wtorek, 11 listopada 2014

Rozdział 22 (Ostatni)

~Następny dzień~
Siedziałam w salonie i oglądałam telewizje, gdy usłyszałam pukanie. Byłam pewna że to listonosz.
Otworzyłam, a w drzwiach stał Harry z bukietem róż. Otworzyłam szeroko oczy.
- Możemy porozmawiać? - spytał niepewnie. Wpuściłam go do środka. Usiedliśmy w salonie.
- Ja chciałem cię przeprosić...
- To ja cię przepraszam - przerwałam mu - Wiesz jak się bałam. Myślałam że... - głos mi się załamał, a z oczu zaczęły lecieć łzy. Chłopak przytulił mnie i wreszcie poczułam się bezpiecznie.
- Nie potrzebnie cię osądziłem - szepną - Mam nadzieje że mi to kiedyś wybaczysz.
- Mam nadzieje że mi wybaczysz że cię odtrąciłam. - powiedziałam. Hazz uśmiechną się i przybliżył się do mnie. Nasze usta prawie się spotkały. Czułam jego gorący oddech.
Złapałam go za rękę.
- Poczekaj. - powiedziałam. Spojrzał na mnie zdziwiony.
- No co? Chce zacząć od początku. Tylko normalnie...
- Czyli nie mogę cię już porwać? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.
- Nie. Masz to zrobić normalnie. - powiedziałam. Chłopak uśmiechną się. Podszedł do mnie i podał mi rękę.
- Cześć, jestem...
- Poczekaj - przerwałam mu.
- Co znowu? - spytał
- Daj mi 2 minuty. - powiedziałam i uciekłam na górę. Na pewno ją mam. Jestem pewna...
Już po chwili byłam na dole.
- Jestem! - krzyknęłam.
- Miały być dwie minuty, a nie... - spojrzał na mnie. Założyłam tę samą białą sukienkę. Tę którą tamtego dnia miałam na sobie i rozpuściłam włosy. Chwile się we mnie wpatrywał. Zaraz jednak ogarną się podszedł do mnie szybko i podał mi rękę.
- Cześć, jestem...
- Poczekaj - znów mu przerwałam. Chłopak westchną.
- Co tym razem? - spytał.
- Zabierz mnie tam gdzie mnie wtedy widziałeś. - powiedziałam. Chłopak uśmiechną się i zawiózł mnie w odpowiednie miejsce.
- Gdzie stałeś? - spytałam.
- Tam - pokazał na kawiarenkę w pobliżu - a ty szłaś tamtą ulicą - pokazał na odpowiednią ulice.
- Już, idź. - powiedziałam i poszłam w kierunku ulicy.
Szłam ulicą i nagle zobaczyłam że Harry biegnie w moim kierunku.
- Cześć - powiedział podając mi rękę - Jestem Harry.
- Alex - podałam mu rękę.
- Piękne imię - powiedział i pocałował mnie w rękę. Poczułam jak się rumienie.
- Musiałem podejść do ciebie, gdyż zachwyciłaś mnie swoją urodą. Wyglądasz jak anioł. Musiałem ci to powiedzieć bo nie chciałbym potem zrobić jakiejś głupoty. Na przykład porwać cię, czy coś - uśmiechną się łobuzersko.
- Dziękuje za te komplementy. - powiedziała spokojnie.
- Może poznamy się lepiej? - zapytał.
- Oczywiście - uśmiechnęłam się - Ale najpierw... - przyciągnęłam zdziwionego chłopaka do siebie i złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach, który po chwili szoku odwzajemnił.
- No to gdzie mnie zabierzesz? - spytałam go.
Spojrzał na mnie jak na jakąś idiotkę i zaczął się śmiać.
- No dobra. Nie wiem gdzie. Ważne, że z tobą...
___________________________________________________
To już koniec...
Nic dodać, nic ująć.
Mam nadzieje, że chociaż trochę podobała wam się ta historia.
Jeszcze dziś otwieram I can feel you cry.
Więc zapraszam wszystkich do czytania.

czwartek, 6 listopada 2014

Rozdział 21


*Perspektywa Harrego*
- (...)Kocham cię. - powiedziałem i zamknąłem oczy. Czułem że to mój koniec.
- Błagam! Nie! Harry! My z Louisem to nic! On wtedy lunatykował! Błagam obudź się! Proszę, nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie! - krzyczał. Ona mówi prawdę. Lou często lunatykuje. Boże jakim ja jestem idiotą. Jak mogłem być taki głupi.
Nie, nie mogę jej zostawić. Musze się obudzić. Musze być przy niej. Chce, ale nie mogę.
Do sali wszedł lekarz i rozpoczął reanimacje. Pomiędzy tym wszystkim słyszałem jego szept:
- Dalej chłopie, dasz rade. Jesteś silny. Na korytarzu czeka na ciebie dziewczyna która cię kocha. Nie zostawiaj jej. On cię potrzebuje. Walcz...
Lekarz skończył reanimacje i powiedział do pielęgniarki:
- Serce pracuje, tylko nie wiem czy się wybudzi.
Żyje! Teraz muszę się wybudzić. Musze...

