piątek, 25 lipca 2014

Rozdział 8

Louis już dokładnie dwie godziny i trzydzieści dwie minuty siedział w pokoju i płakał.
Nie mogłam już tego wytrzymać... Nie chciał wpuścić do siebie żadnego z chłopaków.
Wstałam z miejsca i ruszyłam do jego pokoju. Ustałam pod jego drzwiami i delikatnie zapukałam.
- Precz - powiedział z delikatną chrypką.
Odwróciłam się i zjechałam po drzwiach.
- Louis, proszę cię, otwórz te drzwi. - powiedziałam i czekałam na jakąś reakcje.
Cisza...
- Louis, przepraszam cię.
Poczułam że drzwi się otwierają. Lou wtulił się we mnie cały czas płacząc.
- Ciiiiii. Wszystko będzie dobrze... - starałam się go pocieszyć.
- Nie prawda. Moje życie bez Kevina nie ma sensu. - wychlipał w moją koszulkę.
- Nie mów tak. Masz rodzinę, masz chłopaków, masz mnie... - powiedziałam.

Siedziałam już pół godziny u Louisa. Leżałam na łóżku, a chłopak leżał z głową na moim brzuchu i cały czas płakał
Za każdym razem kiedy ktoś pukał do drzwi Lou zaczynał krzyczeć że nikt ma nie wchodzić.
Teraz chłopak usną, więc delikatnie zdjęłam jego głowę i wyszłam z pokoju. Weszłam do salonu gdzie siedzieli Liam i Niall.
- Co z nim? - spytał Li.
- Zasną... - odpowiedziałam - A przedtem dużo płakał...
Nie odpowiedzieli. Usiadłam na podłodze, opierając się o fotel obok nich i spytałam:
- Tak wogule to co to jest Kevin? - spojrzałam na chłopaków.
- To był gołąb Louisa. Kiedy uciekł powiedzieliśmy mu, że potrzebował wolności i  że jest teraz szczęśliwy. - wytłumaczył w skrócie chłopak.
- Nie wiem co Harrego naszło, że mu to powiedział. - stwierdził Niall.
Przymknęłam na chwile oczy. Byłam cholernie zmęczona.

*Oczami Louisa*
Obudziłem się z okropnym bólem głowy. Ale nie tym się wtedy martwiłem.
- Gdzie jest Alex? - spytałem sam siebie.
Kiedy znalazłem się na dole, od razu ruszyłem do salonu, gdzie siedzieli Liam i Nailer.
- Gdzie jest...
- Ciiiii - przerwał mi Niall, spojrzałem na niego zdziwiony, ale on nic nie mówił, tylko pokazał palcem na fotel.
Spojrzałem na mebel. Na podłodze leżała słodka blondynka. Głowa delikatnie opadła jej na siedzenie.
Wyglądała tak słodko, niewinnie...
- Inteligętni jesteście? - spytałem szeptem, aby nie obudzić Alex - Jak będzie tak spała, to będzie ją wszystko boleć. - powiedziałem podchodząc do niej.
Wziąłem ją - najdelikatniej jak potrafiłem - na ręce i ruszyłem w kierunku mojego pokoju.
Dziewczyna spała tak uroczo, że - mimo mojego smutku - uśmiechnąłem się.
Położyłem się obok i czułem wewnętrzny spokój wsłuchując się w jej miarowy oddech.

*Oczami Alex*
Usłyszałam jakieś wrzaski, których nie mogłam zrozumieć. Bardzo wyraźne było huczenie.
Nie otwierając oczu starałam się zorientować co się dzieje. Dochodziła do mnie czyjaś wymiana zadań:
- Otwórz te cholerne drzwi! - krzyknęła pierwsza osoba. Czy to Harry, czy ja już jestem głucha i nie rozróżniam głosów?
- Zamknij się, bo ją obudzisz. - to już na pewno Lou. Tego głosu nie można pomylić
- Chce ją zobaczyć! - krzykną pierwszy i już miałam pewność, że to mówi Hazz.
- Chyba śnisz.
- Nie masz prawa zamykać jej u siebie w pokoju! - loczek ostro się wkurwił. Co jakiś czas walił pięścią w drzwi.
- To mój pokój i mogę robić co mi się podoba. -odpowiedział w miarę spokojnie Louis, ale z jego głosu można słyszeć, że jest lekko podirytowany.
- Chce ją tylko zobaczyć - upierał się brunet - Musze wiedzieć że jest bezpieczna i nic jej nie jest. Chociaż dźwięk jej głosu... - mówił to w spokojnie, ale głos delikatnie mu się łamał. Aż  zrobiło mi się go szkoda.
-Ona śpi - powtórzył Louis - A do środka nie wejdziesz. - stwierdził.
- Wyważę drzwi - ostrzegł Hazz. Cisza, którą przerwało mocne uderzenie.
Otworzyłam oczy.
Lou stał tyłem do mnie, patrząc na te nieszczęsne drzwi. Walenie nie ustępowało.
Podniosłam się i ruszyłam w stronę drzwi.
Louis spojrzał na mnie zdziwiony, a zaraz przeniósł wzrok na drzwi.
- I zadowolony jesteś?! Obudziłeś ją!
- Alex? Proszę cię, odezwij się... - błagał Harry. Nie wytrzymałam, podeszłam do drzwi i mimo wyraźnych sprzeciwów pasiastego, otworzyłam je.
Zanim zdążyłam zorientować się co się dzieje, stałam już w silnych ramionach Hazzy. Odruchowo położyłam ręce na jego tors. Czułam silny zapach jego perfum.
Długo tak nie trwaliśmy, gdyż moment przerwał Lou głośnym chrząknięciem.
_____________________
Dziękuje za komentarze które dają kopa do dalszych działań :)
Co sądzicie o łagodnym i troskliwym Harrym?
Już nie długo następny rozdział...
Buziaki :*******

1 komentarz:

Dziękuje. Każdy komentarz jest dla mnie ważny i daje mi wene :)