już w domu, w ciepłym, suchym łóżku.
Ten ,,ktoś'' zawiązał mi ręce z tyłu, a zaraz potem zawiązał oczy jakąś chustką. Wepchną mnie do jakiegoś pojazdu, a sam wszedł z drugiej strony.
Przez pierwsze chwile byłam tak wystraszona, że tylko siedziałam cicho, gorączkowo zastanawiając się co może się zaraz stać.
Teraz to już na prawdę strasznie się trzęsłam. Nie jestem pewna czy z zimna, które przeszywało moje mokre ciało, czy przez strach który równie skutecznie je paraliżował.
Poczułam że mój porywacz nakrywa mnie jakimś kocem. Musze przyznać że byłam mu za to bardzo wdzięczna.
Może nie było mi już tak zimno, ale nawet przez ten koc nie przestałam się bać...
- Czego ty ode mnie chcesz? - spytałam po chwili, zła na siebie że tak łatwo dałam się zaprowadzić do samochodu.
- Zupełnie nic,  wystarczy że jesteś... - powiedział z delikatną chrypką, która nadawała mu męskości.
- To po co mnie porwałeś? Wiesz co za to grozi? - mówiłam, a nawet prawie krzyczałam.
- Wiem... - odparł spokojnie.
- No to nie musisz tego robić. Wypuścisz mnie, a ja obiecam że nigdzie tego nie zgłoszę i...
- Ale kto powiedział że boje się konsekwencji? - dalej zachowywał stoicki spokój.
Zamilkłam... Świetnie jestem uwięziona z jakimś psycholem, który mnie porwał i nie martwi się co go za to czeka. No po prostu super...
- Możesz mi chociaż zdjąć to coś z oczu. Chciałabym coś widzieć. - powiedziałam pewnie. Nieoczekiwanie chłopak zaśmiał się i czułam jak się zatrzymuje.
Po chwili już go widziałam. Nie wyglądał tak jak go sobie wyobrażałam...
Pierwszym co rzuciło mi się w oczy były jego piękne zielone oczy w których zatopiłam się na kilka sekund.
Miał dłuższe włosy - kręcone - które niesfornie opadał mu na czoło. Nie był jakimś dorosłym człowiekiem. Może z 2 lata ode mnie straszy. Ja mam 18 lat.
Delikatne rysy twarzy, ani trochę nie pasowały do porywacza kogoś kto porwał nieznajomą dziewczynę. Był zbyt uroczy na porywacza. Musze przyznać że w pierwszej chwili pomyślałam  że jest mega przystojny.
Pod czas jazdy był cały czas skupiony na drodze. Wyjrzałam przez okno. Nie poznawałam tej okolicy. Totalnie nie wiedziałam gdzie jestem.
Spojrzałam na chłopaka. Przyglądałam mu się przez chwile, gdy nagle odwrócił się, a ja od razu spuściłam wzrok.
- Podobam ci się? - spytał nagle.
- Chyba sobie żartujesz! Skąd ci się to wzięło?
- Bo tak mi się przyglądasz... - powiedział pewnie.
- Nie mogę spojrzeć na mojego porywacza - powiedziałam ironicznie. Uśmiechną się pokazując słodkie dołeczki.
- Będziesz do mnie mówić ,,porywaczu''? - spytał nadal się uśmiechając.
- Może...
- Więc przedstawię się. Nazywam się Harry Styles. - powiedział jeszcze szerzej się uśmiechając.
- To rozsądne powiedzieć dziewczynie którą porwałeś swoje imię i nazwisko? - spytałam sarkastycznie.
- Skąd wiesz że podałem prawdziwe? - powiedział zerkając raz na mnie, raz na drogę.
- Myślę że powiedziałeś prawdę. Ja jestem...
- Wiem... Nazywasz się Alex's Reed's, masz 18 lat i pochodzisz z Polski. - powiedział, a ja otworzyłam szeroko oczy. Skąd wiedział tyle o mnie?
- Skąd...
- Nie ważne. Mam swoje sposoby. - powiedział poważnie. Przez chwile nic nie mówiłam.
- Co zamierzasz ze mną zrobić? - spytałam wreszcie.
- Gdzie twoja pewność siebie. Przed chwilą tak fajnie się rozmawiało. - powiedział znów się uśmiechając.
- Byłeś miły... ale to nie zmienia faktu że mnie porwałeś i wieziesz w nieznane mi miejsce. - powiedziałam na jednym oddechu.
Chłopak zaśmiał się, a ja zaczęłam się jeszcze bardziej bać. Czego on może ode mnie chcieć? Nic nie rozumiem...
- Odpowiesz na moje pytanie? - spytałam trochę wkurzona, co chyba zauważył, bo spytał:
- Jesteś zła?
- Nie, ani trochę! - prawie krzyknęłam.

_______________________________________

Jest pierwszy rozdział. Liczę na to że ktokolwiek go przeczyta.
Proszę o jakikolwiek komentarz, chociażby jedno słowo.
Przepraszam za wszystkie błędy...
(Wiem że robię ich mnóstwo)
Następny rozdział będzie w środę, albo czwartek.
Dziękuje i do następnego :*
/ Nienormalnie Normalna <3

Bohaterowie:

Harry Styles - 20 lat













Trochę szalony (trochę bardzo).
Brązowe loki i zielone oczy
to jego znak rozpoznawczy.
Jest tajemniczy i uparty,
ale dla odpowiedniej osoby
potrafi być słodki i uroczy
Ma czwórkę oddanych przyjaciół,
na których zawsze może liczyć.
,,Dla miłości zrobię wszystko'' ~ Harry


Alexs Reed - 18 lat











Piękna blondynka o zachwycających oczach.
Zawsze martwi się o innych,
nawet jeśli nie zna tej osoby,
to i tak przejmuje się jej losem.
,,Żeby się zakochać, trzeba poznać tą osobę'' ~ Alexs

Całe One Direction











Są zgraną paczką i zawsze wspierają się na wzajem.
Gdyby coś się działo, wskoczyli by za sobą w ogień.
(W tym opowiadaniu nie są sławni, a zespół nie istnieje.
Są tylko przyjaciółmi).

/ Nienormalnie Normalna <3



Witam :)

Witam wszystkich na moim blogu.
Na nim opowiem historie miłości członka One Direction do pewnej dziewczny...
Ich znajomość zaczeła się dosyć... orginalnie.
Ale czy przerodzi się w coś więcej?
Cz może zakocha się w innm członku zespołu?
Wszstkiego dowiecie się podczas cztania :)

Myśle że rozdział będe dodawać regularnie - raz, lub dwa raz w tygodniu...
Miłego cztania i zapraszam do komętowania :D
/Nienormalnie Normalna <3