Siedziałam na korytarzu czekając na lekarza. Gdy wyszedł z sali powiedział:
- Przykro mi, ale...
Więcej nie słuchałam. Uciekłam. Biegłam przed siebie. Nie mogłam znieść myśli że on nie żyje. Chciałam uciec jak najdalej i być sama. Nienawidzę siebie...
Wróciłam do chłopaków i zamknęłam się u Harrego w pokoju. Usiadłam na łóżku i chyba zaczęłam się trząść. Wszystko było rozmazane. Miałam totalną pustkę w głowie.
Nagle do pokoju wszedł Niall. Potem już nic nie widziałam, tylko słyszałam ich głosy.
- Liam! - krzykną chłopak.
- Co?! - spytał tamten.
- Liam, kurwa choć tu!
Usłyszałam otwierające się drzwi.
- Ja pierdole. Co się dzieje? - spytał.
- Chyba ma atak paniki.
Ciężko mi było złapać oddech. Cały czas płakałam co tylko utrudniało sprawę.
- Alex, co ty ze sobą robisz. Przecież Hazzowi nic nie jest. - powiedział. Ta jasne. Przecież wiem co słyszałam
Poczułam jak owija mnie ramionami i przytula do siebie, ale ja dalej nie mogłam się ogarnąć.
Po chwili wszystko się uspokoiło, a ja chyba zasnęłam.

Kiedy się obudziłam, dowiedziałam się, że Harry żyje... To najważniejsze.
Nie wstawałam z łóżka, bo Niall uparł się, że muszę się oszczędzać.
Miałam dużo czasu żeby myśleć. Wiem że nie zakochałam się w Harrym, ale wiem też że żeby się zakochać trzeba tę osobę lepiej poznać. Tylko nie wiem czy Harry będzie chciał mnie znać.
Każdy z chłopaków gdzieś pojechał, a został tylko Niall. Wiedziałam że mogłam mu zaufać.
- Wiesz, musimy pogadać. - powiedziałam do chłopaka.
- O co chodzi? Coś mi się nie podoba to w jaki sposób to mówisz. - spojrzał na mnie mrużąc śmiesznie oczy.
- Mam do ciebie prośbę...

Jechaliśmy...
Prawie w ogóle nie rozmawialiśmy. Niall był na mnie zły że chce tak bez pożegnania odejść, uciec...
- Niall - zaczęłam. Nie opowiedział.
- Niall - powtórzyłam. Nadal nic.
- Niall, proszę cię. Nie chce stracić najlepszego przyjaciela. Nie rób mi tego.
Chłopak zatrzymał samochód i spojrzał na mnie. Przytulił mnie i szepną:
- Przepraszam...
- To ja przepraszam. Wiem że ucieczka to nie jest wyjście, ale ja nie potrafię inaczej...

- Będę bardzo tęsknić - szepną mi na ucho.
- Ja też. - opowiedziałam.
- Nie możemy się widywać? - spytał.
- Niall, ja nie dam rady. Zresztą, będziemy rozmawiać przez telefon. Nie ucinamy kontaktu. - wytłumaczyłam mu.
- Wiem, ale to nie to samo. Zresztą myślę że niedługo się zobaczymy. - powiedział pewnie. Spojrzałam na niego pytająco.
- No co? myślisz że Hazz nie będzie cię szukał? Oj, w takim razie za słabo go znasz. - powiedział i jeszcze raz mocno mnie przytulił i szepną:
- Do zobaczenia.
- Do usłyszenia. - powiedziałam.
Odjechał, a ja postanowiłam co muszę zrobić... Wiedziałam że może tu przyjechać. Pierwsza myśl muszę się przeprowadzić...

