sobota, 4 października 2014

Rozdział 18

- Ale sobie laskę sprowadziłeś, Tommilson... - krzykną jakiś chłopak, wstając od stolika i witając się z Louisem. Miał blond włosy i brązowe oczy.
- Hej, to jest Alex - przedstawił mnie. - I łapy precz, Luke.
Chłopak parskną śmiechem - Dlaczego? I tak nic mi nie zrobisz... - powiedział, podnosząc drinka do ust.
- Ja nie... - powiedział Lou, zakładając ręce na klatkę piersiową - ale ona podoba się Harremu...
Blondyn zakrztusił się napojem i spojrzał rozbawiony na mojego towarzysza, a później obrzucił mnie spojrzeniem.
- Styles i ona? - powiedział kpiąco.
- Mhmmm...
- Nie uwierzę w to. Przecież on woli ostre dziewczyny...
- Może tak, może nie, ale ją bardzo polubił. - zaakcentował słowo 'bardzo'. - Chyba nie chcesz działać mu na nerwy? - pasiasty uniósł jedną brew, a Luke machną zrezygnowny ręką.
- Dobra, dobra. To tylko żarty... - zaśmiał się nerwowo.
Po przedstawieniu mi reszty znajomych Louisa - tz. z Caroline, wredną dziewczyną Luka, Lili i Philipem - zabawnym rodzeństwem i radosną, rudowłosą dziewczyną o imieniu Monic - usiedliśmy przy stole i zaczęła się rozmowa...
Kiedy usłyszałam imię 'Lili', od razu zakręciło mi się w głowie i stanęły mi łzy w oczach.
Oczywiście troskliwy Lou chciał mnie wyprowadzać na zewnątrz, ale wzięłam głęboki wdech i usiadłam przy stole.
Panna Caroline zabijała mnie wzrokiem i posyłała zgryźliwe uwagi, ale jakoś to przeżyłam...
'To będzie ciekawy wieczór...' - pomyślałam.

***
- No to idziemy do klubu? - spytał Philip.
- No jasne! - przytakną mu uradowany Luke.
Za to Louis zalał mnie pytaniami, czy nie chce wrócić do domu i w kółko powtarzał, że on mnie odwiezie i żebym się nie martwiła.
- Spokojnie Lou, pójdę z wami. Przyda mi się odskocznia od waszego domu. Nie to żeby coś, ale nie mogę wyjść na spacer, bo dostajecie wariacji...
Zajęliśmy stolik w klubie. Od razu, kiedy Luke poprosił swoją dziewczynę do tańca, Lili doskoczyła do mnie i zaczęła nawijać.
- Jak dobrze, że sobie poszła, wreszcie możemy normalnie pogadać...
- To wy się nie lubicie? - spytałam zdziwiona.
- Pffff... Jak można lubić taką jędze. Na pewno z Lukem są siebie warci... - stwierdziła.
Rozmowa się kręciła do puki nie podszedł do mnie Phlip i nie poprosił mnie do tańca.
Zgodziłam się... Tańczyłam z nim, z Louisem, z jakimś obcym chłopakiem, który był bardzo miły. Bez żadnych zboczonych ruchów. Zatańczyliśmy, pogadaliśmy, dał mi swój numer i powiedział, że się śpieszy, ale jak będę miała czas to mam zadzwonić.
Miło, że w klubach są normalni faceci, a nie tylko napaleni idioci...
Miałam właśnie iść z powrotem do stolika, kiedy przede mną pojawił się Luke.
- Można prosić?
- Może następny taniec. Muszę odpocząć. - powiedziałam i miałam iść do stolika, ale pociągną mnie za nadgarstek i przyciągną blisko siebie.
- Jeden taniec... - szepną mi na ucho. Przełknęłam głośno ślinę, kiedy objął mnie mocno i zdecydowanie w tali. Zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi. Cholernie się bałam...
Wzrokiem szukałam, którego kolwiek z nowych znajomych, a najlepiej Louisa, ale jak na złość nikogo nie widziałam.
Moje serce biło jak oszalałe, a nogi się pode mną ugięły...
Chciałam krzyczeć, ale głos ugrzązł mi w gardle.
Ratunku...
Ostatnie co poczułam to jak jego ręce wślizgnęły się pod moją koszulkę.
Po chwili, tak szybko jak się tam znalazły, tak szybko z stamtąd zniknęły.
Obejrzałam się w kierunku, gdzie przed chwilą stał chłopak, oriętując się, że ze strachu mocno zacisnęłam oczy.
To co zobaczyłam przeraziło mnie.
Luke leżał przywarty do ziemi przez Harrego, który okładał go pięściami po całym ciele...
To się nie dzieję na prawdę...
________________________________
Wróciłam po długiej przerwie...
Przepraszam za to, ale miałam małe problemy ze... wszystkim.
A po za tym brak weny też dał o sobie znać...
Wiem że krótki, ale chciałam skończyć w tym momencie.

Oto nowy blog, który jest tłumaczeniem:

Newly Wed Harry

Dziękuje i buziaki :*

1 komentarz:

Dziękuje. Każdy komentarz jest dla mnie ważny i daje mi wene :)