~2 miesiące później~
Niall codziennie dzwoni. Harry jeszcze się nie wybudził, ale lekarze są dobrej myśli. Z resztą chłopaków nie utrzymuje kontaktu. Całe dni spędzam u siebie w domu.
Nie przeprowadziłam się. Szczerze mówiąc mam cichą nadzieje że kiedyś tu przyjedzie i będę mu mogła wszystko wytłumaczyć...
Tego dnia zadzwonił Niall.
- Hej Alex - przywitał się.
- Cześć
- Musze ci coś powiedzieć - zaczął, a ja miałam w głowie tysiące scenariuszy. Jeden gorszy od drugiego.
- O co chodzi? - zapytałam niepewnie.
- Yyyy, Harry się obudził - powiedział szybko. Przełknęłam ślinę i poczułam że robi mi się duszno.
- To... dobrze. - powiedziałam cicho.
- Alex... On się cały czas pyta o ciebie. Nie chce jeść, nie chce nic... powiedział że musi z tobą pogadać. Że musi cię przeprosić...
- Nie wiem co mam powiedzieć, ale to zły pomysł żebyśmy rozmawiali. Lepiej żeby o mnie zapomniał i...
- Nie Alex... - przerwał mi - On nie zapomni. To nie możliwe. Nie podda się. Nie ma szans.
- Ja... nie wiem. Niall, nie wiem co mam zrobić. - powiedziałam szczerze.
- Powinnaś z nim porozmawiać. - stwierdził. Rozmawialiśmy jeszcze chwile.
____________________________________________
Przed ostatni.
Wiem, że spóźniony,
ale mam trochę problemów
i chyba czeka mnie przeprowadzka.
Ale mam nadzieje, że dalej będe prowadziła blogi,
mimo wszystko.
Pozdrawiam.

sobota, 1 listopada 2014

Rozdział 20

Wybiegłam z budynku i pobiegłam pod drzewo pod którym wtedy siedzieliśmy. To tu powiedział mi że się we mnie zakochał. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Niczego nie byłam pewna. Zresztą teraz też nie wiem co do niego czuje, ale jeśli przeze mnie coś mu się stanie nigdy sobie tego nie wybaczę.
Zauważyłam że na gałęzi coś wisi. Torebka w której była koperta.
Wyjęłam ją ostrożnie. Na kopercie było napisane moje imię. Otworzyłam ją i zaczęłam czytać:
Droga Alex,
Nawet sobie nie wyobrażasz jaki jestem tobie zakochany.
Zakochałem się w tobie w chwili w której cię ujrzałem.
Wyglądałaś jak anioł i w pierwszej chwili tak pomyślałem.
   Od razu poczułem że nie mogę bez  ciebie żyć.
Każda sekunda bez ciebie to męczarnia i smutek.
Jeśli nie mogę być z tobą to moje życie straciło sens...
Nie obwiniaj się.
To nie twoja wina.
Chce tylko żebyś była szczęśliwa.
Decyzja żeby cię porwać, była najlepszą w moim życiu.
Mogłem z tobą spędzić te 3 dni i to były 
najszczęśliwsze dni w moim życiu.
Prawie niczego nie żałuje.
Pamiętaj o mnie i o tym że bardzo,
ale to bardzo cię kocham.
W torebce zostawiłem mapę z 
zaznaczoną drogą do ciebie.
Jest tam też naszyjnik. 
Na zawsze twój
Harry
Skończyłam czytać i zaniosłam się płaczem. Jak mogłam zrobić coś takiego. Przeze mnie to on będzie cierpiał. Ile bym dała żeby cofnąć czas.
Po 2 godzinach wróciłam do chłopaków. Chłopacy zaczęli mnie wypytywać gdzie byłam, ale szybko uciekłam i zamknęłam się w pokoju Harrego.
Po kolejnej godzinę do drzwi ktoś zapukał. Nie opowiedziałam.
- To ja, Niall. Alex, proszę otwórz mi. - powiedział błagalnym tonem.
- Daj mi spokój! - krzyknęłam.
- Proszę cię, otwórz te drzwi. - powiedział spokojnie.
Podeszłam do drzwi i przekręciłam kluczyk. Blondyn od razu wszedł do środka zamykając za sobą drzwi.
Podszedł i bez słowa mnie przytulił. Kiedy się trochę uspokoiłam spytał:
- Gdzie byłaś?
- Ja... - nie mogłam nic powiedzieć. Podałam mu kopertę, kiedy chłopak skończył czytać powiedział:
- To nie koniec. Na pewno nic mu nie jest. Zobaczysz że wszystko się ułoży.
- Niall, to list pożegnalny. nie pisze się takich listów od tak sobie. On...
- Nawet tak nie mów - przerwał mi. - Zobaczysz że wszystko się ułoży.
- Przestałam wierzyć w szczęśliwe zakończenia. - powiedziałam. Jeszcze chwile chłopak siedział u mnie, a potem kazał mi się położyć.
Zasnęłam u Hazza w pokoju. Wszędzie otaczał mnie on.

Obudziły mnie promienie słońca wpadające przez okno. Nie chciałam żyć, a co dopiero wstawać.
Podniosłam się i postanowiłam wreszcie zobaczyć naszyjnik. Było te serduszko z datą:
Kiedy mnie porwał.
Po drugiej stronie był napis ,,Na zawsze''.
 Zaczęłam płakać. Nie mogę powiedzieć że byłam w nim zakochana, ale on traktował mnie tak dobrze, a ja...
Założyłam naszyjnik i ogarnęłam się. Mapę schowałam pod poduszkę i zeszłam na dół.
Chłopacy siedzieli przed telewizorem, który był wyłączony. Wpatrywali się w telefon leżący na stole.
Liam zauważył że zeszłam i podbiegł do mnie. Przytuliłam go i łzy znowu zaczęły lecieć po policzkach.

Siedzieliśmy tak już 3 godziny i patrzyliśmy na telefon. Z tego co na szybko tłumaczył mi Liam, to zadzwonili do wszystkich okolicznych szpitali i policji. Jako pierwszych mają zadzwonić na ten telefon, leżący na stole.
Wtedy telefon odezwał się. odebrał Liam i włączył głośnik.
- Dzień dobry. Chciałem powiadomić że odnaleziono waszego kolegę. Skoczył z mostu... - w tym momencie wybuchłam płaczem i Niall wyprowadził mnie na zewnątrz.
Stałam w objęciach chłopaka i cały czas płakałam. Cały czas trzymałam za naszyjnik...
Kiedy się uspokoiłam wróciliśmy do środka, gdzie chłopacy się ubierali i szykowali.
- O co chodzi? - spytał Niall.
- On żyje... Jest w szpitalu w bardzo ciężkim stanie. Przeżył dzięki szybkiej interwęcji ratowników i lekarzy. Jedziemy do niego. - powiedział i dalej się szykował.
Horan spojrzał na mnie wyczekująco.
- Niall, ja nie pojadę... Nie mogę.
- Pojedziesz. Nie zostawimy cie tu samej. - powiedział pewnie. Wziął mnie za rękę i pociągną do samochodu.

Stałam pod salą Harrego. Nie obudził się. Jest w śpiączce. Chłopacy weszli do niego i siedzieli u niego godzinę, ale ja bałam się. Siedziałam na korytarzu.
Chcieli mnie zabrać do domu, ale nie zgodziłam się. Musze tu być. Być z nim...
Stałam przed salą i chciałam wejść, ale jakaś siła nie pozwalała mi na to. Byłam za słaba.
W końcu otworzyłam drzwi Zobaczyłam to czego się bałam...
Harry leżał z zamkniętymi oczami, podłączony do różnych kabli, które - jak sądzę - podrzemują jego życie.
Od razu łzy napłynęły mi do oczu. Jak to jest możliwe?
Zaczęłam się cofać, kiedy usłyszałam jego głos:
- Alex - szepną cicho. Odwróciłam się w jego stronę. Przewiercał mnie swoimi zielonymi oczami.
Stałam nie mogąc się ruszyć. Patrzyłam na niego, a z oczu leciały mi łzy.
Zdjął sobie maseczkę i powiedział:
- To na prawdę ty. Myślałem że już nigdy cie nie zobaczę.
Podeszłam do niego i usiadłam na krzesełku obok.
- Ja... tak strasznie mi przykro... Nie chciałam... - zaczęłam się jąkać.
- Csiiiii, spokojnie. Wszystko jest dobrze. - powiedział po cichu - Ja chce tylko żebyś była szczęśliwa z Lou. I pamiętaj: Kocham cię. - powiedział i zamkną oczy.
- Błagam! Nie! Harry! My z Louisem to nic! On wtedy lunatykował! Błagam obudź się! Proszę, nie rób mi tego! Nie zostawiaj mnie! - krzyczałam tak głośno, aż przyszedł lekarz i kazał mi wyjść.
Siedziałam i płakałam na korytarzu.
__________________________________________
Przepraszam, że tak długo.
Tak jak pisałam mam problemy w domu,
ale załatwiłam to jakoś.
Bardzo dziękuje Niall Mofos.
Myślałam, że nikt już tego nie czyta.
Tak więc do następnego :*